„Nasza siła, wiara i odwaga, choć wielkie, nie zdołały zapobiec katastrofie. Oczyszczenie tuneli przeistoczyło się w krwawą rzeź szybciej, niźli się tego spodziewaliśmy. Hordy Troglodytów pustoszące stadami tunele, wspierane przez Demony, rozproszyły nasze siły a teraz polują na samotnych wojowników. Panika zniszczyła wszelkie nadzieje dla naszej wyprawy. Jedynie garstka przetrwała pod wodzą Odkupiciela. Błąkając się po labiryncie tuneli, muszą znaleźć drogę na zewnątrz, nawet, jeśli ma to oznaczać, iż będą zabierać broń i ekwipunek z ciał martwych towarzyszy. Ich wrogowie są jednak coraz bliżej i chociaż pożerali już ludzkie mięso nadal są głodni.”
Tak rozpoczyna się pierwszy z pięciu scenariuszy, które dostępne są w grze planszowej „Claustrophobia”. Prawda że klimatycznie? Podobne opisy umieszczono przed każdą z dostępnych misji, a wszystkie one składają się na większą historię, opowiadając losy obleganego przez demony miasta Nowe Jeruzalem. Co prawda jak w większości planszówek, fabuła w „Claustrophobii” niema jakiegoś znaczącego wpływu na rozgrywkę, jest jednak ciekawym elementem, który w dużym stopniu uatrakcyjnia zabawę. Znakomicie wprowadza graczy w klimat klaustrofobicznych korytarzy i pozwala im sie lepiej wczuć w odgrywane role.
Rozgrywka
W czasie rozgrywki jeden z graczy wciela się w przywódcę wysłanego do podziemi oddziału skazańców, w czasie gdy drugi bierze we władanie nieczyste siły demonów. Cel gry jest zmienny i zależy oczywiście od strony konfliktu, którą dowodzimy. Czasem zadaniem gracza może być odszukanie wyjścia z mrocznych katakumb, a innym razem odnalezienie potężnego demona i pokonanie go w epickiej walce. Co istotne, dzięki różnorodnym kaflom tuneli oraz pomieszczeń o ciekawych właściwościach, każda gra może potoczyć się zupełnie inaczej. Nie jest też powiedziane, że scenariusz musi zakończyć się zwycięstwem jednej ze stron. Większość przygód przewiduje także remis, który może mieć duże znaczenie podczas rozgrywania dłuższych kampanii.
Rozgrywka podzielona jest na rundy, które z kolei składają się z czterech faz. Pierwsze dwie należeć będą do gracza stojącego po stronie sił dobra, kolejne dwie do prowadzącego armię demonów. W czasie kolejnych rund przeciwnicy będą nie tylko podejmować tak ważne decyzje, jak np. który wybrać korytarz, kogo atakować, czy jak uciec przed zmasowanym atakiem oponenta, ale też błagać fortunę o jak najlepsze wyniki rzutów kośćmi. Tak, kości są bardzo ważnym elementem w "Claustrophobii", gdyż to one określać będą statystki wojowników ludzi, a także zdolności przywódcy demonów. Jednak nawet przy złych rzutach i niekorzystnych kaflach tuneli, gracz dzięki odpowiedniej strategii będzie w stanie zwyciężyć – lub chociaż doprowadzić do remisu. Nie należy się więc zrażać do tej gry przez jej losowość, gdyż to właśnie ona powoduje, że uczestnicy rozgrywki nie mogą się doczekać kolejnych faz, a każda partia wygląda nieco inaczej. W końcu w mrocznej, wszechogarniającej otchłani wszystko może się zdarzyć!
Prócz losowości, istnieje szereg czynników, które zależą wyłącznie od decyzji graczy. Wśród nich wymienić można karty Darów. Są to umiejętności specjalne kierującego ludźmi Odkupiciela, których użycie w odpowiednim momencie może zdecydować o wygranej lub porażce jednej ze stron. Ponadto, walczący ze złem będą mieli dostęp do różnego rodzaju przedmiotów oraz wylosowanych wcześniej kart Przewagi. Ich odpowiednikami po stronie demonów, są karty Przeznaczenia, umożliwiające np. opętanie ludzkich wojowników czy przyzwanie silniejszych Troglodytów.
Wykonanie
Pod względem jakości wykonania „Claustrophobia” plasuje się w ścisłej światowej czołówce. Już na samym początku bardzo pozytywne wrażenie wywołuje pudełko, w którym umieszczono wszystkie elementy. Jest duże, wytrzymałe i ozdobione klimatycznym artem przedstawiającym walczącego Odkupiciela. Nie jest to ta sama kategoria wagowa, co największe gry od Fantasy Flight, ale na półce prezentuje się równie zacnie.
Pod górną pokrywą znajdziemy, to co każdy fan planszówek lubi najbardziej – pudło wypełnione po brzegi zawartością. Zdecydowaną większość powierzchni zajmują duże kwadratowe kafle podziemi. To z nich właśnie tworzymy plansze, po których będą poruszać się nasi bohaterowie. Puzzle są solidne, ładnie ilustrowane i pozwalają na tworzenie naprawdę różnorodnych lokacji. Odpowiednio eksploatowane na pewno wytrzymają wiele długich lat.
Drugim elementem, który rzuca się w oczy zaraz po otwarciu pudełka, są oczywiście figurki. Wrażenie robi nie tylko ich szczegółowość, ale przede wszystkim to, że są pokolorowane! Nawet w planszówkach z górnej półki, jest to niestety nadal dość rzadkie zjawisko. Większość wydawców preferuje jednokolorowe modele, licząc na inwencje graczy i ich zdolności artystyczne. Zapaleni modelarze mogą więc być figurkami w „Claustrophobii” nieco zawiedzeni, ale cała reszta z pewnością bardzo się ucieszy po otwarciu pudełka. Jeśli chodzi o pozostałe elementy, one również trzymają bardzo wysoki poziom. Karty są ładnie ilustrowane, żetony wykonane z porządnego kartonu, a wypraska umożliwia ładne posegregowanie wszystkich elementów. Trudno się do czegokolwiek przyczepić.
Grywalność
Znakomitej jakości wykonania, towarzyszy również, niesamowita wręcz miodność rozgrywki. „Claustrophobia” jest idealnym przykładem tego, jak powinien wyglądać odpowiedni balans między losowością, a strategicznością zabawy. Dobrze obrazuje to faza inicjatywy, która następuje na początku każdej tury. Z jednej strony statystyki naszej postaci określa zupełnie losowy rzut kością, ale z drugiej strony, to my decydujemy jakiej postaci przydzielić konkretny wynik. Nie ma też tak, że „szóstka” jest zawsze najlepszym wynikiem, a „jedynka” najgorszym. Wszystko zależy od sytuacji na planszy i obranej wcześniej strategii. Gracz ma swój wpływ na bardzo wiele losowych elementów.
Olbrzymią zaletą jest również duża różnorodność scenariuszy. Każdy z nich to niemal zupełnie inna gra, posiadająca szczególne zasady, nowe mapy podziemi oraz różne cele dla każdej ze stron konfliktu. Gdy już ogramy każdą z przygód, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zamienić się rolami i poznać historię z perspektywy drugiej strony. Jeśli dodamy do tego nowe scenariusze dostępne zupełnie za darmo na oficjalnej stronie gry, otrzymamy tytuł zapewniający dziesiątki godzin znakomitej zabawy.
Opinie pozostałych graczy
Cuz
W "Claustophobii" zdecydowanie najbardziej cenie klimat. Katakumby, wszechobecne zło i wieczna walka... czego chcieć więcej? Z przykrością muszę jednak przyznać, że zupełnie nie interesuje mnie gra po stronie ludzi. Jest w niej zdecydowanie zbyt dużo reagowania na niecne, demoniczne spiski, niż planowania przyszłych ruchów. Gra wygląda ładnie, jednak z natury ciężko mnie zaskoczyć, także na 10 punktów „Claustrophobia” za wygląd otrzymuje ode mnie 7,5.
Boo
Gdy tylko pierwszy raz mieliśmy okazję zagrać z Beatą w "Claustrophobię", prawie jak na komendę rzuciliśmy hasło: „Musimy ją mieć!”. Plusów wymienić mogę wiele: poczynając od przecudnego wykonania i tony elementów, przez wspaniałą mechanikę, a na intrygującej fabule kończąc. Grałem w tę planszówkę tak często, że szybko musiałem sięgnąć po dodatkowe scenariusze dostępne w internecie. Ba, zrobiłem nawet dla nich, wspólnie z Beatą, osobny klaser, a następnie przerobiliśmy wszystkie co do jednego. Choć mam obecnie przerwę od tej gry, to jestem przekonany, że jeszcze wiele razy do niej powrócę. Z pełnym przekonaniem stwierdzam, iż jest to najlepsza planszówka, jaką kupiłem.
Beata
To, na co w pierwszej kolejności zwróciłam uwagę, to świetne figurki. Nie dość, że ich szczegółowość cieszy oko, to na dodatek są pomalowane, co się rzadko zdarza. Jak już wspominam o tym, co "Claustrophobię" wyróżnia na tle innych gier, to koniecznie muszę nadmienić o systemie zaznaczania ran w oddziale ludzi – jest to rozwiązanie równie wygodne, co oryginalne. Gdybym miała jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zaopatrzyliśmy się z Boo w tę planszówkę, powiedziałabym, że pewnie dlatego, iż mało jest gier dla dwóch graczy tak wciągających, jak ta. Co prawda balans czasami kuleje, przez sporą losowość, ale nie zmienia to faktu, iż moja finalna ocena tej pozycji jest jak najbardziej pozytywna
Podsumowanie
Bez żadnego wahania mogę stwierdzić, że „Claustrophobia” to jedna z najlepszych planszówek dla dwóch graczy, jaka dostępna jest obecnie na rynku. Znakomite wykonanie. Proste, lecz dające wiele możliwości zasady. Różnorodne i liczne scenariusze. Znakomity balans między losowością, a strategią. Naprawdę ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić. Próbowałem znaleźć wady polskiego wydania, ale nawet tutaj poniosłem „porażkę”. Nie dość, że wszystko jest świetnie przetłumaczone, to dodatkowo w stosunku do oryginału otrzymujemy podwójną liczbę wszystkich żetonów i kart postaci! Czego chcieć więcej?
Jeśli mimo to, po wielu rozegranych partiach gra zacznie Was nudzić, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zaopatrzyć się w wydany niedawno dodatek - „Claustrophobia: De Profundis”. Oferuje on wiele nowych kart, kafli podziemi, figurek oraz przede wszystkim 12 (!) różnych scenariuszy, które powinny wystarczyć na kolejne dziesiątki godzin zabawy. Rozszerzenie to ma tylko jedną drobną wadę . Dostępne jest wyłącznie w języku angielskim.
Ocena: 9/10
Podstawowe informacje:
Zawartość pudełka:
Inne recenzje gier planszowych na gameplay.pl:
#1 Gra dla nawiedzonych - Recenzja Ghost Stories
#2 Cywilizacja: Poprzez wieki - inna, ale wciąga po staremu