Lotnicze zamrażarki - Ender - 29 listopada 2011

Lotnicze zamrażarki

W kilku punktach południowo-zachodnich Stanów Zjednoczonych, wśród suchej ziemi i żwiru niegościnnej pustyni, możemy natknąć się na niecodzienny widok dziesiątek pozostawionych własnemu losowi samolotów. Są to zarówno potężne pasażerskie oraz transportowe jumbo-jety, posiadające oznaczenia największych linii lotniczych i przewoźników, jak i mniejsze kilkunastoletnie luksusowe odrzutowce czy małe dwuosobowe awionetki. Z daleka większość wygląda jakby była gotowa do odlotu i tylko przez przypadek awaryjnie przysiadła na piasku.

Wszystkie te miejsca to nietypowe i jedne z największych na świecie lotniczych złomowisk. Niezwykłe, bowiem większość znajdujących się tam samolotów jest w gruncie rzeczy sprawna i czeka w kolejce na to by zostać odsprzedana lub podzielona na części, które zostaną ponownie użyte po szybkim przeglądzie i ewentualnych naprawach. Posługując się analogią, można więc cmentarzyska te nazwać specyficznymi zamrażarkami. I jest to określenie jak najbardziej trafne, ponieważ suchy klimat, niska wilgotność powietrza i bardzo rzadko występujące opady, które charakteryzują ten region USA, konserwują stojące na wolnym powietrzu maszyny. Dzięki temu zachowują one swoją „świeżość” przy prawie zerowych nakładach finansowych. Pozostawienie samolotu na pustyni jest znacznie tańsze dla ich właścicieli niż wynajęcie drogiego miejsca w hangarze oraz opłacanie ochrony czy mechaników. Znalezienie kupców zainteresowanych starą flotą powietrzną nie jest wcale takie łatwe i nie odbywa się błyskawicznie, podobnie jest ze sprzedażą podzespołów i części. Tak więc, zamrażarki są prawdziwym wybawieniem, cieszącym każdego księgowego tnącego koszty i niepotrzebne wydatki. Korzystają z nich również przedsiębiorstwa, które nie potrafią albo po prostu nie stać ich na pozbycie rozpadających się rzęchów. Na pustyni natomiast mogą one stać wiele lat, nie przykuwając uwagi różnych urzędników czy kontrolerów.

Kalifornia – Victorville, dawna baza lotnicza George

Oczywiście złomowiska nie są pozostawione kompletnie bez opieki. Najczęściej znajdują się w okolicy lotnisk lub byłych instalacji wojskowych, które mieszczą się z dala od głównych dróg i oczu ciekawskich. Są one też chronione, a teren wokół nich ogrodzony, tak jak w przypadku zamrażarki znajdującej się w zamkniętej bazie amerykańskiego lotnictwa George, leżącej 8 mil na północ od miasta Victorville w Kalifornii. Zdjęcia, które możecie obejrzeć powyżej zostały zrobione przez grupkę pasjonatów, którzy by nie zwrócić na siebie nadmiernej uwagi wybrali się do bazy na piechotę pod osłoną nocy. Ponieważ mieszczące się niedaleko lotnisko jest obecnie aktywnym i cywilnym centrum logistycznym, wokół można od czasu do czasu natknąć się na umundurowane patrole.

Z pewnością, wycieczka taka może być marzeniem każdego fana lotnictwa, który nigdy nie będzie miał okazji zobaczyć tuż koło siebie, z tak bliska, tak wielu różnych modeli samolotów. Co więcej, większość pasażerskich odrzutowców posiada w swoim wnętrzu nienaruszone wyposażenie. Znajdziemy tam krzesła z wytartymi obiciami, czasami nawet z pozostawionymi tu i ówdzie ulotkami reklamowymi czy innymi przedmiotami należącymi do nieobecnej obsługi. Kabiny pilotów są zabezpieczone, ale posiadają nienaruszone i w pełni kompletne, choć najczęściej bardzo wysłużone stery, panele ze wskaźnikami i przyciskami itd. Najczęściej brak jednak najdroższych elementów, takich jak zaawansowana elektronika czy silniki, które są na miejscu demontowane.

Kalifornia - Mojave Air and Spaceport

Nieco innym rodzajem zamrażarki jest ta, którą znajdziemy w Mojave Air and Spaceport. Kompleks leżący na pustyni Mojave, jest nie tylko złomowiskiem, ale i czynnym portem lotniczym, jedyną w USA cywilną szkołą dla pilotów testowych oraz miejscem, w którym bazę i zaplecze techniczne posiada firma Virgin Galactic, pracująca nad lotami na orbitę okołoziemską. Tak więc, tuż koło miejsca gdzie pracują pionierzy prywatnych lotów w kosmos znajdziemy również dziesiątki zużytych i zniszczonych owoców wieloletniej pracy przemysłu lotniczego. Podobnie jak w Victorville, zarząd portu wynajmuje (już od jednego akra) przestrzeń parkingową wielu przedsiębiorstwom i prywatnym osobom, chcącym pozbyć się skrzydlatego problemu. Pozostawione tu samoloty stoją od kilku miesięcy do nawet kilkunastu lat. W przeciwieństwie do omawianego poprzednika, na miejscu dokonywana jest też ich rozbiórka. Są one rozpruwane przez specjalistyczne maszyny w poszukiwaniu części oraz cennych metali, które można ponownie wykorzystać. Często zdarza się, że samoloty dzielone są na segmenty i przekrawane tak, że jeden z nich pozostaje nienaruszony podczas gdy drugi całkowicie się demontuje i nie zostaje po nim najmniejsza śrubka. Daje to niesamowitą okazje, by jak w książkowym przekroju przyjrzeć się wnętrznościom latających kolosów. Przeważnie cały teren centrum jest zamknięty dla osób postronnych i nawet nocni śmiałkowie mieliby wielkie problemy z dostaniem się w jego pobliże. Zdjęcia, które możecie znaleźć w galerii zostały wykonane za zgodą jego pracowników.

Arizona – Baza wojskowa Davis-Monthan

To największe lotnicze cmentarzysko i zamrażarka na świecie jest integralną częścią rozciągającej się na przestrzeni ponad 2,5 tysiąca akrów bazy Davis-Monthan, leżącej tuż koło Tuscon w stanie Arizona. Baza jest jedynym w USA domem dla wycofanych ze służby samolotów i helikopterów wojskowych, należących do amerykańskiego wojska. Istnieje już od 1946 roku, a głównym zadaniem dużej części z pracującej w niej obsługi jest sprawowanie pieczy nad składowanym tam przestarzałym sprzętem, który według szacunków wart jest w sumie około 35 miliardów dolarów. Wśród blisko 4,2 tysiąca niegdysiejszych cudów techniki wojskowej znajdziemy między innymi, latające fortece B-52, samoloty A-10 Thunderbolt II oraz myśliwce F-14 Tomcat. Maszyny trafiające do bazy mogą być od razu skierowane do pocięcia na przysłowiowe żyletki albo też zostać zabezpieczone i „leżakować” czekając na lepsze czasy. W pozostałych przypadkach trafiają do hangarów, gdzie podlegają naprawie i regeneracji, by następnie zostać sprzedanym armiom innych państw. W przeciągu ostatnich 25 lat, po remoncie w powietrze ponownie wzbiła się prawie jedna piąta z wysłanych do Arizony latających weteranów. Baza działa także jak wielkie centrum recyklingu. Przeszło 20 tysięcy części pozyskane z rozbiórek jest stale dzielone i sortowane przez setki wyszkolonych pracowników. Miejsce to również nie raz zainteresowało producentów z Hollywood, którzy po uzyskaniu stosownych pozwoleń realizowali tutaj wiele wysokobudżetowych filmów, takich jak druga część Transformers. Ponieważ na całym terenie cmentarzyska obowiązuje zakaz fotografowania, musimy zadowolić się zdjęciami z powietrza oraz z satelity, efektownie pokazującymi rozmiary kompleksu. 

Więcej ujęć tych niezwykłych miejsc w poniższej galerii.

Ender
29 listopada 2011 - 23:25