Napoleon: Total War - zdecydowanie warto zagrać - Łosiu - 20 lutego 2011

Napoleon: Total War - zdecydowanie warto zagrać

Łosiu ocenia: Napoleon: Total War
90

W końcu po niemalże roku od premiery znalazłem czas, chęci, wystarczająco dużo samozaparcia..., generalnie dojrzałem do tego, żeby zmierzyć się z ostatnią iteracją serii Total War poświęconą Napoleonowi. I muszę przyznać, że 30h spędzone na przejściu wyłącznie kampanii dla francuskiego geniusza wojennego było bardzo satysfakcjonujące.

Od razu zaznaczam, że darowałem sobie kampanie państw antyfrancuskich, bo w zasadzie sprowadzają się do rozgarnia kampanii globalnej (skracając - zajmij co się da), czyli tego samego co mieliśmy w każdym Total Warze, a ta nie różni się jakoś specjalnie od tego co oferował Empire. Za to trzy mini-kampanie (Włochy, Egipt, Europa, plus tutorial i bitwa pod Waterloo) poświęcone Francji, bazujące na słynnych wyczynach Napoleona zmuszają do wysilenia swoich szarych komórek i maksymalnego wykorzystania aktualnie posiadanych zasobów do odniesienia zwycięstwa. Zwłaszcza na najwyższym poziomie trzeba się deczko nagimnastykować, żeby osiągnąć to co w rzeczywistości osiągnął Napoleon. Ale nie ma co zanudzać, czas na listę plusów i minusów. Wszystkie dotyczą maksymalnych poziomów trudności gry.

NA PLUS:

  • Zdecydowanie engine. Zmagania setek wirtualnych żołnierzy na maksymalnych detalach robią niesamowite wrażenie. Przelatujące pociski artyleryjskie, salwy z muszkietów, dym zasnuwający pole bitwy, otoczenie etc. Po prostu lodzio-miodzio.
  • Akcja gry toczy się w czasie, gdy rozwój broni palnej i związanej z tym taktyki walki, osiągnął już zaawansowany poziom i dzięki temu na polu walki jest emocjonująco i ciekawie. Nie ma tego co odczułem w dużej kampanii Empire, gdzie przez połowę czasu gry walczyłem jakimiś chłopkami z kijakami i kosami, prosząc Boga o szybsze wynajdywanie technologii, które uczynią bitwy interesującymi i ekscytującymi.
  • Biorąc pod uwagę fakt, że AI to nadal AI a nie prawdziwy człowiek, to komputer na najwyższym poziomie nawet daje rade jeżeli chodzi o rozgrywkę na mapie strategicznej. Byłby sytuacje, kiedy musiałem się troszkę pogimnastykować, żeby wygrać.
  • Fajna kampania Napoleona.  Czasu na osiągnięcie celu mało, a środki ograniczone. Dzięki temu nie grasz schematycznie jak  to zwykle bywa w przypadku głównych kampanii znanych z kolejnych Total Warów, tylko maksymalnie wykorzystujesz błędy przeciwnika, niekiedy bardzo ryzykując. Dzięki temu wygrane są bardzo satysfakcjonujące.
  • Wprowadzenie wpływu zimy na kondycję i zaopatrzenie oddziałów.
  • Zdecydowane zwiększenie wpływu generałów na wolę i efektywność walki oddziałów. Ponadto dostali oni specjalne umiejętności do wykorzystanie w boju. Nie jeden raz podniesienie morale jednego oddziału uratuje całą bitwę.
  • Szereg większych i mniejszych usprawnień względem Empire: Total War. Na przykład wpływ odpowiednich budynków w prowincjach na uzupełnienie stanu liczebnego armii itd. Dużo by pisać...  

NA MINUS:

  • AI na poziomie taktycznym, czyli samych bitew jak zwykle kuleje. Komputer daje się łatwo okrążać kawalerią i w ogóle raczej słabo radzi sobie w innym każdym przypadku, poza typowym frontalnym starciem dwóch armii. Dobremu graczowi przy identycznych siłach wojsk przegrać jest trudno.
  • Bitwy morskie niby są w porządku, ale jakoś ciężko się wydaje rozkazy kolejnym jednostkom, a po paru minutach starcia wszystko staje się bardzo chaotyczne. Ogólnie to jest też nudno, więc po kilku próbach i tak wolałem rozgrywać je automatycznie.   

P.S. Spotkałem się z opiniami, że strona francuska nie posiada kampanii globalnej. To błąd. Po stronie Francji pełni ją kampania w Europie pozwalająca grać od 1805 do 1812 roku, czyli dokładnie tyle samo co w przypadku reszty krajów. Można grać dalej po osiągnięciu celów historycznych (np. podbój Rosji) i nic nie stoi na przeszkodzie żeby podbić całą Europę. 

Warto troszkę porobić za Napoleona. Satysfakcja gwarantowana!
 
Łosiu
20 lutego 2011 - 15:30