Ostatnimi czasy wśród społeczności graczy konsolowych i producentów gier wideo, pojawiła się dyskusja na temat wsparcia urządzeń mających właściwości pełnoprawnych myszek i klawiatur. Urządzenia te, już od jakiegoś czasu ogólnodostępne na rynku, znacznie ułatwiają rozgrywkę pomiędzy graczami, jednocześnie niwelując równe szanse w rywalizacji. Symbol konsoli, czyli pad – odchodzi do lamusa na rzecz zupełnie innego rozwiązania, oczywiście w pełni legalnego. Reakcje na ten zabieg są różne, a ja pytam – Quo Vadis rynku konsolowy?
Na początku warto wytłumaczyć czym są owe urządzenia. Dla przykładu wybierzmy to, które jest dość popularne. Kontroler HORI TAC PRO, w tym przypadku do konsoli PS4 reklamowany jest jako: (…) nowoczesna mechaniczna klawiatura i myszka, pozwoli kontrolować gry na konsoli w stylu PC. Paleta intuicyjnych rozwiązań, takich jak szybkie przybliżenie, tryb snajperski czy przyciski chodzenia oraz możliwość programowania, połączone z naturalną szybkością i precyzją myszy i klawiatury, dadzą Ci wielką przewagę na polu bitwy.[1]
Pomijając już fakt, który pozwolę sobie zacytować – „dadzą Ci wielką przewagę na polu bitwy” produkt ten jest również dostępny na stronie głównej akcesoriów Play Station, co – według mnie – jest swoistym tańcem z diabłem, ale pozostawmy to indywidualnej ocenie konsumenta. Wiedząc już jak te peryferia wyglądają, wróćmy zatem do bazowego sensu tego artykułu. Póki co producenci gier wideo nie przejmują się tym faktem jakoś wyjątkowo, lecz myślę, że sytuacja ta zmieni się po wyraźnym wystąpieniu Jeffrey’a Kapplana, które miało miejsce jakiś czas temu na forum Blizzarda, czyli kultowego już producenta kasowych produkcji takich jak: Hearthstone, World of Warcraft, czy wydanego dość niedawno Overwatch'a, który w największym stopniu przyczynił się do powstania tego komunikatu. W wielkim skrócie, Jeff chce, aby giganci rynku konsolowego – Sony i Microsoft podjęli kroki zmierzające do ograniczenia lub całkowitego zniwelowania nierówności wynikających z użycia klawiatur i myszek przez graczy konsolowych. Peryferia te są według niego zbytnim ułatwieniem w celowaniu i poruszaniu się.
Ja jako gracz stricte PC-towy jestem przyzwyczajony do myszek i klawiatur, jednak samą konsolę cenię za długi czas żywotności na rynku, brak problemu z wydajnością - nie mówię tu o „dropach” klatek, lecz o fakcie tego, że gracz po drugiej stronie gra na tym samym sprzęcie i różnice tj. lepsza karta graficzna = więcej klatek nas nie obowiązują. Krzywdzące jest w tej sytuacji używanie wymienionych wcześniej peryferiów w kontakcie z padem, który jest o wiele mniej „zręczny”. Sama myszka jest dużo bardziej precyzyjna, bo współpracuje bezpośrednio z całą naszą dłonią, a nie tylko kciukiem, co daje większą swobodę i ułatwia powstanie zjawiska pamięci mięśniowej wpływającego na reakcję. Klawiatura natomiast również daje przewagę na polu bitwy, bo skupienie palców na klawiszach: W, A, S, D jest dużo łatwiejsze niż umiejętne manewrowanie analogiem przy jednoczesnym wykorzystywaniu sprintu, który bez problemu można przypisać do klawisza SHIFT i zyskać przez to na czasie reakcji.
Jakiś czas temu pojawiały się wstępne propozycje o rozrywce cross-platformowej na masowa skalę, czyli strzelaniu – dla przykładu - na wspólnych serwerach Battlefield’a na PC i PS4 lub Xbox’a One, co w końcowym rezultacie prowadziło do niczego i zostało szybko obalone. Nie macie czasem wrażenia, że mimo tej decyzji - w jakimś stopniu dokonanej podświadomie, producenci tego typu peryferiów wkradają się na wolny rynek, niszcząc jednocześnie przyjemność z zabawy jaką dają gry, przy jednoczesnym czerpaniu zysków z grona bogatszych amatorów nowych rozwiązań? Być może nazwanie tego zjawiska nową erą legalnego „czitowania” jest na wyrost, ale po pierwsze: mimo fałszywego przekonania o ogólnej dostępności jest to produkt dość drogi (około 700 zł), więc opcjonalny dla wąskiego grona; po drugie: znacznie ułatwia rozgrywkę i prowadzi do nierówności. Decyzje o propagowaniu tego sprzętu są swoistym „strzałem w stopę” koncernów tj. Sony, które czerpią duże zyski ze społeczności graczy, jedocześnie szufladkując ich na posiadaczy pada i peryferiów w postaci myszki i klawiatury. Kto wie, być może za jakiś czas na ESL-u w grze Call of Duty: Infinite Warfare zobaczymy profesjonalnych graczy, którzy zamiast pada dzierżą w dłoni mysz, przy jednoczesnym obcowaniu z klawiaturą? A co śmieszniejsze, w szranki z nimi stanie team, który został przy klasycznym, analogowym rozwiązaniu? Jak myślicie, kto ma większe szanse na zwycięstwo w tym jakże „równym” pojedynku?
Pozostaje pyanie - w jakim celu i po co? Być może stoją za tym jakieś umowy partnerskie i ogromne pieniądze, ale kto jak nie konsument może zagłosować swoim portfelem wobec polityki nierówności. Jeśli sprawy przybiorą taki kierunek jak dotychczas, to nie wróżę gwałtownego rozwoju rynku konsolowego. A szkoda.