Przeraża mnie to jak mało wiemy o świecie. Nasza wiedza na temat historii czy kultury innych państw jest znikoma. Z tego powodu ikona mieszkańców jednego państwa może być kompletnie obca. Tak jest z legendarnym japońskim wojownikiem Yukimurą Sandaą. Na szczęście Koei Tecmo przybywa z pomocą i serwuje nam całą grę o losach tego bohatera. Czy Samurai Warriors: Spirit of Sanada sprawi, że więcej osób zainteresuje się historią Kraju Kwitnącej Wiśni?
Wieki temu uważałem się za speca od bijatyk. Na dzielni byłem bossem a w salonach gier nikt nie był w stanie mi nakopać. Planowałem nawet brać udział w turnieju w Tekken 3. Wtedy okazało się, że jestem bardzo cienki i ze swoim poziomem nie powinienem wychodzić z domu. Później przez pewien czas mieszkałem razem ze znajomymi Japończykami i Koreańczykami w domu. Te kilka tygodni katowania oduczyło mnie grania w bijatyki. Nadal uważam się za fana gatunku i lubię sięgnąć po jakiś nowy tytuł. Postanowiłem sprawdzić czy Guilty Gear Xrd Rev 2 może dać trochę frajdy takiemu noobowi jak ja?
Kiedyś zastanawiałem się jakby to było trafić do kompletnie obcego mi świata, gdzie znane mi zasady wylatują przez okno. Rozmyślałem nad tym jak bym sobie poradził w takiej sytuacji i czy udałoby mi się przetrwać. Później trafiłem na kilka lat do Azji i poznałem odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Moja wyprawa jest jednak niczym w porównaniu z perypetiami bohatera Utawarerumono: Mask of Deception. Czy kraina zamieszkała przez silne babki z ogonami i owłosionymi uszami jest przyjazna obcym?
Mam wrażenie, że jeśli przez resztę roku gierki będą wychodziły w takim tempie jak przez ostatnie pięć miesięcy, to ja po prostu nie wyrobię. Za dużo dobroci i człowiek nie wie w co włożyć ręce. Chciałoby się posiedzieć nad jakimś tytułem, a tu gonią nas kolejne gry. Może to wina chęci posiadania wszystkiego od razu, ale nie jestem w stanie zwolnić lub odpuścić sobie jakąś produkcję. Z tego powodu nie sypiam po nocach i spożywam zdecydowanie zbyt dużo zielonej herbaty. Lekarz mówi mi, że to może być przyczyną moich problemów zdrowotnych. Kto by jednak takiej gadki słuchał? Teraz pozostaje tylko pytanie, czy warto narażać swoje zdrowie dla gierek takich jak Akiba's Beat?
Zaledwie kilka tygodni temu miałem okazję sprawdzić Operation Abyss: New Tokyo Legacy, które było solidnym DRPG. Gierka mnie nie porwała, ale odszedłem od pieca z dość pozytywnymi wrażeniami. Teraz PlayStation Vita zaatakowane zostało przez sequel. Czy Operation Babel: New Tokyo Legacy przypadnie mi do gustu i będę zarywał nocki by przechodzić kolejne lochy?
Z pewnych gierek po prostu wylewa się pozytywna energia. Przynajmniej takie wrażenie miałem kiedy po raz pierwszy odpaliłem de Blob. Było to jedna z tych gierek, które po prostu pasowały do Wii. Przyjemny tytuł z ciekawymi pomysłami i prostym systemem sterowania. Mimo upływu lat do dziś dobrze wspominam ten tytuł i liczę na to, że THQ Nordic zaserwuje nam część trzecią. Oczekiwanie na de Blob 3 umila mi niedawno wydany na PC port pierwszej gry. Czy ten tytuł sprawi mi tyle samo frajdy co kiedyś?
Swoją przygodę z Harvest Moon zaczynałem na zielonym GameBoy Color. Niepozornie wyglądająca gra o życiu jako farmer wciągnęła mnie do tego stopnia, że na wakacje chciałem pojechać na wieś. Zakochałem się w tej grze i chciałem więcej. Miłość do zabawnej serii rolniczych gierek pozostała i na każdej kolejnej przenośnej konsolce Nintendo pogrywam w Rune Factory i Story of Seasons. Dlatego informacja, że twórca jednej z najfajniejszych serii gier wideo bierze się za kolejny projekt było dla mnie informacją dnia. Miałem okazję sprawdzić Birthdays the Beginning i postanowiłem podzielić się ze światem swoją, jedyną słuszną opinią na temat gry.