Pewnie już o tym kilka razy pisałem, ale fragment mojego dzieciństwa jest powiązany z Wojowniczymi żółwiami ninja. Gdzieś w okolicach przedszkola była to najpopularniejsza bajka, były filmy kinowe i żółwie były praktycznie wszędzie. Z kolegami bawiliśmy się w żółwie i ogólnie był to jeden z kroku wprowadzających mnie w azjatyckie klimaty i filmy kung-fu. Między innymi właśnie dlatego Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate bardzo mnie zainteresowało. Czy ten tytuł sprawi, że przypomnę sobie dawne czasy i bieganie z kijkiem udając, że jestem Leonardo?
Darkest Dunegon to jedna z tych produkcji niezależnych, które są bardzo bliskie mojemu sercu. Pomysłowa i wymagająca mieszanka RPG i horroru z odrobiną roguelite dorzuconego do gara. Końcowy produkt jest niezwykle fajny i bardzo klimatyczny. Jednak z jakiegoś powodu ociągałem się trochę i nie sięgnąłem po sequel od razu w momencie udostępnienia wczesnej wersji. Nawet nie rzuciłem się na Darkest Dungeon II w dniu premiery pełnej wersji. Dopiero wraz z nadejściem DLC The Binding Blade zdecydowałem się na odpalenie gry. Czy przez to prawie przegapiłem jedną z najlepszych produkcji tego roku?
W przeciągu ostatnich tygodni czytałem trochę na temat różnych kultów i powalonych rzeczy, do których dopuszczali się przywódcy tych wyznań. Tradycyjnie, po raz setny straciłem wiarę w ludzkość i nasz gatunek. Przy okazji zacząłem też rozmyślać, jak ja sprawdziłbym się w roli głowy jakiejś wiary. Nie musiałem się głowić zbyt długo, bo miałem okazję przetestować taki scenariusz dzięki Cult of the Lamb.
Ponad 10 lat temu trochę przez przypadek w moje ręce wpadł bardzo oryginalny tytuł wydany na PlayStation Portable. Gierka w stylu roguelite z masą ciekawych pomysłów i oprawą graficzną w stylu charakterystycznym dla Nippon Ichi Software. Chodzi mi o Z.H.P. Unlosing Ranger vs. Darkdeath Evilman, które uratowało mi trochę meczących wieczorów i dni, jakie spędziłem w Pekinie. Teraz po latach powracam do tej gry dzięki temu, że klasyki NIS dostają porty na komputery osobiste. Czy warto sprawdzić ten tytuł jeśli przegapiło się go na PSP?
Serious Sam to dosyć nietypowa seria. Mam wrażenie, że ten cykl jest lubiany w pewnych kręgach i oryginalne gry są nawet całkiem kultowe. Jednak przygody Sama nigdy nie podbiły growego światka. Jednak liczba spin-offów, jakich ta seria się doczekała, zdaje się temu przeczyć. Kilkanaście gier to całkiem niezły wynik jak na cykl o napakowanym kolesiu strzelajacycm do różnych potworków i ludzi bez głów. Ostatnio miałem okazję pograć trochę w Serious Sam: Tormental. Ciekawe jak sprawdza się ten tytuł po kilku lat pobytu w Early Access na Steam?
Uwielbiam Nippon Ichi Software. Ta firma odpowiada za jakieś 40% moich ulubionych gier SRPG i ma w swoim katalogu masę wyśmienitych, niszowych produkcji. Jestem fanem i praktycznie zawsze w ciemno biorę ich nowe produkcje. Czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się żebym odszedł od jakieś ze stworzonych lub wydawanych przez nich gier kompletnie znudzony i zawiedziony. Mam jednak wrażenie, że ta firma lubi podkładać sobie kłody pod nogi. Najnowszym przykładem tego zachowania jest ich gra typu roguelike zatytułowana void tRrLM(); //Void Terrarium. Nie dość, że tytuł tego typu nie mówi nam wiele to nie znam zbyt wielu osób, które zapamiętają i przepiszą hasło void tRrLM(); // by wyszukać co to za gra.
Produkcje typu roguelite eksplodowały na scenie indie ładnych parę lat temu. Dostaliśmy masę świetnych produkcji i jeszcze więcej naśladowców i klonów powstałych tylko i wyłącznie w ramach szybkiego skoku na kasę. Momentami może się wydawać, że jest już zbyt dużo takich gier na rynku. Jednak co jakiś czas trafia się kolejna perełka, która powala grywalnością i wyśmienitymi pomysłami.
Czasem dochodzi do trochę dziwnej sytuacji, gdzie w podobnym czasie na rynku pojawiają się zaskakująco podobne produkty. Trudno wtedy nie zacząć zastanawiać się czy to zbieg okoliczności i różne osoby wpadły na podobny pomysł w tym samym czasie, czy przez przypadek ktoś nie podpatrzył co robią inni. Prawdopodobnie z tego powodu Deep Sky Derelicts wylądowało na mojej liście „może kiedyś w to zagram”. W końcu Darkest Dungeon jest wszystkim czego potrzebuję od tego typu produkcji. Teraz na Steam wylądował dodatek do Deep Sky Derelicts o tytule New Prospects. To sprawiło, że postanowiłem w końcu rzucić okiem na ten tytuł. Czy moje wcześniejsze podejrzenia o klonie świetnego horroru RPG były słuszne?
Kilka lat temu padłem ofiarą dziwacznego snu. Znajdowałem się w jakiejś trumnie, zakopany kilka metrów pod ziemią. Miałem kilka chwil by się wydostać i przygotować na atak potworów, które pragnęły rozszarpać moją rodzinę. Każda próba walki z bestiami kończyła się moim zgonem i „restartem” w trumnie. Ten koszmar męczył mnie przez dobre kilka tygodni i nigdy nie udało mi się uratować swoich bliskich. Wspominam o tym ze względu na to, że recenzowana tym razem gra przypomniała mi o tamtym koszmarze. Czy oznacza to, że Dead Cells nie pozwala mi wypocząć i sprawia, że rano budzę się zlany potem?
Retro plus rogue-like to chyba jedna z popularniejszych kombinacji indyków dostępnych na rynku. Może to moje wrażenie ale w przeciągu ostatnich kilku lat po premierze znakomitego The Binding of Isaac, miałem okazję zagrać w kilkanaście gier tego typu. Większość z takich gierek zlewa się w jedną całość i tak na szybko pamiętam tylko Enter the Gungeon. Teraz w Early Access ląduje kolejna gra tego typu. Zbyt wcześnie żeby obstawiać przyszłość tego tytułu ale mam wrażenie, że To Hell with Hell szykuje się na hit. No chyba że wcześniej zamarznie piekło (badum!).