Mój pierwszy tekst, traktujący o horrorach, zbiegł się akurat z premierą „Daylight”. Uznałem więc, że odpowiednim byłoby abym teraz tę grę zrecenzował i skatalogował na mojej liście produkcji grozy. Recenzje i opinie, które zdążyły się już pojawić w sieci twierdziły, że będę miał do czynienia z grą co najmniej przeciętną. Nie zawyżałem więc swoich wymagań i założyłem, że najważniejsze aby rozgrywka była znośna, a w ewentualnym tekście skupię się na pozytywnych aspektach produkcji i stronie artystycznej. Nic mnie jednak nie przygotowało na koszmar, jakim jest „Daylight”. I nie takiego koszmaru oczekuje się od horrorów.
Master Reboot to jedna z tych gier, która obiecuje bardzo wiele, a ostatecznie jest jedynie ciekawostką. Jednak ta ciekawostka jest na tyle frapująca, że mimo pewnych braków potrafi przyciągnąć na te kilka godzin gry.
Niezmiernie cieszę się, że nadchodzi nowe Playstation 4. Bardzo ciekawy pad, który z każdym zdjęciem wydaje się być coraz poręczniejszy, a obietnice jakie składają przedstawiciele Playstation- realne. Nowa konsola Sony prezentuje się dobrze, wnioski zostały wyciągnięte... jednak ta grafika. Coś mi tu nie gra. No tak, przecież to jest High Endowy PC... i wygląda jak gry na PC. Ładnie, nie porywająco. Nie zerwało czapki z głów. Zastanówmy się nad tym stanem rzeczy. Bez technicznych analiz, bez zawracania kijem Wisły. Wyciągamy karty na stół.
Oczywiście odwołuję się do konferencji, która odbyła się 20 lutego. Bardzo konkretna, bez zbędnego marketingowego pitolenia, mało casualowych popierdówek z Move'em. Zaprezentowano pare tytułów, które miały wywołać u nas opad szczęki... ok, nie miały, ja natomiast na takie tytuły liczyłem. Mam z tyłu głowy szok jaki przeżyłem przy gameplay'ach Metal Gear Solid 2, przecieranie ślipi przy kawałku rozgrywki z Killzone 2, który prezentował moc PS3.
Nie mam w zwyczaju serwowania Wam krótkich notek, opartych o newsy w portalach branżowych. Jednak dzisiejszy dzień jest wyjątkowy. Oto bowiem, jeszcze na ten rok, zapowiedziano pierwszy horror powstający na najnowszym, „epickim” silniku – Unreal Engine 4. (Nie)stety – tylko dla posiadaczy pecetów. Ale uż 20 lutego PS Meeting, więc wydaje mi się, że next-geny są już na ostatniej prostej…
Tytuł dzieła Zombie Studios, twórców takich gier jak m.in. Special Forces: Team X czy też Blacklight Retribution, to Daylight. Producenci nowego engine’u graficznego niejednokrotnie chwalili się, że „czwórka” będzie bezkonkurencyjna pod względem tworzenia cieni i zabawy światłem, więc nie dziwi fakt, iż na gatunek, jaki reprezentować będzie Daylight, zdecydowano się na survival-horror.
Historia silników graficznych pokazuje, że wcale nie najbardziej zaawansowany technologicznie czy realistyczny engine ma szansę zatriumfować i być rozchwytywanym przez dziesiątki developerów. Co tłumaczy fakt, że Unreal Engine 3 już dziś można określić silnikiem tej generacji? Skąd zdobył swoją popularność i dlaczego jest tak fantastyczny? Na te i inne pytania odpowiem w niniejszym tekście – zapraszam!
Kto śledzi mojego bloga, ten wie, że graficzna strona gier ma dla mnie szczególne znaczenie. Bardzo lubię, gdy twórcy przykładają się do aspektu wizualnego, choć równie ważna jest nie tylko liczba poligonów i wodotryski na ekranie, ale sama pomysłowość i stylistyka. Podczas tegorocznych targów E3 wydawało się, że nie dojdzie do rewolucji pod względem oprawy graficznej: już kilka miesięcy temu Sony i Microsoft zaprzeczyli, by w Los Angeles mieli pochwalić się nowymi platformami, natomiast Nintendo demonstrując nową konsolę przynajmniej na razie kładzie nacisk na element sterowania i nowe formy rozgrywki (za to też im należą się brawa). Gdy wszystkie media gamingowe zachwycały się poziomem oprawy nowej produkcji Quantic Dream, pół gry - pół filmu pt. Beyond: Two Souls, inny deweloper postanowił pokazać, jak będą wyglądać gry następnej, czekającej już za rogiem epoki. Poniższe demo silnika Luminous przedstawia obraz w czasie rzeczywistym i prezentuje doskonałość zarówno techniczną i stylistyczną. Włączcie to w 1080p i pozwólcie się zachwycić:
Luminous Engine nie był jedynym przykładem technologii następnej generacji. Studio Epic zademonstrowało również zachwycające możliwości silnika Unreal Engine 4:
Nie wiem jak u Was, ale moja myszka rozgrzała się do czerwoności od pykania w Diablo III. Nie jestem ani maniakiem serii, ani tym bardziej znawcą, ale wydaje mi się, że Blizzard idealnie trafił w takiego casualowego neofitę diabełka jak ja. W związku z tym, że za mało widziałem, a poza mną grę kupił tylko Adrian Werner (ale nie zdążył jej jeszcze rozfoliować), w dzisiejszym podcaście o Diablo prawie nie rozmawiamy. No, ciutkę obsztorcowujemy Blizzarda za kłopoty z serwerami, ale to chyba wszystko. W ogóle mam wrażenie, że trochę leniwy nam ten odcinek wyszedł - to znaczy chłopaki nawijają o Daturze, Wargame: European Escalation, nieco o Unreal Engine 4, ale nie wyszła ostatnio żadna gra, która by nami naprawdę mocno potrząsnęła.