Podróż pełna przykrych niespodzianek - Gambrinus - 6 sierpnia 2010

Podróż pełna przykrych niespodzianek

Gambrinus ocenia: Red Dead Redemption
80

 Red Dead Redemption. Potężna, najważniejsza premiera pierwszej połowy 2010 roku. Średnia ocena na GameRankings – niemal 95 procent. Całkiem nieźle jak na grę o licznych niedoróbkach i drastycznych depresjach gameplay-u.

Nie ukrywam, w pierwszych godzinach gry i ja zachłysnąłem się niesamowitą atmosferą wymierającego Dzikiego Zachodu, wolnością przemierzenia spalonych słońcem ziem, mocno zarysowanymi postaciami i wciągającą fabułą. Jednak na etapie, kiedy niejeden gracz niemal moczył sobie spodnie słuchając rzewnej i przaśnej pioseneczki w trakcie wojaży po Meksyku, ja usilnie ukrywałem – sam przed sobą – mimowolny odruch ziewania.

W ogóle meksykański etap podróży Marstona wybitnie mi nie przypadł do wybrednego gustu. Nie wciągnęła mnie historia konfliktu między armią a rewolucjonistami, konstrukcja misji już porządnie wgryzała się w swój ogon a zawiązania akcji były coraz bardziej luźne i mało przekonujące. Tak też z wielką radością wpakowałem po kuli w łeb każdego fabularnego łotra, byle jak najszybciej ten drętwy etap mieć już za sobą. Umęczyły mnie zbyt liczne, wymuszone zadaniami, podróże w tę i we w tę jednostajnego stepu, mocne nasycenie strzelaninami, w których do egzekucji nastawiały się istne rzesze przeciwników, wielkie „sekrety” na mapie świata, które przeważnie oznaczały jedynie malutki fragment stroju albo garść dolarów i skrzynkę niewiele wartej amunicji.

Znacznie bardziej do gustu przypadły mi kameralne, czysto kowbojskie misje. Spęd krów, odstrzał paru oprychów, polowanie na przerośniętego misia. Solidny, zaskakujący finał zatarł również smrodek licznych gameplay’owych i narracyjnych kup, pozostawionych po drodze przez chłopaków z Rockstar. Ja przynajmniej odniosłem wrażenie, że wdepnąłem w przynajmniej kilka z nich.

Mimo wszystko! Nie dziwię się ni świetnej sprzedaży tytułu ni też powszechnemu aplauzowi krytyków. Zgrabnie opowiedziana historia, charyzmatyczna postać głównego bohatera, momenty ocierające się o doskonałość. Red Dead Redemption uderza do głowy na tyle, że nawet przestaje się zwracać uwagę na mocno ufajdane cholewy.

Gambrinus
6 sierpnia 2010 - 15:16