Powroty po latach: Akira - sakora - 17 stycznia 2014

Powroty po latach: Akira

Akira na karku sporo lat, jednak jak spisuje się ta opowieść po latach? Czy nadal tak samo porusza emocje, czy jej odbiór jest zupełnie inny? Akira to bardziej legenda czy marka?

Na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku Akira była filmem legendą o którym wszyscy mówili, a tak naprawdę niewielu go widziało. Mieliśmy skrawki screenów w Secret Service, okazjonalne wspominki czy recenzje. Niewielu mogło sobie pozwolić na import kasety VHS, nie wspominając później o DVD. Jeśli już ktoś zdobył ten tytuł, to zazwyczaj stawał przed barierą językową, nieważne czy anglo-, czy japońskojęzyczną. I tak powoli mit rozwijał się w umysłach młodych ludzi.

Warto nadmienić, że samo anime powstało przed zakończeniem serii mang, przez co sięgnąłem po wydawane przed dekadą na polskim rynku kolejne tomy opowieści. Okazało się, zgodnie z oczekiwaniami, że opowieść obrazkowa ma w sobie o wiele więcej niż sam film, a co ważne nie umniejsza ona wartości samej anime. Główna oś fabuły to relacja pomiędzy Kanedą i Tetsuo oraz walka ich gangu motocyklowego, Capsule z innym gangiem, Clownami. Do tego należy dodać eksperymenty armii i wiele nietuzinkowych osobowości. Akcja ma miejsce w NeoTokio, w roku 2019, trzydzieści lat po III Wojnie Światowej.

Trudno mówić o anime w oderwaniu od mangi, która przepełniona jest tajemnicami i nieustającą, trudną do uchwycenia atmosferą niepokoju wymieszaną z nieustanną walką. Anime wydaje się dotykać jedynie części tematów zawartych w mandze, na co mocno wpływa ograniczona forma filmu pełnometrażowego wobec 19 tomów mangi. Nie zmienia to jednak samego odbioru, który przed laty wywoływał nieustanne westchnięcia i fale entuzjazmu połączone z dramatem opowieści i niełatwym zakończeniem.

Akira to postapokaliptyczna opowieść o kolejnej, nadchodzącej zagładzie. Nie kładzie wielkiego nacisku na machinacje polityczne i reakcje społeczne, a czyni z nich jedynie lont do odpalenia kolejnych akapitów opowieści. Przede wszystkim skupia się na relacjach pomiędzy bohaterami, wobec których nie można pozostać obojętnym, nie zawsze zgadzając się z ich decyzjami. Konsekwencje ich działań nie przynoszą otuchy, ani nie przynoszą słodyczy zwycięstwa. Są zazwyczaj gorzką pigułką brutalnie konfrontowanej i tak też przedstawionej rzeczywistości, która nie zadowala się półśrodkami, a pozwala przetrwać tylko najlepiej dostosowującym się do okoliczności.

Akira 1987 Akira Comittee

Zgliszcza betonowej dżungli, którą przemierzają bohaterowie przed dwoma dekadami zachwycały sporą ilością szczegółów i płynnością animacji. Dziś, w dobie cyfrowej obróbki obrazu tła jednak wydają się być nieco zbyt rozmyte, a animacja momentami wydaje się dość chaotyczna. Jednak nie można odmówić jej kunsztu wykonania i niesamowitego klimatu. Szczególnie, że całość była animowana ręcznie, co bez dwóch zdań stawia animację na równi z opowieścią.

Akira to film niełatwy w odbiorze. Z jednej strony mamy otoczkę kierowaną do nastoletniego widza, z drugiej obecny jeszcze pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku strach przed zagładą atomową mimo zbliżającej się do końca Zimnej Wojnie. To, to trafia wizualnie do młodszego widza, niekoniecznie jest atrakcyjne dla dorosłego. Z drugiej strony to właśnie osoba, która ma za sobą rozterki wieku nastoletniego będzie w stanie zrozumieć zarówno wyłaniające się z opowieści zagrożenia współczesnego świata, jak i zobaczyć siebie w bohaterach filmu, którzy popełniają zdawało by się te same błędy młodości, które jednak mają o wiele większe konsekwencje.

Anime jest mroczne i brutalne, nie przebierając w środkach pokazuje wszystko dosłownie, nie ukrywając się za półśrodkami. Nie jest to opowieść dla wrażliwego widza. Pełne zupełnie odrealnionego surrealizmu wizje Tetsuo zmagającego się z narastającą w nim potężną mocą są niezwykle okrutne. Tu nikt się nie patyczkuje z wrogami, a przyjaźń ma bardzo wysoką cenę. To jedna z tych historii, gdzie opowieść współgra w pełni z przedstawionym światem nie przebierając w środkach, ale robiąc to z wielką klasą i przytłaczającym klimatem wylewającym się z prawie każdego kadru.

Wrażenie to potęguje dodatkowo muzyka, pełna niepokojących i dziwnych dźwięków. Mimo w miarę spójnego głównego tematu, dźwięk jest mocno nierówny i odrealniony. Kiedyś tak nie raził, niestety dzisiaj bardziej wrażliwe osoby może drażnić, a słuchanie samej  muzyki z filmu jest dość trudne. Psychodelia przenika się tu ze znakomitymi aranżacjami, co niestety wpływa na odbiór tych utworów bardzo negatywnie.

Dziś Akira jest legendą, przez wielu niezrozumiałą, zmuszającą do myślenia. Przy pierwszym seansie dziś może wydawać się nieco archaiczna, jednak mająca potężny ładunek emocjonalny. Dla osoby, która czytała mangę jest pewną syntezą opowieści i punktem wyjścia do ponownej lektury. Dla tych, którzy się na tym filmie wychowali jest pełna nowych znaczeń, które przed laty nie zostały zauważone lub zostały źle zrozumiane. Akira nie jest ponadczasowa, ale jest historią, która nawet po latach wywołuje frapujące ciarki na plecach. Łączy bardzo umiejętnie fantastyczną moc z przyjaźnią, szaleństwo z odpowiedzialnością i oddanie z poświęceniem. Trudne emocje i niełatwe wartości, jednak czasami przedstawione zbyt dosłownie.

Akira 1987 Akira Comittee

Akira jako całość jest jednak dziełem kompletnym. Trudnym w odbiorze, wymagającym momentami bardzo wytężonej uwagi, pozostawiającym na końcu rozbitym, pełnym wątpliwości. Mimo ponad dwóch dekad od premiery potrafi nadal porwać ze sobą widza, a na końcu przydusić i zadać kilka ważnych pytań. Zaraz po tym, jak was zdruzgocze. Akira to opowieść pełna pięknej fizycznej i psychicznej brutalności nie pozostawiającej obojętnym, nawet po tylu latach od premiery.
Nawet, jeśli ktoś nie jest fanem tego typu opowieści, warto po ten film sięgnąć. Wywoływał on zachwyt przed laty, a u wielu nadal go wywołuje. Nawet, jeśli opowieść nie jest łatwa, jest bardzo satysfakcjonująca. Warto poznać tę opowieść jeśli nie dlatego, żeby wyrobić sobie o niej zdanie teraz, to chociażby dlatego, żeby poznać czym tak naprawdę jest Akira i jakie są tego konsekwencje. Warto.

     

     

Śledź mnie na Twitterze!

     

sakora
17 stycznia 2014 - 20:06