Gry mają niepodważalne wartości rozrywkowe. Potrafią odprężyć i dać wytchnienie. Pozwalają odreagować, a także przenieść się myślom w inne miejsce. Zanurzyć w świat wyobraźni,odciąć od świata... Nie tylko. Gry potrafią także czegoś nauczyć. I nie mowę tu o grach edukacyjnych. Gry to znakomity motywator do poszukiwania własnych odpowiedzi.
Kiedy zaczynałem swoje przygody z grami, wszystkie interfejsy były tekstowe, nikt nie myślał o żadnych okienkach, a gry przechowywało się na kasetach, dyskietkach i cartridgach. Nie było polskich wersji językowych, jednak jakoś trzeba było sobie radzić. Pierwszym krokiem była nauka obsługi komputera PC, Commodore czy Amigi. Dziś to brzmi dziwnie, jednak przed laty trzeba było z komputerem rozmawiać za pomocą poleceń, a nie tylko pokazywać mu, co ma zrobić. Nie było wybacz, jeśli ktoś chciał grac, musiał wiedzieć jak daną grę uruchomić. Przy konsolach ten krok można było częściowo pominąć.
Niestety, czasami i to nie wystarczało. Trzeba było edytować pliki konfiguracyjne, znać numery przerwań, wiedzieć, co pod jakim numerem portu działa, a nawet przestawić coś ręcznie na płycie głównej... Nie było łatwo, jednak z czasem poznawało się wszelkie tajniki konfiguracji sprzętu. Nauka była wymuszona, jednak przynosiła dużo wiedzy i umiejętności praktycznych w zakresie konfiguracji i budowy komputera, a czasami nawet programowania. Najważniejsze jednak, że swoistą nagrodą była działająca w pełni gra (w odpowiedniej rozdzielczości, prędkości i z dźwiękiem).
Kiedy w końcu udało się dany tytuł uruchomić, stawało się przed kolejną barierą. Językową. Przy prostszych tytułach można było pewne rzeczy przećwiczyć metodą prób i błędów. Gorzej, kiedy ktoś w grze chciał od nas czegoś konkretnego, bez czego dalsza gra była niemożliwa. Zaczynały się schody. Jeśli ktoś z kolegów wiedział, w czym rzecz, można było posłużyć się jego doświadczeniem. W innym wypadku pytało się rodziców lub sięgało po słowniki.
Tak tez przez lata grania zdążyłem się nauczyć się dwóch języków obcych, którymi władam do dzisiaj. Wiedzę z ich zakresu ugruntowałem, jednak pierwsza styczność z angielskim mi niemieckim miała miejsce za pośrednictwem gier. Do dziś pamiętam przechodzenie niektórych przygodówek ze słownikiem w ręce. Przewijanie dialogów i próby zrozumienia tego, co gdzieś uleciało. Do dziś mam sentyment do gier w oryginale, dlatego jeśli mam do wyboru wersję polską, zazwyczaj jej nie wybieram. Czasami jedynie posiłkuję się wersją z napisami. Nie chodzi tylko o czasami wątpliwą jakość polskiego dubbingu, a o to, że wiele gier lepiej brzmi w oryginale z powodu wielu smaczków językowych.
Granie rozwinęło także refleks i spostrzegawczość. Wiele badań naukowych potwierdza ten fakt, który wielu graczy potrafi zauważyć na swoim własnym przykładzie. Tak samo, jak umiejętność szybkiego kojarzenia faktów. Prawdą jest, że każe zajęcie absorbujące uwagę w stopniu znacznym, zmusza mózg do wytężonej pracy, co przekłada się na praktyczne zdolności. Dobrze, jeśli można zrobić to w sposób przyjemny, grając. Podobnie, jak kwestie cierpliwości i odporności na frustrację...
Wiele pozycji rozgrywających się w określonych realiach historycznych potrafiło tak zaciekawić, że sięgałem po książki i filmy nawiązujące do danego okresu. Jednym razem powodowane było chęcią dowiedzenie się czegoś więcej, innym koniecznością zweryfikowania jak to naprawdę było, co przekłamali twórcy danej gry. Podobnie miało się to w przypadku zagadnień z innych dziedzin nauki, jak astronomia, mechanika czy psychologia. Nieraz chciało się dowiedzieć czegoś więcej o danym zagadnieniu. Gry, jeśli nie przyjmujemy ich biernie potrafią zaostrzyć apetyt na wiedzę.
Wielokrotnie różne tytuły starały się także przekazać niewygodne kwestie związane ze społeczeństwem, nietolerancją, wojną lub innymi dramatami ludzkimi w bardzo różnej skali. Teraz wiele gier opiera się na mechanizmach decyzyjnych, kiedyś trochę inaczej wyglądał gaiminig, gdzie wiele kwestii znajdowało się w tle, a rozwój gry wymagał, aby samemu zwrócić na nie uwagę. Nieraz zdarzało mi się rozmyślać o kwestiach moralnych w grach w kontekście podejmowanych przeze mnie decyzji. Dobrze, kiedy nie pozostajemy bierni na kwestie wrażliwe. Widać to dobrze, gdzie jednak większość graczy podejmuje decyzje zgodne ze swoim sumieniem.
Z drugiej strony pamiętam ile to razy, zamiast się uczyć, przechodziłem sławetny jeszcze jeden poziom. Każdy wiek ma swoje prawa. Ma swój czas na naukę i na zabawę, Z perspektywy czasu widzę swoje błędy, jednak dobrze wiem, że gdybym spotkał swoje ja sprzed lat, chcąc samego siebie skarcić lub zmotywować, ten młodszy ja nigdy by mnie nie posłuchał. Tak samo jak dziś nie słuchają mnie moje małe córki. I dobrze, można je jedynie pilnować i pozwolić na odkrywanie świata na swój sposób. Także przez gry.
Gry towarzyszą mi od lat, będąc jednym z czynników podsycających chęć poszukiwania odpowiedzi i nauki. Zadając co jakiś czas niełatwe pytanie, zmuszając do odkrywania odpowiedzi i nie pozostawiając obojętnym. Dziś gram z moimi dziećmi. Widzę, że to inne pokolenie, inaczej postrzegające pewne kwestie, jednak nadal zadające pytania i szukające odpowiedzi, pełne ciekawości. Gry potrafią popchnąć do wiedzy i nauki, wystarczy tylko chcieć.
Śledź mnie na Twitterze!