Świat gier przepełniony jest głównymi bohaterami, którzy zapadli nam w pamięć - Nathan Drake, Lara Croft, John Marston, Niko Bellic, itd. itd. Obok nich jednak często istnieją postacie drugoplanowe, pojawiające się od czasu do czasu gdzieś w tle, a równie wyraziste i charakterystyczne co te tytułowe. W filmach mogą one liczyć na swoją kategorię Oscarów - w grach pozostaje już tylko nasze uznanie i pamięć. Jednym z najlepszych przykładów jest chyba tajemniczy Ghost z Call of Duty: Modern Warfare 2. Stał się tak popularny, że dziś wiemy o nim o wiele więcej, niż opowiada nam gra.
Kapitan Price czy Ghost? Gdyby zadać fanom Call of Duty to pytanie - dyskusja byłaby zapewne burzliwa. O ile jednak wszechobecnego, wąsatego Price’a dość łatwo polubić - to skąd to uwielbienie dla postaci Ghosta - człowieka bez twarzy? Można się pokusić o dość odważne porównanie, że Ghost jest w pewnym sensie uosobieniem równie kultowej misji „All Ghillied Up”. Dwaj snajperzy - „zabójczo” skuteczni - przenikają niczym duchy na terytorium wroga, by wykonać tajną misję. Ghost - Duch - przykład wzorowego komandosa, równie zabójczy co snajper i jednocześnie otoczony mgłą tajemnicy, zawsze ukrywający twarz za kominiarką z wizerunkiem czaszki. Każda z tych postaci spełnia marzenie wcielenia się w perfekcyjnego żołnierza, chętnie się więc z nimi identyfikujemy. Sympatię do Ghosta może też potęgować jego dość niespodziewana śmierć w zakończeniu gry. Komandos nie zniknął jednak kompletnie wraz z końcowymi napisami Modern Warfare 2 - pojawił się w fanowskim filmie Find Makarov: Operation Kingfish, ma swój własny komiks, jest grywalną postacią w trybie wieloosobowym Modern Warfare 3, a słynny pies z Call of Duty: Ghosts nazywa się… Riley! Skąd tak naprawdę wziął się Ghost…?
Ukraina
Jedno z pomieszczeń budynku szkoły pękało od zgromadzonych tam dzieci. Wokół nich chodzili ludzie wymachujący karabinami, jeden z nich był wyraźnie zdenerwowany.
- „To była żałosna próba! Naprawdę myślałeś, że ci się uda?” - terrorysta wrzeszczał na przywiązanego do krzesła komandosa z czarną kominiarką na głowie, z namalowaną białą czaszką. - „Dajemy wam godzinę, godzinę na spełnienie żądań - inaczej o 15.00 zabijemy jedno z dzieci.”
- „Godzinę?” - wycedził komandos - „To mamy sporo czasu. Założę się, że mocno się zastanawiacie skąd ta kostucha na mojej twarzy. To hołd dla przyjaciela, który już nie żyje, opowiem wam jego historię…”
Riley
Simon Riley, porucznik 22 pułku SAS - brytyjskich sił specjalnych, dorastał w mieście Manchester, w patologicznej rodzinie terroryzowanej przez sadystycznego ojca. Simon zaczął swoją zawodową karierę jako praktykant u rzeźnika, aż do zamachów z 11 września - wtedy wstąpił do brytyjskiej armii. Jako świetny żołnierz szybko dostał się do oddziału Special Air Service. Pojawiał się w domu od czasu do czasu, tylko by odkryć, że atmosfera wcale się nie poprawiła, a jego młodszy brat Tommy zmaga się z uzależnieniem od narkotyków. Riley postanowił pomóc rodzinie, ale mógł liczyć tylko na wsparcie matki. Ojciec, zajęty notorycznym zdradzaniem, bez przerwy z niego drwił, prowokował sprzeczki, a nawet bójki. Dzięki stanowczej postawie Simona sytuacja trochę się zmieniła. Jego brat zgodził się na leczenie w klinice, a w marcu 2006 roku wziął ślub. Riley wrócił do służby i został wysłany z misją gdzieś do Iranu, która została nagle przerwana. Simona wezwano do powrotu na prośbę majora amerykańskich sił specjalnych - Vernona. Brytyjczyk miał uczestniczyć w akcji obalenia narkotykowego bossa z Meksyku - Manuela Roby. Dowództwo SAS uważało Rileya za najlepszego żołnierza w swoich szeregach, dlatego do misji, by pomóc Amerykanom wyznaczono właśnie jego. Simon nie przypuszczał wtedy, że ta akcja zmieni całe jego życie.
Meksyk
Vernon próbował uderzyć w organizację Roby już po raz drugi. W poprzednim podejściu stracił swój cały dwunastoosobowy zespół i jako jedyny ocalały zdołał wydostać się z meksykańskiej pułapki. Tym razem do akcji wyruszał razem z komandosami Zielonych Beretów: Sparksem, Syksem, Cumberlandem, Washingtonem oraz Rileym. Drużyna wyskoczyła na spadochronach gdzieś nad miastem Nuevo Laredo. Tu doszło do pierwszej katastrofy - spadochron Sykesa z jakiś powodów nie otworzył się. Żołnierze stojąc nad ciałem kolegi podejrzewali sabotaż, ponieważ Sykes miał wręcz obsesję sprawdzania stanu wszystkich linek, ale dowódca Vernon szybko uciął wszelkie spekulacje, by uniknąć wzajemnych oskarżeń o zdradę w szeregach teamu. Akcja miała odbyć się w mieście podczas nadchodzącego Święta Zmarłych, dlatego operatorzy szybko przeszli do działania „pod przykrywką” - w cywilnych ubraniach, udając turystów z Teksasu, których wszędzie było pełno. Pozostałą część nocy spędzono w podrzędnym hotelu, wspominając swoje dawne dzieje i popijając w barze. Następnego wieczora miał się odbyć wielki festiwal z okazji 1. listopada - Święta Zmarłych, zorganizowany właśnie przez narkotykowego bossa, którzy rządził całą okolicą. Dziwne zdarzenia jednak nadal prześladowały grupę. Do rana nie wrócił Cumberland, który oddalił się gdzieś w poszukiwaniu kobiet, a w ciągu dnia zniknął Vernon. Pomimo wszystko, wieczorem pozostała trójka przygotowała się do misji, przywdziewając charakterystyczne dla meksykańskiego święta stroje z namalowanym szkieletem na ubraniu. To miał być cichy szturm na pełną gości willę Manuela Roby, tylko by zlikwidować jeden cel.
Vernon
Uzbrojeni w pistolety z tłumkiem, szybko wniknęli w tłum i przedostali się do rezydencji. Riley zerkając ukradkiem do każdego z pokoju dokonał strasznego odkrycia. W jednym z pomieszczeń znajdował się Cumberland, okaleczony i przywiązany do krzesła. Wyszeptał tylko coś o zdradzie. Nagle pojawił się Vernon i wszystko zaczęło układać się w całość. Major wyznał, że Cumberland już wcześniej nakrył go na grzebaniu przy spadochronie Sykesa i z zimną krwią zastrzelił. Ludzie Roby przyprowadzili skutych Sparksa i Washingtona. Vernon okazał się zdrajcą działającym dla narkotykowego barona, a jego zadaniem było dostarczenie mu najlepiej wyszkolonych zabójców. Simon wyrwał się jakoś zbirom, ale został postrzelony i nie uciekł daleko. Cała trójka została więźniami Manuela Roby. Był początek listopada.
Roba
Koszmar Rileya ciągnął się miesiącami. Roba próbował tortur, operacyjnego prania mózgu - wszystkiego, co przekształciłoby Rileya w zabójcę działającego na jego skinienie. Obecny ciągle obok bossa Vernon powtarzał mu raz za razem, że z Brytyjczykiem nie będzie tak łatwo jak z innymi. Podczas tortur, wielokrotnie Roba pojawiał się przy nim z pomalowaną twarzą na wzór białej czaszki. Zniecierpliwiony meksykanin coraz bardziej narzekał na rolę Vernona w tym wszystkim - ustawił walkę pomiędzy Rileyem a Vernonem, ale nawet wtedy Brytyjczyk nie był w stanie zabić zdrajcy gołymi rękami. Taki stan, mniej lub bardziej bolesny dla Simona trwał aż do lipca - pewnego dnia ludzie Roby przyszli, by wszystko zakończyć. Riley został wrzucony do wykopanej trumny z ciałem zabitego dużo wcześniej Vernona i pogrzebany żywcem. Pomalowany na biało Manuel Roba pożegnał go słowami o tym, jak dużo ma dla niego szacunku, ale i jak mało cierpliwości.
Manchester
Meksykański baron próbował złamać Rileya przez osiem miesięcy bez żadnych rezultatów, tym bardziej nie wyszło mu też zakopanie go żywcem. Dość powiedzieć, że Brytyjczyk, niczym bohaterka filmu Quentina Tarantiono, po trzynastu godzinach ogromnego (i obrzydliwego) wysiłku wydostał się jakoś na powierzchnię. Po pewnym czasie czołgania się przez meksykańskie bezdroża, pokaleczony, chory, odwodniony został znaleziony przez służbę graniczną Teksasu. Po tygodniu był już w Anglii, a po czterech miesiącach zapewniał swojego dowódcę, że jest gotowy powrócić do służby. Przełożony nie był jednak pewny jego stanu psychicznego. Riley miewał napady lęku, agresji, koszmary senne. Któregoś ranka jego matka nakryła go, jak malował sobie twarz pastą do zębów - zupełnie jej to nie zdziwiło - tak samo robił jego ojciec w młodości, by zwrócić na siebie uwagę na koncertach punkowych. Simon bardzo powoli odrzucał duchy niedawnej przeszłości, korzystał z pomocy psychiatry, oparcie miał w matce i bracie, który wraz z żoną i dzieckiem stanowili modelową rodzinę. Ojciec z zaawansowaną chorobą nowotworową przebywał w szpitalu. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia niespodziewany gość odwiedził Rileya - Sparks. Okazało się, że razem z Washingtonem wyrwali się z niewoli Roby, a teraz przebywają w bazie RAF, by wkrótce wylecieć do Afganistanu. Wigilijny wieczór wspomnień ze Sparksem przybrał jednak dziwny obrót - kolega próbował napaść na dziewczynę na ulicy, a gdy w pokoju hotelowym dołączył do nich Washington - okazało się, że dwóch Amerykanów poddało się praniu umysłu jak przedtem Vernon. Oboje pracowali dla Roby i przybyli tu na jego rozkaz, by dokonać zemsty. Simon z raną postrzałową zdołał uciec z hotelu. Mając w głowie słowa bossa o czaszce swojej matki, pełen złych przeczuć udał się do rodzinnego domu, tylko by odkryć wszystkich bliskich martwych, łącznie z małym bratankiem. Jego jedyną reakcją był pusty, szaleńczy śmiech.
Zemsta
Riley wiedział, że jego ojciec będzie następny. Zakradł się do szpitala, by zakończyć z nim swoje sprawy. Podczas rozmowy z tatą przypomniał sobie, że białą czaszkę na twarzy widział już wcześniej, niż u Roby. Taką maską, na polecenie ojca straszył go jego młodszy brat, gdy byli dziećmi. Gdy oddalał się od budynku, usłyszał strzały w szpitalu. Zostało mu już tylko kilka rzeczy do zrobienia. Z pomalowaną na biało twarzą, w kominiarce zakradł się do koszarów RAF (tajemniczą postać zarejestrowały kamery monitoringu, co przykuło uwagę przebywającego w bazie generała Shepherda), zabił śpiącego Washingtona i porwał Sparksa. Zawiózł go do swojego domu i torturował, opowiadając, jak dobrymi ludźmi była rodzina jego brata i matka, by w końcu zakończyć wszystko strzałem. Przed wyjściem podmienił Sparksowi swoje blachy nieśmiertelnika i podpalił dom - grzebiąc w płomieniach całą swoją przeszłość. Riley w zasadzie już nie żył, nie miał po co - pozostał po nim tylko duch...
Ghost
Dwa miesiące później Meksyk ogarnięty był otwartą wojną narkotykowych gangów. Manuel Roba czekał ukryty w swojej letniej willi w dżungli, aż konkurenci sami się zniszczą, by powrócić jeszcze silniejszym. Posiadłość barona była non stop patrolowana przez uzbrojone bojówki - dostać się do środka mógł chyba tylko duch - albo ubrany w ciemny kombinezon człowiek, z kominiarką na białej twarzy i karabinkiem M4 z niewielką lunetą. Chodzący po dżungli strażnicy znikali kolejno jeden po drugim, a gdy frontowe podwórko wilii zatrzęsło się od wybuchów - Roba zdecydował o ewakuacji śmigłowcem. Nim jednak dotarł na lądowisko, maszyna również eksplodowała w kuli ognia. Po krótkiej strzelaninie i gonitwie przez pokoje rezydencji - tajemniczy człowiek dopadł Robę. Kilka zamienionych zdań nie miało już żadnego znaczenia - Manuel Roba padł od kul. Cała posiadłość płonęła, gdy Duch spokojnie maszerując oddalał się przez pobliską polanę.
Ukraina
- „Dosyć cholera tych bajek! Jest już po terminie - mamy niby wyjść na głupców???” Na co oni niby czekają???” - wrzeszczał jeden z uzbrojonych mężczyzn
- „Na mnie idioto” - odezwał się człowiek w kominiarce, wstając nagle i strzelając z ukrytego mini pistoletu do przywódcy terrorystów.
W tej samej sekundzie przez okno na linach wpadli pozostali komandosi, za murami szkoły zawisł śmigłowiec Black Hawk ze snajperami na pokładzie. W ciągu zaledwie kilku sekund wszyscy terroryści byli martwi.
Podczas opuszczania szkoły jeden z uczniów spytał postać w kominiarce z czaszką:
- „Ten człowiek z opowieści - to ty, prawda?”
- „Mistrzu - to tylko taka gadka, by zająć czymś tych baranów i odwrócić ich uwagę. Jak widać - zadziałała.” - uśmiechnął się Ghost.
Shepherd
…Kilka zamienionych zdań nie miało już żadnego znaczenia - Manuel Roba padł od kul. Cała posiadłość płonęła, gdy Duch spokojnie maszerując oddalał się przez pobliską polanę. Nagle dobiegł go dźwięk łopat śmigłowca. Charakterystyczny kształt amerykańskiego Black Hawka zbliżał się, by w końcu wylądować miękko na trawie. Z maszyny wysiadła postać w mundurze, przytrzymująca beret. Na bluzie nie było żadnych dystynkcji, oprócz naszywki z nazwą: Task Force 141.
Find Makarov: Operation Kingfish
Tytułowa produkcja to film stworzony przez fanów i zatwierdzony oficjalnie przez Activision. Jest on prequelem wydarzeń z gry Call of Duty: Modern Warfare 2. Przedstawia operatorów Task Force 141 - Price’a, Ghosta, Soapa i Roacha w tajnej misji na Ukrainie, by schwytać Vladimira Makarova. Akcja kończy się fiaskiem, a same wydarzenia najlepiej zobaczyć samemu. Oglądając te krótkie sceny nawet któryś raz z rzędu, nie można odmówić im świetnego klimatu i atrakcyjnego montażu. Co było później - wiemy dobrze z gry i warto sobie ponownie odświeżyć Modern Warfare 2 przechodząc kampanię. Z perspektywy sześciu lat, jakie minęły od premiery prezentuje się ona całkiem dobrze, nawet tle poprzedniczki, uznawanej za lepszą. Szkoda, że Activision tak bardzo odeszła od klimatu z Find Makarov do czasów Advanced Future Warfare. Gra w klimacie Operation Kingfish mogłaby być teraz strzałem w dziesiątkę!
*Historia Ghosta oparta jest na serii komiksów z 2009 roku, autorstwa Davia Laphama i kresce Kevina Westa. Wydawcą było studio Wildstorm Productions - oddział DC Comics.
Charakterystyczna postać Ghosta jest stosunkowo łatwa do wykonania stylizacji - słowo cosplay w tym wypadku jakoś mi nie pasuje. Gdyby ktoś miał takie zapędy, to będzie potrzebował:
- komniarkę SKULL - łatwa do dostania
- polar taktyczny lub bluzę munduru polowego (gdy się bardziej poszuka, to można kupić również szarą bluzę polarową Ghosta znaną z gry)
- replikę zestawu komunikacyjnego SORDIN (słuchawki z aktywnymi zagłuszkami)
- kamizelkę taktyczną - w miarę tania i odpowiednia będzie typu Chest Rig z ładownicami M4
- spodnie bojówki od munduru polowego lub jednej z firm branżowych
- wygodne buty trekkingowe
- kabura Safariland (Glock G18, M9, M1911)
- ładownica udowa na magazynki M4
- nakolanniki ALTA
- replika karabinka M4 lub SCAR
- replika pistoletu (Glock G18, M9, M1911)
- rękawiczki (Oakley Assault Gloves lub jakieś zwykłe Nomexowe)
- dodatki: radiostacja (lub jej "wydmuszka"), antena, dodatkowe magazynki, naszywki