Interstellar i jego soundtrack - skąd to całe zamieszanie?
Najnowsze dzieło Nolana nie rzuca na kolana
Interstellar - odyseja kosmiczna Christophera Nolana
'Narodziny' Bane'a usunięte z The Dark Knight Rises
Mroczny rycerz powstaje - recenzja filmu wieńczącego nową trylogię o Batmanie
Rewatch #9 Mroczny rycerz
Kosmiczny pył powoli opada, a Interstellar zaczyna schodzić z wielkich ekranów z podniesioną głową. Dla jednych fenomenalny, dla średni i marnujący potencjał – dla nikogo jednak tragiczny i beznadziejny. Bardzo dobrze wypada również ścieżka dźwiękowa oddająca klimat wielkiej pustki oraz napięcia towarzyszącego jakże ważnej misji. Zdecydowanie gorzej mają jednak fani, którzy tej ścieżki dźwiękowej chcieliby posłuchać – oczywiście w pełnym i filmowym wydaniu.
Nowe dzieło Christophera Nolana intryguje mimo irytujących elementów i niedociągnięć. Zgodnie z tą tezą Interstellar powinien wpłynąć na casualowego widza jeszcze bardziej, niż obeznanego kinomaniaka. Dlaczego tak nie jest i dlaczego po wyjściu z kina zachwyt miesza się z niesmakiem? Postaram się tę kwestię rozjaśnić
Interstellar, nowa produkcja Chrisophera Nolana, to dla wielu najbardziej oczekiwana premiera roku. Pierwsze informacje o filmie o czarnych dziurach i międzygwiezdnej podróży (wow, czadowy temat, Nolan na pewno zrobi z tego coś super) pojawiły się jeszcze w 2013 roku i od samego początku elektryzowały fanów. Gotowa produkcja weszła na nasze ekrany w ostatni piątek, kilka dni wcześniej zadebiutowała w USA i nastąpił elektryzowania ciąg dalszy. Z tą różnicą, że jedni się mocno zawiedli, a inni ogłaszają nadejście nowej 2001: Odysei kosmicznej.
Jeśli chodzi o opinie tzw. ludożerki, to zaskoczenia nie ma, bo rozkłada się ona niemal na całym spektrum, ale jeśli spojrzymy na recenzje prasowe czy portalowe, to mam wrażenie, że krytycy ze Stanów są dla filmu zdecydowanie bardziej przychylni, niż ci po naszej stronie Atlantyku. Ja w samym rdzeniu mojej słowiańskiej duszy jestem amerykańskim geekiem, więc mi Interstellar bardzo się podobał, choć zdecydowanie nie był filmem bez wad.
Ledwo upłynęło trochę czasu od premiery ostatniego nolanowskiego Batmana, a już wiadomo, jakie sceny sceny zostały wycięte. Okazuje się, że do kinowej wersji filmu nie trafił fragment wyjaśniający kilka kwestii związanych z głównym czarnym bohaterem. Co gorsza, dość ważnych. Sceny nakręcono, ale ostatecznie z nich zrezygnowano.
Po czterech długich latach oczekiwań od doskonałego Mrocznego rycerza, oraz po siedmiu latach od filmu Batman – Początek który rozpoczął całą karuzelę, wreszcie na ekrany kin trafił Mroczny rycerz powstaje (polski przekład tytułu nie jest najszczęśliwszy, a już zwłaszcza jak przychodzi do odmieniania go, np. na potrzeby recenzji). Ogrom oczekiwań wobec nowego dzieła Nolana był niebotyczny, w tym roku w tej materii dogonić mógł go chyba tylko Prometeusz. Czym różnią się oba filmy? Nowy Batman nie zawiódł, a przynajmniej nie na taką skalę.
Po naprawdę dobrym wyjaśnieniu genezy Batmana, o jakie Christopher Nolan pokusił się w filmie Batman – Początek, w 2008 roku przyszedł czas na właściwą akcję. Mroczny rycerz był pierwszym w historii obrazem o nocnym mścicielu bez słowa „Batman” w tytule. Zdaniem wielu, w tym i moim, jak dotąd okazał się być filmem najlepszym.
Mroczny rycerz jest dużo bardziej dynamicznym kawałkiem kina niż Batman – Początek. Znaliśmy już genezę bohatera, zatem bez większych wstępów mogliśmy od razu zostać wrzuceni w wir akcji. Tak też się stało, a w konsekwencji już pierwsze sceny napadu na bank absorbują uwagę widza, który z zaciekawieniem śledzi kolejne poczynania Jokera i spółki. Podobnie ma się sprawa z tytułowym bohaterem tej historii – najpierw w akcji widzimy Batmana, dopiero później Bruce’a Wayne’a. I dobrze, bo przecież na "mięcho" czekaliśmy od poprzedniego filmu.
Musiało minąć osiem długich lat, by po spektakularnej klapie, jaką był Batman i Robin Joela Schumachera, mściciel z Gotham mógł powrócić w chwale. Stało się to za sprawą Christophera Nolana, który podjął się niełatwego zadania i podołał mu w sposób więcej niż dobry. Batman – Początek był rozpisanym z głową restartem przygód Mrocznego Rycerza, który zyskał uznanie widzów i zarobił solidną sumkę dla wytwórni Warner Bros. Najlepsze dopiero miało nadejść, ale już sam Batman Begins to naprawdę solidna dawka filmowych wrażeń.
Film z rozmysłem przedstawia kolejne etapy przemiany Bruce’a Wayne’a, a te dokonywały się w kilku etapach. Nolan nie byłby sobą, gdyby nie pomieszał trochę w chronologii (jak np. rok później w Prestiżu) - w ten sposób mamy przemieszane sceny z jego dzieciństwa, buntownicze zapędy i chęć zemsty młodego mężczyzny, morderczy trening z dala od domu i właściwą akcję już jako Batman po powrocie do Gotham City. Takie zabiegi zawsze skutecznie utrzymują uwagę widza przy wydarzeniach przedstawianych na ekranie.
Do premiery zakończenia filmowej trylogii o Batmanie zostały tylko dwa miesiące. W czwartej części zebranych informacji o The Dark Knight Rises czeka na Was solidna porcja materiałów: dwa spoty reklamowe (nowe sceny!), plakaty, zdjęcia w wysokiej rozdzielczości. Do tego co najmniej dwie interesujące nowiny oraz wypowiedzi twórców.
Właśnie został oficjalnie udostępniony trzeci trailer hitu nadchodzącego lata - filmowej ekranizacji przygód Batmana i jednocześnie zakończenia trylogii wyreżyserowanej przez Chrisa Nolana. Początkowo premierę klipu w Internecie zapowiadano na piątek 4 maja, ale ponad dwuminutowy zwiastun można obejrzeć już dziś. Decyzja została zapewne podyktowana chęcią uniknięcia amatorskich nagrań - zwiastun od dziś miał być wyświetlany jedynie w kinach przed inną superprodukcją o bohaterach komiksów - The Avengers.
Zapraszam do lektury tekstu, w którym zebrałem najważniejsze informacje związane z filmem The Dark Knight Rises, które ukazały się w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Podobnie jak w dwóch poprzednich odcinkach serii, oprócz nowinek znajdziecie tu także wypowiedzi twórców, ciekawostki, grafiki i zdjęcia promocyjne z filmu, którego polska premiera już za nieco ponad trzy miesiące.