Magi: The Labyrinth of Magic #1 - #5 - Froszti - 13 grudnia 2019

Magi: The Labyrinth of Magic #1 - #5

Baśnie „Tysiąca i jednej nocy” w mangowej formie, z widowiskową akcją, mroczniejszymi fragmentami i świetnym humorem. Tytuł zapewniający masę dobrej zabawy, sporą dawkę relaksu i nieschodzący z twarzy uśmiech zadowolenia. Magi: The Labyrinth of Magic to shōnen który powinien znaleźć się w posiadaniu każdego miłośnika dobrego japońskiego komiksu.

Historia zaczyna się dość nietypowo, mały ledwo żywy chłopiec dostaje się do obozu bandytów, prosząc o coś do jedzenia i picia. Ich odmowa kończy się dla nich niezbyt szczęśliwie i raczej przez pewien czas do swojego fachu oni nie powrócą. Owym młokosem okazuje się Aladyn, chłopak dzierżący w sobie ogromną moc i dość często korzystający z pomocy swojego przyjaciela dżina. Później cała historia nabiera znacznego tempa i rozmachu. Aladyn i napotkany podczas jednej z podróży Alibaba, postanawiają zdobyć jedne z tajemniczych ruin, które pojawiły się na świecie. Według legendy każdego, kto tego dokona, czeka wielkie bogactwo oraz niewyobrażalna siła. Odkrycie owych tajemnic wcale nie jest takie łatwe, szczególnie że wielu przed nimi próbowało swoich sił i zginęło z kretesem. Twa dwójka ma jednak niebywale dużo szczęścia, samozaparcia i zdolności, aby tego dokonać. Na końcu swojej drogi Aladyn dowiaduje się, że jest tytułowym „Magi”. Enigmatyczny tytuł sprawia, że chłopak postanawia odkryć prawdę o samym sobie i za wszelką cenę dowiedzieć się kim tak naprawdę jest. Zanim jednak to nastąpi czego go wiele wspaniałych i niebezpiecznych przygód. Pozna on wielu nowych przyjaciół, a na jego drodze staną wymagający przeciwnicy.

Shinobu Ohtaka przy tworzeniu swojej pierwszej poważniejszej serii, dość mocno wzorowała się na dobrze znanej „Księdze tysiąca i jednej nocy”. Publikacji zbierającej baśnie, legendy, historie, anegdoty i postacie związane z arabskim światem Bliskiego Wschodu. Wykorzystanie arcydzieła literatury arabskiej do stworzenia mangowego shōnena to pomysł dość ciekawy i na swój sposób innowacyjny. Podczas kreowania swojego uniwersum autorka nie zamierzała jednak ograniczać się tylko do wspomnianego pustynnego regionu świata. Aladyn i jego przyjaciele odwiedzą wiele innych mieść na kuli ziemskiej, mając okazję zobaczyć różnorodność kulturową ludzi.

Cała historia z początku wydaje się łatwa, prosta i przyjemna. Jednak pod otoczką typowo rozrywkową znajdziemy jednak wiele poważniejszych problemów, które autorka starała się pokazać odbiorcy. Niewolnictwo, głód, wojny, cierpienia niewinnych, śmierć, brak empatii możnowładców w stosunku do swoich poddanych, żądza władzy i pieniędzy, która prowadzi do wielu tragedii. Każdy z wymienionych elementów jest tutaj dobrze nakreślony, będąc doskonałym odzwierciedleniem starego powiedzenia „człowiek, człowiekowi wilkiem”.

Świetnym pomysłem było również nadanie całej historii wymiary przyziemności. Magia używania przez niektóre postacie nie jest w wykreowanym świecie czymś naturalnym. Jej pokaz często budzi nie tylko podziw zwykłych ludzi, ale częściej strach przed tym, co nieznane i potencjalnie niebezpieczne. Bohaterowie często reagują na nowe wydarzenia w sposób czysto ludzki (mocno emocjonalny), aby później ochłonąć i żałować swoich decyzji. Wszystkie przedstawione tutaj postacie (jak na razie), są ciekawe i dobrze nakreślone. Każda z nich ma różne cechy osobowości, własne życiowe cele i wiele doświadczeń z przeszłości, które wykreowały ich takimi, jakimi są teraz. Niestety jest również kilka momentów, w których ich zachowanie jest dość mało logiczne, tak jakby autorce nagle brakło pomysłu na ten fragment dzieła. Na całe szczęście w pierwszych pięciu tomach był to problem niemalże marginalny.

Bardzo ważną rolę w całej serii ogrywają widowiskowa akcja. Jest jej tutaj dużo, a dynamika poszczególnych potyczek potrafi zachwycić. Nie oznacza to jednak, że każdy kolejny kadr komiksu to tylko walka. Wręcz przeciwnie, znajdziemy tutaj również spokojniejsze obszerniejsze fragmenty, a nawet niemal całe tomy, w których walka jest czymś marginalnym, a istotną rolę ogrywają rozmowy i relacje zachodzące pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Ma to na celu nie tylko pokazać złożoność całej historii i umiejętność kreowania ciekawego scenariusza przez autorkę, ale również należycie dawkować czytelnikowi całą dramaturgię i esencję magicznych potyczek.

Magi obok ciekawej treści oferuje również naprawdę świetnie wykreowaną warstwę figlarności. W większości przypadków mamy tutaj do czynienia z żartami sytuacyjnymi, w których mniej lub bardziej wyczuwalny jest humor z „podtekstem”. Aladyn lubujący się w jedzeniu i miękkich ponętnych kształtach kobiecych, niejednokrotnie wywoła na twarzy czytelnika szeroki uśmiech. Taki rodzaj komiczności doskonale współgra z całą treścią scenariuszową, tworząc nierozerwalną i dopracowaną całość.

Warstwa artystyczna dzieła jest poprawna. Rysunki są ładne, aczkolwiek daleko im do poziomu, o którym można byłoby napisać „genialny”. Kreska w większości kadrów jest wyraźna, ale pojawiają się momenty, w których widać pewną niepewność artysty. Postacie nakreślone są dobrze, chociaż pojawiają się pewne problemy z proporcjami ciała. Tła o ile się pojawiają, są poprawne, należycie uzupełniając to, co widzimy na pierwszym planie.

W przypadku rodzimego wydania jak prawie zawsze na słowa uznania zasługują grafiki na obwolutach poszczególnych tomów. Są one naprawdę ładne i przykuwające uwagę potencjalnego czytelnika. Tym razem pod nimi nie znajdziemy krótkich żartobliwych komiksów, ale biorąc pod uwagę klimat mangi, nie wiele na tym się traci. Na końcu każdej części znajdziemy krótką informację odautorską albo prosty komiks, wyjaśniający pewne elementy z wykreowanego świata. Jeśli chodzi o tłumaczenie, to jest ono poprawne, bez zauważalnych wpadek językowych.

Magi: The Labyrinth of Magic to naprawdę bardzo dobra przygodówka fantasy z dużą dawką akcji i humoru. Aladyn i jego przyjaciele potrafią zachwycić i wprowadzić czytelnika w przyjemny relaksacyjny nastrój, w którym zapomni on o wszelkich troskach dnia codziennego. Kolejne części pochłania się ogromną przyjemnością, ciągle chcąc więcej i więcej.

Radosław Frosztęga

OCENA
 

Za udostępnienie mangi do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.


Froszti
13 grudnia 2019 - 10:59