Pierwsze wrażenia: Renegade Ops to mieszanka wybuchowa - Hed - 19 września 2011

Pierwsze wrażenia: Renegade Ops to mieszanka wybuchowa

Twórcy gier prześcigają się ostatnio w przypominaniu graczom zapomnianych tytułów i gatunków. Ekipa ze studia Avalanche dołączyła do tego grona ze swoją najnowszą produkcją, Renegade Ops, która kojarzy się z takimi hitami sprzed lat jak Desert Strike.

Postanowiliśmy sprawdzić jak gra prezentuje się w akcji. Oczekiwania były spore, bo w końcu ten deweloper ma na koncie świetnego Just Cause 2. Czy Renegade Ops jest równie udany?

 

W Renegade Ops wcielamy się w jednego z czterech najemników, którzy walczą z groźnym terrorystą. Każda z postaci ma charakterystyczne umiejętności – pierwsza z nich dysponuje tarczą odbijającą pociski, druga może rozstawiać działo, trzecia wysyła impuls elektromagnetyczny wyłączający inne maszyny, a czwarta potrafi wzywać nalot rakietowy.

Po wybraniu postaci i poziomu trudności (autorzy przygotowali trzy warianty), przechodzimy do samej rozgrywki. I tu pierwsze zaskoczenie, bo Renegade Ops to urocza gra akcji z widokiem z góry, w której prowadzimy pojazdy bojowe. Poszczególni najemnicy zasiadają za sterami jeepów, ciężarówek i innych czterośladów. W niektórych misjach latamy też helikopterami.

Renegade Ops korzysta ze standardowego dla gatunku sterowania – lewym drążkiem poruszamy pojazdem, a prawym prowadzimy ostrzał z karabinu. W akcji możemy też skorzystać z broni drugorzędnej, którą znajdujemy na mapach (wyrzutnia rakiet, railgun lub miotacz ognia). W przemieszczaniu się po rozległych terenach pomaga turbodoładowanie.

Misje w Renegade Ops dopuszczają swobodę, bo niemal w każdej z nich otrzymujemy zadania główne i poboczne. Tylko od wprawy i skuteczności w walce będzie zależało to, czy wykonamy wszystkie zlecenia. Nie można bowiem wałęsać się po okolicy bez celu – gra narzuca limity czasowe, aby podkręcić tempo akcji.  

Tym co urzeka w Renegade Ops jest sama walka i otoczka fabularna. Przeciwnicy wybuchają w efektowny sposób, budynki rozpadają się na dziesiątki fragmentów, a specjalne ataki są potężne. Na wyższych poziomach trudności gra jest też wymagająca – w tym przypadku pomogą jednak inni gracze. Czteroosobowy tryb kooperacji gwarantuje sporo dobrej zabawy.

Renegade Ops to G. I. Joe na sterydach. W kolejnych przerywnikach filmowych oglądamy więc coraz bardziej absurdalne zdarzenia, a podczas misji wykonujemy zwariowane akcje. Najwięcej ubawu daje słuchanie kapitana dowodzącego drużyną gracza. To prawdziwy twardziel, który nie wymięka nawet, gdy spada w dół na pokładzie uszkodzonego samolotu.

W Renegade Ops gra się świetnie, a w dodatku produkcja wygląda urokliwie. To zasługa technologii użytej w Just Cause 2, która tutaj pozwoliła pokazać prawdziwe fajerwerki (w końcu pliki instalacyjne gry zajmują 2,7 GB!). Soczyste kolory, widowiskowe wybuchu i świetne efekty – wszystko to robi duże wrażenie, nawet mimo faktu, że akcja jest ukazana z góry.

Renegade Ops to pozycja obowiązkowa dla miłośników zręcznościowych gier akcji. Produkcja jest widowiskowa, szybka, przyjemna w odbiorze i śliczna. A z tych wszystkich atrakcji można czerpać radość w czteroosobowym trybie kooperacji. Czy potrzeba czegoś więcej?

Ciekawostki:

  • w grze jest 9 misji
  • gracz otrzymuje do dyspozycji 4 postacie
  • podczas gry zdobywamy doświadczenie i odblokowujemy nowe umiejętności
  • w trybie kooperacji może spotkać się do 4 graczy (2 osoby offline, 4 osoby online)
  • twórcy gry odpowiadają za Just Cause 2

Renegade Ops kosztuje 1200 punktów Microsoftu

Hed
19 września 2011 - 16:27