Jonathan Blow, niezależny twórca wielokrotnie nagradzanej logicznej platformówki Braid, swoją obecność na PAX 2010 zaznaczył dosyć wyraźnie, co zresztą skrzętnie odnotowali dziennikarze obecni na imprezie. Mało kto zorientował się jednak, że w jej trakcie doszło do ekskluzywnego ujawnienia grywalnej wersji jego nowego dzieła.
Blow to niezły cwaniaczek, gdyż o pokazie swojej nowej gry - The Witness (pełny zespół twórców w tym miejscu) - tak naprawdę nie poinformował nikogo. Produkcja została zaprezentowana na jednym, nie rzucającym się w oczy stanowisku, upchanym na jakichś dwóch metrach kwadratowych, tuż obok boksów ze zdecydowanie głośniejszymi, niezależnymi tytułami, mianowicie SpyParty (autorstwa Chrisa Heckera, znanego z prac nad odwzorowaniem fizyki w grach i dłubania przy edytorze Spore) oraz Monaco (Andy'ego Schatza, który pracował m.in. nad Whacked!, czylipierwszą grą w historii robiącą użytek z Xbox Live, a także pierwszym tytułem umożliwiającym cross-platform gameplay pomiędzy Xboksem i PlayStation 2, czyli Golden Eye: Rogue Agent).
Celem Blowa było pokazanie, że w rzeczywistości zdominowanej przez banery reklamowe, krzykaczy i wszechobecny marketing, można pokazać produkt w bardziej subtelny i zaskakujący sposób. Dzięki temu zabiegowi, osoby podejmujące wyzwanie mogą trafić na coś specjalnego i nieoczekiwanego. Jak się okazało, jego decyzja miała ścisły związek z zawartością The Witness oraz modelem rozgrywki zaproponowanym w tej produkcji.
Nic dziwnego więc, że masa ludzi stanowisko kompletnie zignorowała. Jak podaje Blow na swoim blogu poświęconym The Witness, gracze, którzy z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu jednak przed ekranem zasiedli, mogli dzięki temu testować jego nową produkcję bez stresu i zgrai napalonych młodziaków dyszących ciężko za plecami i dźgających ich palcami w celu wymuszenia ustąpienia miejsca. A musicie wiedzieć, że spokój i cierpliwość to drugie oraz trzecie imię The Witness. Liczba testerów nie była zapewne imponująca - Blow wylicza kilku deweloperów, dziennikarza Kotaku, a także paru postronnych uczestników PAX-a.
Gra, choć znajduje się jeszcze we wczesnej fazie planowania (premiera ma się odbyć dopiero ZA ROK), pokazała pazurki, co skrzętnie odnotował Stephen Totilo z Kotaku. Okazuje się bowiem, że w przypadku The Witness będziemy mieć do czynienia z kwintesencją niezależności. Mianowicie w grze trafimy na niezbyt dużą wyspę, która choć wydaje się zamieszkana, to jednak z jakiegoś powodu okazuje się bezludna. Akcję obserwujemy z perspektywy pierwszej osoby, która potęguje wrażenie uczestnictwa w historii. Krainę wypełniają różnego rodzaju zjawiska, przedmioty, budynki oraz przede wszystkim zagadki. Tajemicę wyspy będziemy starali się poznać przemierzając kolejne lokacje, a także odkrywając właściwe sposoby na rozwiązanie zaproponowanych łamigłówek. Wymagać to będzie nie tylko spostrzegawczości, ale przede wszystkim cierpliwości, gdyż przeszukiwanie terenów, odnajdywanie symboli i znaków, a także odszyfrowywanie ich znaczenia nie będzie ułatwiane przez żadne wskazówki. Do wszystkiego będziemy musieli dojść sami. No chyba, że Blow zadecyduje, że jego dzieło jest zbyt trudne i wprowadzi jakieś ułatwienia (miejmy nadzieję, że nie).
W zaprezentowanym przez Kotaku fragmencie rozgrywki widzimy, jak grający dziennikarz musi otworzyć bramę, blokującą wyjście z działki. Aby tego dokonać, musi uporać się z kolejnymi łamigłówkami przywodzącymi na myśl labirynt, które będą się zapewne przewijać także w dalszej części The Witness. Całość przypomina bardzo kolene części przygodowego Mysta. Mając na uwadze, że Braid był często porównywalny do Super Mario Bros, można powiedzieć, że Jonathan Blow w swej kreatywności sięga po bardzo dobre wzorce.