Dziesiątki napoczętych gier i przykre poczucie obowiązku nadrobienia „kupki wstydu”. Brak dawnego zaangażowania w rozgrywkę i porzucanie jej, nawet jeśli obiektywnie jest przyjemna i interesująca. Wreszcie, poczucie że czas poświęcony na niektóre gry fajniej by było spożytkować na coś innego… Skąd to się wszystko do cholery bierze?
W życiu każdego z nas, a przynajmniej zdecydowanej większości, nadchodzi taki moment, kiedy szeroko rozumiane gry nie otrzymują już tyle uwagi, co dawniej. Powodów takiej sytuacji jest mnóstwo i są one najczęściej bardzo prozaiczne, jak chociażby obowiązki życia zawodowego i/lub rodzinnego. Gdy wreszcie uda nam się zorganizować chwilkę, aby beztrosko pograć, czujemy, że tego typu rozrywka nie dostarcza nam już tyle radości, ile zwykła w przeszłości. W niniejszym felietonie, który zainspirowany został życiem, postaram się zgłębić naturę przypadłości roboczo nazwanej przeze mnie „depresją gracza”.
Myślę, że każdy z nas ma swoje ulubione pojedyncze gry, bądź całe serie. Jednak zdarzają się pewne sytuacje, przez które robią nam się zaległości. A w przypadku często wydawanych, bądź bardzo starych serii zaległości te robią się naprawde spore. Czasem powodem są pieniądze, dostępność, czy chęci, także nie zawsze jest pod tym względem kolorowo. Co robić w takich przypadkach? Jak korzystnie nadrobić "stracone" miesiące i lata? Cóż, tak naprawdę nie ma na to jednoznacznego sposobu. Należy sumiennie iść do przodu i tyle. Nie ma innego wyjścia. Jednak czasem warto to robić, aby dopiąć swego i poczuć tę jedyną w swoim rodzaju satysfakcję.
W życiu każdego gracza przychodzi taki czas, kiedy granie nie jest już najważnieszym sposobem spędzania czasu, ponieważ możliwość zagrania w ulubione gry zastąpiona zostaje przez... konieczność dopełnienia pewnych obowiązków. To już nie jest tak, że szkoła (od podstawówki przez liceum, aż po studia) jest w zasadzie jedynym poważnym obowiązkiem, a czas wolny spędzamy tak, jak chcemy (czyli, domyślnie, po "nerdowsku"). Czasu wolnego jest bardzo mało, a czasu by w spokoju usiąść przed komputerem/konsolą i pograć godzinkę-dwie nie ma prawie w ogóle. Ale czy to znaczy, że osoba dorosła przestaje być graczem? A może nerdem można być tylko chodząc do szkoły?
W tym wpisie:
- opiszę doświadczenie naukowe, wykonane przez psychologów,
- przytoczę żydowską opowieść z morałem,
- wytłumaczę, w jaki sposób achievementy psują dzisiejsze gry.
Każdy jest inny i każdy ma swoje przyzwyczajenia, nawyki, zwyczaje. To tyczy się również nas, graczy. Stosunek do gier, preferowane gatunki, styl gry – wszystko to uzależnione jest od naszego charakteru i w gruncie rzeczy ciężko znaleźć parę osób, która byłyby w zdecydowanej większości zgodna.
W wyniku obserwacji swoich znajomych oraz własnego zachowania, dam sobie głowę uciąć, że każdy inaczej rozpoczyna swoją przygodę z wybranym tytułem. I właśnie dzisiaj chciałbym się z Wami podzielić moim zachowaniem, zwyczajami oraz operacjami, jakie wykonuje przed odpaleniem właściwej gry.
Każdego roku obiecuję sobie, że w okresie świąt gwiazdkowych nadrobię zaległości w graniu, a co ważne, ogram właśnie zakupione tytuły na wyprzedażach. Oczywiście nic z tego, ale łudzę się nadal.
Być może największym problemem, przed jakim stajemy na co dzień, jest właściwe organizowanie sobie czasu. Skąd wziąć odpowiednią motywację do wykonywania zaplanowanych na każdy dzień czynności? Może sposobem dla graczy okaże się uzupełnienie swojego życia o punktację rodem z gier RPG?
Jak wygląda dostosowywanie poziomu trudności w grach? Pierwszą odpowiedzią, która przychodzi na myśl jest: naciskam „nowa gra” i później muszę wybrać spośród kilku poziomów. Metoda dosyć powszechna, znana od wielu lat i wciąż lubiana. Ale nie jedyna.
Poziom trudności może być dostosowywany również na inne sposoby. Problemem dzisiejszych gier często nie jest to, że są one zbyt łatwe, ale to, że wielu graczy już zapomniało, jak ich używać… Albo inaczej: wielu graczy zapomniało, jak się można w czasie gry bawić.
Gry mają niepodważalne wartości rozrywkowe. Potrafią odprężyć i dać wytchnienie. Pozwalają odreagować, a także przenieść się myślom w inne miejsce. Zanurzyć w świat wyobraźni,odciąć od świata... Nie tylko. Gry potrafią także czegoś nauczyć. I nie mowę tu o grach edukacyjnych. Gry to znakomity motywator do poszukiwania własnych odpowiedzi.