Cyfrowe nieścisłości - UV - 20 sierpnia 2010

Cyfrowe nieścisłości

Podobnie jak kilku moich kolegów z redakcji, postanowiłem ostatnio przeczytać książkę Cyfrowe marzenia, której autor podejmuje się niezwykle trudnego zadania: przedstawienia niezbyt długiej, bo zaledwie kilkudziesięcioletniej, ale za to niezwykle barwnej historii gier komputerowych i wideo. Starsi czytelnicy zapewne pamiętają Piotra Mańkowskiego z tekstów w popularnych czasopismach Reset i Secret Service. Ja dodam od siebie jedynie tyle, że to już druga próba Micza – bo pod takim pseudonimem pisał niegdyś ów dziennikarz – zmierzenia się z tym tematem. Dwanaście lat temu był on współautorem książki Biblia komputerowego gracza, która koncentrowała się głównie na opisach najważniejszych gier i przybliżeniu sylwetek ich twórców. Mimo najlepszych chęci, dziś trudno określić tamtą pozycję mianem udanej.

Pierwszy kontakt z książką jest bardzo pozytywny. Cyfrowe marzenia czyta się zaskakująco dobrze, szczególnie w pierwszej części, gdzie autor bardzo sprawnie opisał początki gier wideo. Potem jednak jest już nieco gorzej. U progu lat dziewięćdziesiątych liczba ważnych i godnych opisania tytułów rośnie w zastraszającym tempie, a Mańkowski większość z nich nie traktuje z należytą uwagą, koncentrując się za to mocno na niszowych produkcjach, których dziś nikt nie pamięta, bo też ich wpływ na rozwój elektronicznej rozrywki był znikomy. Po macoszemu został też potraktowany nurt japoński – odwołań do Kraju Kwitnącej Wiśni w książce co prawda nie brakuje, ale widać ewidentnie, że autor dużo do powiedzenia ma, ale na pewno nie na temat takich serii jak The Legend of Zelda czy Final Fantasy.

Ok%u0142adka%20ksi%u0105%u017Cki
Okładka książki

Piotr Mańkowski nie ustrzegł się też różnorakich błędów i pomyłek. Wszyscy doskonale wiemy, że popularne dziś quick time eventy wywodzą się bezpośrednio z Dragon’s Lair, ale nie powinno się pisać, że w pamiętnym dziele Dona Blutha „na ekranie pojawiała się na moment strzałka, pokazująca gdzie iść dalej”, bo jest to nieprawda. W oczy kłują też nieścisłości związane z datami. Autor sugeruje w tekście, że gra Shinobi została stworzona z myślą o konsoli Master System w 1987 roku. W rzeczywistości wtedy powstał automat coin-op, a konwersja na domową platformę firmy SEGA dopiero rok później. Tego typu błędy nie są może strasznie rażące, ale nastawiają niechętnie do zgromadzonych w książce faktów. Widząc takie kwiatki ja osobiście nie potraktowałbym Cyfrowych marzeń jako solidnego źródła informacji bez dodatkowej weryfikacji.

Mimo różnorakich uchybień warto po Cyfrowe marzenia sięgnąć, bowiem książka ta może stanowić doskonały wstęp do własnych, głębszych poszukiwań. Nie napisano dotąd w języku polskim obszerniejszej i bardziej szczegółowej publikacji na temat historii gier komputerowych i choćby z tego względu autorowi należą się duże brawa.  Prawda jest jednak taka, że na idealne dzieło tego typu musimy jeszcze poczekać. 

UV
20 sierpnia 2010 - 09:41