Najlepszy film Christophera Nolana? - recenzja Tenet
Niewidzialny człowiek - recenzja filmu
Długi tytuł, średnia zawartość - recenzja filmu "Ptaki nocy"
Recenzja filmu Terminator: Mroczne przeznaczenie - to nie jest film dla fanów dzieł Jamesa Camerona
Bez Michaela Baya może być lepiej! - recenzja filmu Bumblebee
Kontynuacja w rytmie dubstepu - recenzja filmu Deadpool 2
Pojawienie się w kinach Miasta 44 nie byłoby możliwe gdyby nie zacna pomoc licznych sponsorów. Udowadnia to początkowa plansza, przewijająca kolejne nazwy dobrodusznych instytucji, które wyłożyły środki finansowe na film Jana Komasy. Plansza, trwająca bite 2 minuty, zrodziła we mnie również pewną ekscytację. Siedząc wygodnie w fotelu i mając świadomość, że za efekt końcowy jest odpowiedzialny młody człowiek z fantazją pomyślałem, że wreszcie otrzymam polskie kino wojenne bez tanich imitacji.
Sporo mówiło się przed premierą o artystycznych zapędach Komasy i próbie dostosowania języka filmu do młodszej widowni. Wiadomości o wzbogaceniu ścieżki muzycznej dubstepem oraz hip-hopem, dodaniem do fabuły elementów rodem z horroru, czy też sceny erotycznej w slow-motion mogą spragnionego wojennej zawieruchy widza nieco rozczarować.