Ekstremalne warunki w grach – niezapomniane tytuły i poziomy w kosmosie - Luc - 15 grudnia 2015

Ekstremalne warunki w grach – niezapomniane tytuły i poziomy w kosmosie

O sięgnięciu gwiazd marzymy od dawna i choć od kilkudziesięciu lat przestrzeń kosmiczna jest przez wybranych „zamieszkana”, dla przeciętnego śmiertelnika podróż poza powierzchnię Ziemi pozostaje póki co nieosiągalna. „Lekarstwem” ponownie jest jednak świat wirtualny. Jeżeli nie satysfakcjonuje nas jedynie nocne podziwianie nieba lub wpatrywanie się przez teleskop w odległe gwiazdozbiory, możemy odpalić jedną z wielu produkcji, które skupiają się na eksploracji kosmosu… lub po prostu pozwalają się nam przenieść do obcych galaktyk. Lista tytułów, które chciałbym zawrzeć w zestawieniu jest szalenie długa, zwłaszcza iż prywatnie jestem ogromnym fanem tematyki science fiction, ale będę musiał zamknąć się w 15 pozycjach. Najbardziej oczywiste typy pokroju Mass Effect czy Knights of the Old Republic sobie podaruję, ale nie oznacza to, że na liście nie znajdą się produkcje wybitne i godne uwagi.

Kerbal Space Program

Na początek coś z lekko komediowym zacięciem. Zabawne ludziki nad którymi przejmujemy kontrolę być może nie prezentują się specjalnie okazale, ale odpowiednio poprowadzeni są zdolni do dokonania niemożliwego – opracowania własnego programu kosmicznego. Zadanie nie należy do najłatwiejszych, bo stworzenie odpowiedniego statku to dosłownie „rocket science”. Gracz musi na własną rękę testować różne ustawienia oraz części i gdy wreszcie znajdzie odpowiednią kombinację i wzbije się w przestrzeń… musi jeszcze dolecieć na księżyc lub obcą planetę oraz na niej bezpiecznie wylądować. Kerbal Space Program nie rzuca wprawdzie na kolana oprawą graficzną oraz kosmicznymi widokami, ale na poziome fizyki nie można zarzucić mu niemal niczego. A fakt, iż pozwala spojrzeć na międzyplanetarne podróże z innej niż zawsze perspektywy, czyni z gry idealnego kandydata do naszego zestawienia.

Podróż w kosmos? Łatwiej powiedzieć niż zrobić!

Space Engineers

Przy samodzielnym budowaniu nie sposób pominąć także Space Engineers. Gra wciąż znajduje się w fazie wczesnego dostępu, ale już teraz oferuje nieograniczoną wręcz zabawę. Często określana po prostu mianem „Minecrafta w kosmosie”, oferuje jednak coś więcej niż dzieło studia Mojang – zabawa bardzo mocno opiera się o znajomość zasad fizyki. Jako jeden z inżynierów staramy się przetrwać w kosmosie, budując statki oraz bazy, ale aby tego dokonać musimy troszczyć się także o wydobywanie potrzebnych surowców. Sandboksowa formuła okazała się być strzałem w dziesiątkę i choć lekko kanciaste konstrukcje nie wszystkim mogą się podobać, otwarty świat (a właściwie kosmos) w Space Engineers nie ma sobie praktycznie równych.

Przybyłem, zobaczyłem, zbudowałem.

Seria Ratchet & Clank

Seria, która przez wiele lat znana była jedynie konsolowcom. Choć przygodowa platformówka wciąż jest dostępna jedynie na sprzęcie PlayStation, rozpoznawalność dwójki sympatycznych bohaterów znacznie w ostatnich latach wzrosła. Ratchet i Clank doczekają się niedługo także debiutu na srebrnym ekranie! Niewiele gier z tego gatunku może pochwalić się podobnym osiągnięciem, choć przyznać trzeba, że w tym przypadku jest w pełni zasłużone. Każda kolejna odsłona serii pozwala nam wcielić się w sympatycznych bohaterów i podróżując po różnych planetach likwidujemy kolejne intergalaktyczne zagrożenia. Większość czasu spędzamy wprawdzie na powierzchni, ale na przestrzeni całej sagi wielokrotnie mamy do czynienia także z poziomami czysto kosmicznymi. W połączeniu z miłą dla oka kreską oraz animacjami, za każdym razem gdy trafiamy na pokład statku możemy być pewni, że wrażenia będą niezapomniane!

Kto powiedział, że kosmos musi być mroczną pustką?

The Dig

Kojarzycie takiego pana jak Steven Spielberg? Tak, tego który ma na koncie dziesiątki wielomilionowych, hollywoodzkich produkcji. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że utalentowany reżyser i producent swego czasu eksperymentował także z rynkiem gier wideo… a owocem jego niezwykłej kooperacji z LucasArts było właśnie The Dig. Tytuł wydano w roku 1995 i niestety niewiele osób o nim słyszało (w tym do niedawna także i ja), tracąc tym samym okazję do przeżycia jednej z najciekawszych kosmicznych przygód w historii gier wideo. The Dig jest dwuwymiarową przygodówką point & click, w której jako członek wyprawy kosmonautów staramy się zbadać tajemniczą asteroidę zbliżającą się do Ziemi. Mnóstwo zagadek logicznych, być może nie przełomowy, ale wciągający scenariusz i piękne widoki sprawiają, że jeśli do tej pory nie mieliście okazji się tej produkcji przyjrzeć – pora najwyższa nadrobić zaległości.

Najbardziej niedoceniana przygodówka w historii?

Space Hulk

W zestawieniu nie mogło zabraknąć także i propozycji osadzonej w świecie Warhammera 40k. Space Hulk większość kojarzy zapewne z tytułem z 2013 roku (swoją drogą też całkiem niezły!), ale na miejsce w zestawieniu zasłużyła sobie znacznie bardziej wiekowa produkcja o tym samym tytule. Wydana jeszcze w roku 1993, była grą RTS kładącą nacisk na warstwę taktyczną. Podobnie, jak w przypadku najnowszego Space Hulk, tam także przejmowaliśmy kontrolę nad zespołem i prowadziliśmy go przez szereg wąskich korytarzy. Ekran rozgrywki dzielił się na dwie główne częsci - widok taktyczny, z góry oraz pierwszoosobowy, dzięki któremu podziwialiśmy z bliska przemierzane lokacje. Latania pomiędzy gwiazdami nie ma tu praktycznie wcale, ale niepowtarzalny klimat, jaki udało się twórcom uzyskać w wąskich korytarzach baz do których trafiamy w zupełności to nadrabia. Niebanalne podejście do mechaniki sprawiło, że Space Hulk to kosmiczna pozycja obowiązkowa – i to także dla tych, którzy od Warhammera w jakiejkolwiek formie zazwyczaj trzymają się z daleka.

Space Hulk nawet i dziś wyróżnia się oryginalną mechaniką.

DarkOrbit

O, już widzę te protesty. Gra przeglądarkowa w takim zestawieniu? Przecież w przeglądarkach grają tylko casuale! Mówcie co chcecie, ale DarkOrbit bez względu na to, na jakiej platformie by nie zostało wydane, po prostu świetnie broni się tym co robi. Strategiczna gra z elementami RPG pozwala nam wcielić się w dowódcę kosmicznego statku, którego kontrola podczas kolejnych misji wymaga nie tylko umiejętności szybkiego planowania, ale i sporego refleksu. Rozbudowywanie statku oraz emocjonująca walka z obcymi bądź innymi graczami to jedno, ale gra świetnie prezentuje się także od strony wizualnej. Kosmiczne tła, jakie towarzyszą nam przez kolejne przygody po prostu wyglądają doskonale i wprowadzają gracza w odpowiedni nastrój.

Kosmos w przeglądarce? Dlaczego nie!

Seria Dead Space

Jeżeli już mowa o nastroju, to nie da się pominąć także i serii, która w kwestiach klimatu oraz atmosfery prawdopodobnie na zawsze wyznaczyła pułap, do którego dążyć będą inni. Pierwsze Dead Space zaskoczyło chyba wszystkich – jako zwykły inżynier na statku kosmicznym, musimy zmierzyć się z koszmarami, o których na Ziemi nikomu się nawet nie śniło. Mroczne korytarze, niepokojące odgłosy i zmutowane bestie towarzyszą Isaacowi na każdym kroku, sprawiając że przeżywana przygoda pod każdym względem jest po prostu wyjątkowa. Kolejne odsłony serii nie wypadały być może już tak świetnie, ale marka Dead Space do dziś jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych w gatunku horrorów. Zwłaszcza tych, które rozgrywają się w kosmosie.

Życie kosmicznego inżyniera nie jest proste...

Seria Super Mario Galaxy

Po przerażających sceneriach pora na coś znacznie bardziej pogodnego. Mario kojarzymy głównie z charakterystycznymi „zielonymi” poziomami, tudzież wodnymi lub podziemnymi planszami, ale sympatyczny hydraulik dwukrotnie odwiedzał także i przestrzeń kosmiczną. Zarówno pierwsza, jak i druga odsłona Super Mario Galaxy pojawiła się jedynie na konsoli Nintendo Wii, kto jednak miał mimo wszystko okazje w którąś z nich zagrać, doskonale wie dlaczego pozycja ta znalazła się w zestawieniu. Trójwymiarowa platformówka świetnie łączyła znaną wszystkim mechanikę z nowymi rozwiązaniami, takimi jak podróżowanie między planetami. Obie gry czarują także i dzisiaj oprawą graficzną, a galaktyczne podróże do zdecydowanie jeden z ich najjaśniejszych punktów.

Hydraulik pozaziemski potrzebny od zaraz!

Seria Homeworld

W tym miejscu mogły się znaleźć dziesiątki innych, podobnych gier, ot choćby Nexus: The Jupiter Incident. Ostatecznie zdecydowałem się jednak na Homeworld z bardzo prostej przyczyny – to od gry z 1998 na dobrą sprawę „wszystko się zaczęł”. Kosmiczne RTS-y obecne były już wcześniej, ale trójwymiarowa perspektywa nigdy do tej pory nie została zrealizowana równie perfekcyjnie. Nowe możliwości jakie dawało swobodne ustawianie kamery, w połączeniu z głęboką warstwą strategiczną oraz mnóstwem statków dawały niezapomnianą kombinację, która doczekała się licznych kontynuacji, a niedawno także i re-mastera.

Takich widoków nigdy się nie zapomina.

Star Fox 64

Kolejna propozycja od Nintendo, która pomimo „uroczej” oprawy graficznej, potrafiła zapewnić niespotykane nigdzie indziej emocje i po prostu wgnieść w fotel. Fox McCloud, Falco, Peppy oraz Slippy tworzyli niezapomniany kwartet, który w swoich kosmicznych maszynach zgrabnie rozprawiał się z każdym przeciwnikiem. Mechanika rozgrywki z dzisiejszej perspektywy może wydawać się już lekko archaiczna, ale w roku 1997 nie było osoby, która nie zachwycałaby się dynamiczną akcją w przestworzach. Star Fox 64 nie było pierwszą, ani ostatnią odsłoną serii, ale zdecydowanie najbardziej przyczyniła się do rozpoznawalności marki.

Kto chętny do zaprezentowania "beczki"?

Elite

Zgadza się, najnowsza odsłona serii Elite wygląda znacznie lepiej i wciąga niesamowicie, ale miejsce w zestawieniu należy się pierwszej odsłonie, wydanej jeszcze w roku 1982. Od strony oprawy graficznej w tamtych czasach była to prawdziwa rewolucja (choć dziś wygląda co najwyżej „zabawnie”), ale jeszcze większe wrażenie robiły rozmiary i otwartość kosmicznej przestrzeni. Mogliśmy polecieć gdzie tylko chcieliśmy, zająć się dowolną aktywnością, a wszystko to za sterami własnej maszyny. Wiele innych produkcji próbowało (z powodzeniem) skopiować ten koncept, ale ojciec gatunku zawsze pozostanie tylko jeden.

Nowe części Elite wyglądają lepiej, ale to pierwsza zaskoczyła najmocniej.

Wing Commander

Jedną z gier bazujących na pomyśle wymienionego wyżej Elite, jest oczywiście Wing Commander. Nie oznacza to jednak, że tytuł jedynie „kopiował” od swojego wielkiego poprzednika. Produkcja stworzona przez studio Origin Systems niemal na każdym kroku zaskakiwało – począwszy od niesamowitej jak na tamte czasy oprawy graficznej, a na ilości i zróżnicowaniu dostępnych misji kończąc. Na szczególną uwagę zasługuje jednak przede wszystkim to, w jaki sposób zrealizowano walkę – wprowadzenie skrzydłowych szalenie rozbudowało strategiczną warstwę potyczek i od tej pory samo celne strzelanie już nie wystarczało. Aby odnieść sukces trzeba było także wykazać się dowódczym instynktem oraz umiejętnością poprawnego odczytywania sytuacji na „polu bitwy”.

Nic, tylko lecieć przed siebie.

K240

Mało komu znana strategia czasu rzeczywistego stanowiąca kontynuację równie „niepopularnej” Utopia: The Creation of Nation. W teorii był to po prostu kolejny RTS, w którym budowaliśmy niemal od zera naszą kosmiczną cywilizację, ale ciekawą cechą, która wyróżniała grę na tle konkurencji był fakt, iż wszystko budowaliśmy na… porozrzucanych asteroidach. Wszystkie ośrodki oraz miasta tworzyliśmy więc na małych, kosmicznych „wysepkach” – początkowo zapanowanie nad tym wszystkim nie stanowiło większego problemu, ale wraz z rozrostem naszego imperium sprawy zaczynały się komplikować. Rozgrywka była jednak na tyle unikalna, iż w zupełności warto było się „przemęczyć”.

Zbudowanie kolonii na asteroidzie to nie takie proste zadanie.

Seria Star Wars: X-Wing oraz TIE Fighter

Umieszczanie jakiejkolwiek gry z uniwersum Gwiezdnych Wojen w tym zestawieniu to prawie jak oszukiwanie. Wykreowane przez George’a Lucasa uniwersum niemal w każdym wydaniu sprawdzało się świetnie i nie inaczej jest w przypadku gier wideo. Tych na przestrzeni kilkudziesięciu lat było całe mnóstwo, ale spośród tytułów stawiających na prawdziwie międzygwiezdne potyczki wymienić wypada przede wszystkim TIE Fighter oraz serię X-Wing. W dużej mierze zasługą ich „magii” była możliwość wcielenia się w pilotów maszyn znanych z filmowej sagi, ale gry broniły się także jakością rozgrywki, modelem sterowania oraz strzelania. Na chwilę przed premierą VII epizodu – propozycje jak znalazł!

Idealna pozycja strzelecka i idealny widok.

EVE Online

Na sam koniec, coś dla zwolenników sieciowych rozgrywek. EVE Online to doskonały przykład tego, że aby odnieść sukces na rynku MMO, wcale nie trzeba ślepo podążać w ślady World of Warcraft. W arkana rozgrywki w kilku zdaniach i tak zagłębić się nie da, ograniczmy się więc do bardzo skrótowego wyjaśnienia – w grze wcielamy się w pilota kosmicznego statku i podróżując po ogromnym wszechświecie wykonujemy kolejne misje, bierzemy udział w spektakularnych i epickich bitwach, a także dbamy o stałe ulepszanie naszej maszyny. Choć gra z pewnością nie wszystkim przypadnie do gustu, nie da się jej odmówić jednego – potyczki, w których bierze jednocześnie udział kilka tysięcy graczy robią niesamowite wrażenie.

Bitwy kosmiczne w EVE Online są prawdziwym fenomenem.

Na tym zestawienie zamykamy… choć mam świadomość tego, że mogłoby się w nim znaleźć jeszcze przynajmniej kilka innych tytułów. Dopisanie tych „najlepszych spośród pominiętych” tradycyjnie zostawiam jednak Wam.

 

Luc
15 grudnia 2015 - 16:10