Bardzo specyficzna, trudna w odbiorze taoistyczna powieść fantasy, która zostanie należycie doceniona tylko przez wielkich miłośników Dalekiego Wschodu. Tylko ktoś, kto naprawdę lubuje się w azjatyckich klimatach, dostrzeże piękno i złożoność tego dzieła i pozwoli porwać się magii orientu.
Baśnie „Tysiąca i jednej nocy” w mangowej formie, z widowiskową akcją, mroczniejszymi fragmentami i świetnym humorem. Tytuł zapewniający masę dobrej zabawy, sporą dawkę relaksu i nieschodzący z twarzy uśmiech zadowolenia. Magi: The Labyrinth of Magic to shōnen który powinien znaleźć się w posiadaniu każdego miłośnika dobrego japońskiego komiksu.
Napisać na temat tej książki, że mamy tutaj do czynienia z typową piłkarską biografią to tak jakby stwierdzić, że Zidane był typowym pomocnikiem. Jest to pozycja, która być może nie odkrywa przed jego fanami nowych informacji, których nie można byłoby znaleźć w sieci czy w innych publikacjach, ale pozwala na chwilę refleksji nad jego karierą jako zawodnika i trenera.
We wczesnych latach edukacji każdy z nas styka się z legendami. Któż z nas nie słyszał o nienażartym smoku, który mieszkał pod Wawelem, czy o warszawskim bazyliszku, zabijającym spojrzeniem. Historie te są nieprzebraną skarbnicą fajności, dzięki której można w ciekawy sposób zaprezentować zainteresowanym nietylko naszą kulturę, ale i wartości. Na taki pomysł wpadła firma Allegro, która w kooperacji z Platige Image zaprasza na seans i do lektury. Zobaczcie Smoka!
Wielu z nas, kiedyś, będąc jeszcze dzieckiem, nieśmiało rozpoczynało swą własną karierę gracza, z grami kupionymi gdzieś na straganach, wraz z gazetami czy pożyczonymi od kolegów lub przyniesionymi z nieznanego źródła przez starszego brata. Nie przeszkała nam grafika, która i tak nas zachwycała i wydawała się mistrzostwem świata w tej dziedzinie, mimo że, gry te, często miały już dobre kilka lat. „Hirołsy Trzy”, „Gotik”, „Łorkraft” czy „GIETEA” zabierały nam ogromną ilość czasu, a często robiliśmy w nich rzeczy, które same w sobie nie były nawet sednem gry. Pamiętam, że mając pierwsze lata z dopiskiem –naście na końcu swojego wieku, tworzyłem mapy dla moich Herosów, spacerowałem po całym Khorinis, uparcie nie chcąc robić tego, czego ode mnie wymagano, starałem się za pomocą edytora tworzyć własne scenariusze do „Rzemiosła wojny”, a San Andreas zostało przez mnie okrążone przynajmniej kilkukrotnie każdym dostępnym środkiem lokomocji, podobnie jak "Miasto Występków”. Dla mnie, jak i dla wielu graczy w moim wieku, tytuły takie jak te są legendą.
The Wolf among us szturmem zdobył serca graczy. Pomimo tego, że powiela znaną z The Walking dead mechanikę gry - porwał wszystkich swoim niezwykłym klimatem i oryginalnym światem. Postacie znane często ze słodkich i dziecięcych bajek - żyją w Nowym Jorku, czasem na granicy patologii społecznej. Wiele z nich jest dla nas oczywista - Piękna (Beauty), Bestia (Beast), Zły Wilk (Bigby), Królewna Śnieżka (Snow) - znamy je z książek dla dzieci, czy choćby bajek Disneya. Niektórzy bohaterowie skrywają się jednak za zwykłym imieniem i ludzkim wyglądem (dzięki czarowi "glamour"). Z jakich bajek czy legend pochodzą? (Tekst nie zawiera spoilerów co do fabuły, jedynie wizerunki niektórych bohaterów i czasem to, czym się zajmują w świecie gry).
Akira na karku sporo lat, jednak jak spisuje się ta opowieść po latach? Czy nadal tak samo porusza emocje, czy jej odbiór jest zupełnie inny? Akira to bardziej legenda czy marka?
Jeśli szybko wymienić dziesięć gier, które najlepiej zapamiętaliśmy, jakie byłby to tytuły? Nie te, które ukazały się w tym roku czy kilka lat temu, ale te które ukazały się dekadę lub dwie temu. Jak teraz na nie patrzymy? Są to dla nas archaiczne gierki z dawnych czasów czy kamienie milowe cyfrowej rozrywki. Ile jest w tych wspomnieniach złudzeń, a ile idealizowania? Jak dziś odbieramy te same gry, niekoniecznie w reedycji HD, ale w czystej, niezmienionej formie?