Recenzja mangi Ratownik.
Black Bullet – małe dziewczynki w brutalnym anime
Polski Gracz w Japonii #8 – Juwenaliowe tańce, Cheerleaderki oraz „Zemsta” w wykonaniu Japończyków [Filmiki]
Wszystkie kolory pochodzą od Bieli
Polski gracz w Japonii #6 - Juwenaliowe koncerty #2
Polski gracz w Japonii #5 - Juwenaliowe koncerty #1
Jeżeli na okładce mangi widnieje nazwisko Jirō Taniguchi wiadomo już, że można spodziewać się naprawdę solidnego dzieła. Nie inaczej jest w przypadku Ratownika, powieści graficznej, która w umiejętny sposób łączy elementy dramatu i mrocznego kryminału.
Dwunastoodcinkowe anime mają to do siebie, że często sprawnie opowiadają bardzo ciekawe historie. Są też znakomitym wyborem dla osób, które nie mają czasu na popularne tasiemce lub szybko nudzą się tymi samymi bohaterami. Wśród tego typu produkcji, które ukazały się w ubiegłym roku, często wyróżniane jest Black Bullet. Czy warto poświęcić mu kilka godzin?
W poprzednim wpisie o juwenaliowych koncertach obiecywałem pokazanie występów skąpo odzianych Japonek. Co prawda kazałem Wam czekać bardzo długo, za co przepraszam, ale w zamian prezentuję wyjątkowo dużą ilość materiałów filmowych. Zgodnie z tytułem, będą cheerleaderki, „Zemsta” wystawiona po polsku przez studentów tutejszej polonistyki oraz przeróżne tańce-połamańce.
Na końcu tekstu znajdziecie zaś pytanie dotyczące kolejnej części cyklu wrażeń z Kraju Kwitnącej Wiśni – uprzejmie proszę osoby zainteresowane o wypowiedzenie się w komentarzach.
„Tu Japonia, Agent Biały z Planety Ziemia.
To bardzo pokojowa planeta.
Agent Biały utrzymuje pokój. Robię co w mojej mocy, walcząc z oprychami wszędzie tam, gdzie mogą się znajdować.
Bez odbioru.”
Nieprzypadkowo Biały może nasuwać skojarzenia z postacią Małego Księcia. Tak jak Michael Arias – twórca gry Tekkon Kinkreet przypomina osobę Antoine de Saint-Exupéry'ego. Co może mieć wspólnego deweloper z pisarzem? Okazuje się, że wiele. Na przestrzeni 150. lat ludzkie charaktery i emocje to wciąż wartki temat i (bez)cenny materiał na skłaniające do przemyśleń opowiadanie lub grę. Szczególnie, gdy głównymi bohaterami są osieroceni chłopcy o imionach Biały i Czarny. To właśnie o duszach w najczystszej postaci, o sercach dzieci-ulicy traktuje ta gra na podstawie mangi.
Czas na obiecaną drugą część filmików z tutejszych koncertów juwenaliowych! Dziś coś dla miłośników salsy, króliczych uszu i cięższych brzmień. Darujcie jakość obrazu, ale niestety przy takim świetle ciężko cokolwiek nakręcić. Zapraszam do oglądania!
Darujcie, że kazałem Wam tyle czekać na nowy wpis, miałem dość sporo roboty.Obecnie trwają tu juwenalia, znacząco różniące się od naszych. W kolejnych 2-3 wpisach postaram się przybliżyć Wam ich formę, głównie przy pomocy filmików. Tym i następnym razem skupię się na odbywających się tu koncertach. Zapraszam do lektury i życzę miłego oglądania.
Witajcie w kolejnym odcinku pamiętnika polskiego gracza w Japonii! Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądają japońskie uniwersytety? Dziś postaram się rozwiać wszystkie wątpliwości na ten temat. Zapraszam na foto-wyprawę po Tokyo University of Foreign Studies, gdzie spędzę najbliższy rok.
Wiem, miałem pokazać Wam, jak prezentuje się Tokyo University of Foreign Studies (TUFS) gdzie będę miał przyjemność studiować przez najbliższy rok. Jednakże w związku z wyjątkowo dobrą jak na październik pogodą (26 stopni) wybraliśmy się z Grzesiem, znajomym japonistą z UW, do Harajuku. Po raz pierwszy zachowałem się jak prawdziwy turysta, dzięki czemu tym razem nie zabraknie masy zdjęć. Ba, poniżej znajdziecie nawet trzy filmiki.
Ponieważ jak to zwykle bywa od razu po ostatnich zajęciach w tygodniu zaczęło lać, wieczorne plany (przypominam, czas w Japonii to +7h w stosunku do polskiego) wyjścia na miasto trafił szlag. Na szczęście tylko w przenośni, bo przy intensywności japońskich ulew, burza to ostatnie co jest tu potrzebne.
Oto przed Wami ostatnia część dwuodcinkowego "cyklu" poświęconego podróży do Japonii. Od następnego razu przygotujcie się na dużo zdjęć i początek wrażeń właściwych.
Jak obiecałem ostatnio, dziś skupię się na podróży do Japonii, która sama w sobie była niemałą przygodą. Wspomnę również o pewnym przyjęciu w ambasadzie japońskiej, które zupełnie wypadło mi z głowy przy okazji wprowadzenia. Tym razem będą zdjęcia, chociaż niestety w niezbyt dużej ilości.
Zapraszam do lektury!