Wczoraj w nocy odbyła się walka o mistrzostwo świata wagi ciężkiej, między Witalijem Kliczką i Shannonem Biggsem. Starcie zapowiadało się całkiem nieźle, bo obaj bokserzy znani są z tego, że najczęściej kończą walki przed czasem, ale tego co zobaczyliśmy nikt się chyba nie spodziewał! To była prawdziwa rzeź. Przez bite 12 rund Ukrainiec okładał Amerykanina jak worek treningowy. Prawie każdy jego cios dochodził do celu, nie natrafiając na żadną obronę. Lewy prosty! Prawy prosty! Lewy sierp! Prawy sierp! Czułem się jakby oglądał wagę kogucia, a przecież na przeciwko siebie stanęli faceci ważący ponad 100kg! Każdy normalny człowiek po jednym ciosie Kliczki przez miesiąc dochodził by do siebie, a Briggs przyjął ich chyba 50 o_O I nie mówię tutaj o ciosach po rękawicy czy lekkim "głaskaniu", tylko o czystych ciosach prosto w nos. Gdyby to była walka w grze komputerowej, to powiedziałbym, że Amerykanin używał
god mode albo odpalił
Divine Shield... Zresztą, zobaczcie sami.
Na poniższym filmiku wybrane są niby najciekawsze fragmenty, ale bardzo podobnie wyglądała niemal każda runda. Lekarze powinni dokładnie zbadać twarz Briggsa, bo to chyba nie jest człowiek ;) Dla formalności dodam, że Kliczko oczywiście wygrał, z największą przewagą jaką w życiu widziałem: 120-107, 120-107, 120-105. Nie wiem tylko za co Briggs dostał te punkty, bo jego wszystkie ciosy można policzyć na palcach jednej ręki...
kwiść17 października 2010 - 11:40