Znaliście Acclaim? - Jiker - 28 sierpnia 2010

Znaliście Acclaim?

Wraz z upadkiem Acclaim Games - grupy powstałej na zgliszczac wielkiego Acclaim Entertainment - dobiegł końca jeden z najciekawszych rozdziałów opowieści o rynku elektronicznej rozrywki. Musicie bowiem wiedzieć, że bez drugiego z wymienionych przedsiębiorstw świat gier byłby o wiele smutniejszy.

Anegdotek nigdy za wiele, a ta związana z Acclaim jest sympatyczna jak się patrzy. Otóż, w 1987 roku grupa pracowników uruchomionego kilka dobrych lat wcześniej Activision zdecydowała się na opuszczenie dotychczasowego chlebodawcy i uruchomienie własnego interesu. W tamtych czasach, aktualnie mocno zadufane w sobie Acti było jeszcze pełne werwy oraz humoru. Czerpało też z życia wiele radości. Obecnie radość zastąpił pieniądz. Mniejsza jednak o to. Dwadzieścia parę lat temu wśród pracowników potężnegohoho! obecnie koncernu panowała miła, niepisana umowa, wedle której odchodząc mieli nadawać swoim nowym firmom nazwy stojące alfabetycznie wyżej od samego Activision. Z racji tego, że paru innych ex-Activistów założyło już Accolade, Greg Fishbach (nie pytajcie mnie czy jego dziadkowie dzielili się iryskami), kluczowy uczestnik tych zawodów, zdecydował się na wybranie dziwnego, ale wpadającego w oko słowa... Acclaim. Tak jest "radości" nie było końca. Jak już Fishbach postanowił, tak zrobił. A musicie wiedzieć, że to żaden żółtodziób, a facet z głową na karku, w późniejszych latach współodpowiedzialny za powołanie ESRB, a także organizacji ESA. Gra się rozpoczęła.

Turok 2: Seeds of Evil

Przez kolejne lata Acclaim rosło w siłę. I choć początkowo zajmowało się jedynie lokalizowaniem japońskich gier, konwersjami arcade'owych hitów, a także oferowaniem finansowego wsparcia dla zewnętrznych, dobrze rokujących producentów, to jednak wyszło na tym zaskakująco dobrze. Regularny wzrost przychodów i zysków był w sporym stopniu zasługą nowatorskiej decyzji Fishbacha i spółki, zgodnie z którą podjęto decyzję o zbudowaniu bazy  wewnętrznych studiów deweloperskich, napędzających w sporym stopniu samowystarczalną, wesołą maszynerię. Szczególnie wyróżniały się wśród nich ekipy Iguana Entertainment (późniejsze Acclaim Studios Austin) oraz Probe Software (znane później jako Acclaim Studios London). W 1993 roku Acclaim rozpoczęło triumfalny pochód, którego celem było obalenie Activision i pokazanie byłym pracodawcom środkowego palca.

Forsaken

Załamanie przyszło z dosyć nieoczekiwanej strony. Firma, opierajacą swój sukces w dużej mierze na niezwykle popularnym do połowy lat 90. rynku automatów arcade, przeoczyła moment, gdy gracze postanowili zrezygnować z częstych wypadów do salonów rozpusty na rzecz rozrywki w domowym zaciszu. Ich wyobraźnię opanowały wówczas konsole (PlayStation, Sega Saturn, Nintendo 64), a także pecety, które dzięki Windowsowi 95 uzyskały solidny zastrzyk z mieszaniną różnorodnych produkcji. Co prawda końcówka lat 90. nie była jeszcze na tyle tragiczna, lecz wraz z wejściem na rynek nowej generacji konsol - m.in. PlayStation 2 - spóźnione Acclaim skapitulowało, w między czasie wpadając w szał procesów sądowych. Dogorywając, w roku 2004 ogłosiło upadłość, by w sierpniu całkowicie zwinąć interes. Kupnem firmy i należących do niej marek zainteresował się Howard Marks, były dyrektor Activision... Aby pokryć długi i zobowiązania finansowe zarządcy Acclaim były zdecydowanie dosłownie na każde działanie mogące przynieść choćby niewielki grosz. Obok wyprzedawania praw do marek, a także licencji na poszczególne tytuły, chętnie brano udział w różnego rodzaju aukcjach i licytacjach. Pod młotek poszły meble biurowe, antyki, sprzęt audio i wideo, komputery, przeróżne wehikuły, czy nawet rupiecie sportowe.

WWF Attitude

A przecież wcale nie musiało tak być. Dzięki Acclaim wielu z nas zagrało we własnych mieszkaniach w kolejne odsłony krwawej bijatyki Mortal Kombat, a także niezwykłą produkcję koszykarską NBA Jam. Niektórym dane było również testować kolejne przygody Batmana (m.in. Batman Forever). Dzięki finansom firmy mogliśmy również zagłębić się w uniwersum Turoka (cztery części plus mission pack Rage Wars), by wraz z indiańskim łowcą dinozaurów zapolować na prehistoryczne bestie. Miłośnicy amerykańskiej szopki spod znaku wrestlingu, nie zapomną zapewne nigdy świetnych produkcji sygnowanych nazwą organizacji WWF (z genialnymi War Zone i Attitude na czele). Była też boska strzelanina FPP Forsaken, która rozpalała zmysły fanów tego typu rozrywki w 1998 roku, a także niezwykle szybkie wyścigi Extreme-G dedykowane posiadaczom Nintendo 64. Rolkarze mieli swoje Aggressive Inline, BMX-arze Dave Mirra BMX, a fanom motoryzacji opadały szczęki przy pierwszych dwóch odsłonach Burnouta, które, gdyby nie Acclaim, pewnie miałyby problem z ujrzeniem światła dziennego. Nie można też zapomnieć o niezwykle klimatycznych przygodach Shadowmana - jednego z tych bohaterów, których jaja są naprawdę ze stali. Na rynku pojawiły się jeszcze ścigałki Re-volt i Juiced, ale raczej nie były one godne tego, aby stanąć w pobliżu największych hitów Acclaim.

Shadowman

Acclaim Entertainment wspominam z wielkim rozrzewnieniem. W większość z wymienionych gier chętnie się zagrywałem i mam do nich spory sentyment. Dlatego też wczorajsze zamknięcie Acclaim Games - przecież jedynie firmy-pociotki - zdołało obudzić we mnie pamięć dawnych czasów.

Jiker
28 sierpnia 2010 - 10:18