Powrót do przeszłości: Cezar III - evilmg - 16 grudnia 2012

Powrót do przeszłości: Cezar III

Ostatnio było o Faraonie, a dziś chciałbym zaprezentować wam jego starszego brata. Cezar 3 jest strategią ekonomiczną, która mimo wielu niedociągnięć potrafi przykuć do monitora na długie godziny. Cel gry? Zostanie Cezarem, ale zanim to nastąpi na gracza czekają długie godziny mozolnej pracy nad kolejnymi prowincjami i... masa świetnej zabawy. Zapraszam.

Jak sama nazwa wskazuje gracz decydujący się na grę w trzeciego Cezara stanie przed niełatwym zadaniem rozbudowy miast Starożytnego Rzymu. Zaczynamy oczywiście na samym dole drabiny społecznej, ale szybko z zarządcy jakichś mało znaczących miasteczek , żeby nie powiedzieć „zarządcy zadupia”, wykluwa się (bądź nie) prawdziwy talent i miłościwie wkurzający nas Cezar (o tym za chwilę) dość szybko powierza graczowi coraz to bardziej odpowiedzialne funkcje. Cel każdej misji jest trochę inny, ale generalnie podzielić je można na dwie rodzaje: pokojowe i nieco bardziej militarne. W pokojowych naszym celem jest zarabianie pieniędzy i uszczęśliwianie pasożytów... znaczy obywateli naszego miasta i raczej nie będziemy niepokojeni przez wrogie wojska, a jeśli już to nie będą to jakoś specjalnie groźnie ataki. W prowincjach określonych mianem niebezpiecznych liczyć się trzeba z groźbą ataków wojsk wrogich Rzymowi, ale sami atakować nikogo nie będziemy.

 

W obu przypadkach trzeba pamiętać o należytym rozwoju miasta, nie pomijając niczego, i osiągnięciu określonej liczby mieszkańców. Nie byłoby z tym specjalnego problemu gdyby nie... cezar. Nasz umiłowany władca co jakiś czas żądać będzie od nas pewnych „przysług”, raz będzie to kilka jednostek marmuru, innym razem poprosi o dostawy żywności, a od wielkiego dzwonu zażąda użyczenia kilku legionów. Niby nic, ale czasem trudno przewidzieć czego ten diabelski pomi... znaczy boski cezar sobie tym razem zażyczy. Czasem zdarza się, że nie zdążysz jeszcze dobrze rozbudować miasta, a tu już przybywa posłaniec z Rzymu z cesarskimi poleceniami. Pół biedy jak da się zacisnąć pasa i zrealizować zamówienie, ale gdy okaże się, że zawaliliśmy sprawę i po prostu nie ma szans zebranie danego towaru bez powalenia miasta na kolana to mamy przerąbane. Jeśli kilka razy zawalimy (ale chyba trzeba nie mieć mózgu żeby po pierwszym razie nie naprawić niedociągnięć) to nasz władca zdecyduje się na zbrojne podporządkowanie sobie niepokornego miasta, a to już raczej trudno przetrwać ;)

 

Rola cezara nie ogranicza się jedynie do wysyłania żądań. Władca udzieli nam jednorazowej pożyczki jeśli skończą się nam fundusze i w przypadku zdobycia szczególnych zasług dla państwa pozwoli nam na wzniesieniu łuku triumfalnego. Niestety poza tymi smaczkami cezar w zasadzie pełni w tej produkcji rolę przeszkadzajki, która podnosi nieco poziom trudności...

 

Wspomniałem o rozbudowie miast, ale wypadałoby nieco więcej powiedzieć o tym aspekcie skoro jest to coś czym zajmujemy się przez większość czasu. Do obowiązków zarządcy należy w zasadzie wszystko: wytyczamy drogi, tereny do zasiedlenia i dbamy aby naszym mieszkańcom nic nie brakowało. Musimy się zatroszczyć o ich potrzeby religijne, zapewnić dostęp do rozrywek, jedzenia, edukacji i zatroszczyć się o bezpieczeństwo obywateli. Jednocześnie należy też zadbać o struktury związane z handlem, podatkami (dwa główne źródła dochodów) i czuwać nad zdrowiem zamieszkujących nasze miasto pikselowych ludzików. Jeśli zaniedbamy jeden z tych elementów może się okazać, że wywoła to katastrofę, która doprowadzi to upadku naszego miasta. Dlaczego? Sądzę, że ten schemat pozwoli wam zrozumieć o czym mówię: Nie postawiłem prefektury w jednym z zakątków mojego miasta (zwyczajnie zapomniałem), pech chciał, że była to dzielnica przemysłowa. Wybuchł pożar w wyniku którego spłonęły zakłady garncarzy i... hurtownia przechowująca te wyroby. W efekcie zanim udało się ustabilizować sytuacją spora część mieszkańców obraziła się i poszli w diabły, co doprowadziło do zmniejszenia liczby ludzi zdolnych do pracy i... nie miał kto pracować w rolnictwie... zabrakło jedzenia, więcej ludzi dało nogę, co dobiło moje miasto. Restart. Oczywiście jest to sytuacja ekstremalna, ale chyba rozumiecie co chcę powiedzieć.

 

Bardzo ważnym aspektem rozwoju miasta jest religia. Nie chodzi mi tu tylko o to, że lud się zwyczajnie domaga dostępu do świątyń, ale też o to, że zaniedbywani bogowie potrafią się zemścić i na przykład zniszczyć plony, zatopić flotę kupiecką czy przekląć armię, ale z drugiej strony jeśli bogowie są po naszej stronie to możemy szczać pod huragan i pozostać suchym :P. Mars zniszczy wrogie oddziały, Ceres zwiększy nasze zbiory, Merkury wypełni hurtownie i spichlerze itd.

 

Ogarnięcie tego wszystkiego samemu byłoby niewykonalne, ale na szczęście dostajemy pomoc w postaci urzędników, którzy w dowolnym momencie zdadzą nam raport z sytuacji w mieście, dzięki czemu jesteśmy w stanie zapanować nad własnym miastem. Dobrym pomysłem jest też popytanie samych mieszkańców, wystarczy kliknąć prawym przyciskiem na obywatelach wędrujących po ulicach miasta, a usłyszymy od nich czego im brakuje. Niby nic, a bardzo sympatycznie wpływa na klimat gry. W ogóle warstwa dźwiękowa dostarcza sporo pozytywnych wrażeń. Przesuwając kamerę nad miastem słyszymy gwar ulic, odgłosy wydawane przez warsztaty, widowiska i różnej maści zjawiska losowe (jak na przykład pożar, który wybuchł z naszej winy :P). Sprawia to, że czujemy, że nasze miasto naprawdę tętni życiem.

 

Od strony graficznej jest nieco gorzej i niekoniecznie związane jest to z czasem jaki minął od premiery trzeciego Cezara. Ciężko jest znaleźć niektóre rzeczy na mapie. Jeśli do twojego miasta prześlizgnie się wilk to masz przegwizdane z dwóch powodów – wilk potrafi zatłuc mnóstwo obywateli (nawet tych uzbrojonych jak prefekci) co zmniejsza poczucie bezpieczeństwa mieszkańców, a wysłanie przeciw niemu wojska wymaga tego żeby go znaleźć, ale... często jest to niewykonalne. Nie widać ich na mapie (giną w masie innych kropek, czasem nawet całe stada), słychać je, ale w tłumie innych jednostek są jak ninja, bo za diabła nie da się ich zlokalizować. Pozostaje wysłać wojsko na czuja... swoją drogą jeśli wilki zaatakują twoje wojsko stacjonujące w forcie to potrafią wyrżnąć cały legion, a gracz nie dostanie nawet jednego komunikatu.

 

Inne wady? To samo co zwykle w grach tej rodziny – pracownicy niektórych budynków potrafią uparcie ignorować niektóre rejony miasta (bez widoczne przyczyny) czego efektem jest to, że mieszkańcy jakiegoś domostwa domagają się na przykład dostępu do świątyni, która stoi dwa domu dalej, ale cholerny kapłan ZAWSZE idzie w inną stronę. Czasem pozostaje jedynie przeniesienie świątyni albo postawienie drugiej. Bywa.

 

Nie pozostaje już chyba nic innego jak tylko polecić Cezara III wszystkim czytelnikom. Zapewne spodoba się głównie miłośnikom strategii ekonomicznych i wszelkich city builderów, ale jest to tytuł będący świetnym wstępem do tych gatunków. Miodek!

 

 

evilmg
16 grudnia 2012 - 18:40