Cykl Atelier należy do tych gier, które sobie bardzo cenię dlatego informacja, ze pierwsza odsłona serii pojawi się na zachodzie w zremasterowanej wersji, niezwykle mnie ucieszyła. Atelier Marie Remake: The Alchemist of Salburg to okazja zapoznania się z tym jak mniej więcej wyglądały początki jednej z najprzyjemniejszych serii RPG, w jakie miałem okazję zagrać. Tylko czy tytuł, który powstał pierwotnie ponad ćwierć wieku temu można nadal dawać graczom masę frajdy?
Ostatnio na moją skrzynkę mailową wpadł ciekawy email. Oferta niczym od szejka z jakiegoś państwa, którego nie jestem w stanie znaleźć na mapę. W tym wypadku okazją było zagranie w fajną grę na kilka miesięcy przed jej premierą. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu nie była to ściema i zgodziłem się przetestować daną grę. W ten właśnie sposób miałem okazję sprawdzić wersję preview Atelier Marie Remake: The Alchemist of Salburg.
Atelier to jedna z tych serii, o których nie mówi się zbyt wiele. Z tego powodu nie każdy zdaje sobie sprawę, ze liczba odsłon cyklu liczona jest w dziesiątkach i co chwilę powstają nowe części. Móiwmy o grach JRPG na kilkadziesiąt godzin, które pojawiają się z taką częstotliwością, że nim skończę jedną z nich, już szykuję się na kolejną. Nie ma w tym nic złego, o ile jest się w stanie wyrobić z czasem i kolejne gry są warte naszej uwagi. Ciekawe jak Atelier Sophie 2: The Alchemist of the Mysterious Dream wypada w kwestii jakości?
Cykl Atelier to jedna z drobnych przyjemności pośród gier wideo. Słodkie i pogodne tytuły są zawsze mile widziane przeze mnie. Z ochotą odpalam każdą nową część tej ciągnącej się serii. Jednak od jakiegoś czasu Koei Tecmo zdecydowało się nie tylko wydawać nowe odsłony serii, ale także odświeżać starsze części i wydawać je trójkami. Tak też stało się właśnie z trylogią Mysterious, której część pierwsza debiutowała zaledwie 5 lat temu. Czy mówimy więc o skoku na kasę? Czy Atelier Mysterious Trilogy Deluxe Pack oferuje nam coś ciekawego?
Atelier to cykl, który mnie zaskakuje. Niepozorne tytuły stanowią jedną z najliczniejszych serii japońskich gier role paying, z masą nowych odsłon, portami i remasterami, które można liczyć w dziesiątkach. Mimo to sielankowe JRPG pozostaje ciągle dosyć niszowe. Dopiero premiera Atelier Ryza coś zmieniła i o cyklu zrobiło się trochę głośniej, podskoczyła sprzedaż i więcej osób mogło spróbować zabawy w alchemika.Gust i Koei Tecmo nie próżnuje. Dlatego w trochę ponad rok po premierze tamtej gry doczekaliśmy się sequela. Tylko czy Atelier Ryza 2: Lost Legends & the Secret Fairy powtórzy sukces poprzedniej gry?
Kompletnie nie znam się na sztuce. Praktycznie każdą wizytą w jakimś muzeum albo galerii kończy się wpadką z mojej strony. Nie potrafię docenić klasycznych obrazów i rzeźb i nie rozumiem co wspaniałego kryje się w sztuce współczesnej. Jest to dość problematyczne bo tak się złożyło, że muszę dość często odwiedzać przybytki naszpikowane dziełami i innymi pierdołami, które latają mi koło nosa. Wychodzi na to że preferuję prostą masówkę i jakieś plakaty z gierek i filmów, a stare malowidła nie robią na mnie wrażenia. Dlaczego przynudzam o sztuce i obrazach? No bo najnowsza odsłona cyklu Atelier serwuje nam wątek obcowania z tajemniczymi malowidłami. Tylko czy taki patent nie sprawia, że Atelier Lydie & Suelle: The Alchemists and the Mysterious Paintings staje się produkcja jedynie dla koneserów sztuki?
Obecna generacja konsol okazała się być zaskakująco dobra dla fanów cyklu Atelier. Porty, nowe odsłony, spin-offy i masa innych dobroci. Pod tym względem najlepiej wypada PlayStation 4. Jeśli niczego nie pominąłem na ten moment na konsoli Sony można zagrać w 9 odsłon cyklu o alchemii. Teraz do tej kolekcji dołączają porty trzech kolejnych gier. Czy warto sprawdzić Atelier Dusk Trilogy?
Atelier to jedna z tych serii gier, które oczarowały mnie i praktycznie z miejsca stałem się fanem. Z chęcią sprawdzam każda kolejna odsłonę cyklu i spędzam godziny w pogodnym świecie, gdzie z garści śmieci można stworzyć przeróżne przedmioty. Dlatego tez nie mogłem przeoczyć premiery Atelier Ryza: Ever Darkness & the Secret Hideout. Czy „mroczniejszy” tytuł będzie oznaczał, że Atelier kończy z sielankowym, kolorowym światem, gdzie potwory wyglądają jak pluszaki?
Kilka tygodni temu pisałem o pozytywnym zaskoczeniu jakim był nietypowy spin-off serii Atelier. Teraz przeszła pora powrócić na stare śmiecie. Mamy bowiem kolejną, główną odsłonę ciągnącego się od lat cyklu. Jakby tego było mało najnowsza gra jest osadzona w tym samym miejscu co trzy inne gry z serii. Czy Atelier Lulua: The Scion of Arland wnosi do cyklu coś nowego? No i czy warto sięgnąć po ten tytuł jeśli nie miało się kontaktu z grami od Gust?
Cykl Atelier ma już ponad 20 lat i zaliczył ponad 20 odsłon. Z tego powodu Gust i Koei Tecmo zdecydowało się na dostarczenie spin-offu, który będzie celebrował dorobek słodkiej serii, gier o tworzeniu przedmiotów za pomocą alchemii. Nelke & the Legendary Alchemists: Ateliers of the New World to ciekawe podejście do tego, z czego znany jest cykl Atelier. Tylko czy warto zainteresować się tą produkcją bez znajomości poprzednich gier?