Moda zatacza kręgi. Nie wiem, czy kiedykolwiek retro przeżywało taki rozkwit. Wrócili hipsterzy, inni niż ci za czasów Allana Ginsberga, ale nie aż tak strasznie odmienni. Nie jest obciachem hasać w spodniach, które kończą się niemalże pod biustem. Buty na tzw. słoninie też są cool. Nosisz coś po mamie, tacie - super, ale jeszcze fajniej, gdy masz coś po dziadkach! Nie inaczej jest z konsolami. Zabytkowy, niby niemodny, ale działający sprzęt jest powodem do dumy. Dlaczego więc ośmiobitowe produkcje nie miałyby być znów sukcesem? Ekipa z CineFix proponuje nam trzyminutowe adaptacje wielkich kinowych hitów w postaci ośmiobitowych filmików rodem z automatów gier wideo. Cały cykl filmików zatytułowany jest 8-bit Cinema.
Poprzedni odcinek świeżego cyklu Ostatnio przeczytane poświęcony był książce Bernarda Miniera Bielszy odcień śmierci. W tym roku ukazało się polskie wydanie kolejnej książki autora zatytułowanej Krąg. Wcześniej komplementowałam styl Miniera - autor wspaniale buduje napięcie, sprawnie żongluje podejrzanymi, wprawia czytelnika w dezorientację, a każdy pojawiający trop wprawia w zdumienie. Zastanawiało mnie, czy Minier będzie autorem jednej bardzo dobrej powieści kryminalnej. Skończywszy Krąg stwierdzam - druga powieść jest jeszcze lepsza od poprzedniej. Strach myśleć, jaką reakcję wywoła trzecia.
Dawno nie byłam w kinie na porządnym thrillerze. Ostatni tytuł, jaki przychodzi mi na myśl to Dziewczyna z tatuażem, a było to 1,5 roku temu. Na Labirynt wybrałam się w ciemno, nie czytając nawet, jaką tematykę porusza. Moja wiedza ograniczała się do dwóch faktów: czas trwania - 2h 26 minut, w obsadzie - Jake Gyllenhaal i Hugh Jackman. Ryzyko długich filmów polega na tym, że zamiast treściwej, trzymającej w napięciu historii, możemy otrzymać rozwleczoną do granic możliwości opowieść bez polotu (trochę tak miałam z Zodiakiem Finchera, wybaczcie :P). Denis Villeneuve wiedział, co robi, bowiem jego film trzyma w napięciu od początku do końca i serwuje widzom uczucie niepokoju porównywalne do tego, które odczuwają jego bohaterowie.
Każdy z nas ma swój ulubiony zespół, wykonawcę, na którego płyty czeka jak na zbawienie. Uwielbiam Archive, ale oni ostatnio wkroczyli na bardzo płodną ścieżkę, więc nie ma na co narzekać. Kocham dokonania Maynarda Keenana i tu już trzeba wykazać się cierpliwością. Pan Keenan ostatnio nagrał przyjemną płytkę z Pusciferem, jednak na najnowszą płytę Toola czekamy już... ponad siedem lat. I co roku pojawia się informacja, że płyta zbliża się wielkimi krokami, jest już bardzo blisko. W związku z tym, że konkretów nie ma, portale muzyczne publikują jakiekolwiek newsy związane tematem z zespołem. I tak trafiłam na muzykujące dzieciaki. Dzieciaki, które są obrzydliwie zdolne. Dzieciaki, które grają bardzo dorosłą muzę, często dedykowaną wielkim mężczyznom z włosami po pępek, okutanym w skórzane ciuszki.