Hashima - opuszczone miasto-pancernik - Ender - 10 października 2011

Hashima - opuszczone miasto-pancernik

Bez wątpienia, coś wyjątkowo fascynującego jest w opuszczonych miastach, ruinach starych fabryk czy porzuconych domach, hotelach itd. Nie tylko przypominają nam o tym, że to co stworzyliśmy nie będzie trwać wiecznie, ale też pozwalają przyjrzeć się przeszłości i przekonać jak żyli ludzie czasem zaledwie kilka lub kilkadziesiąt lat temu. Nie raz, to życie wydaje się bardziej fascynujące i tajemnicze niż żywot naszych średniowiecznych bądź antycznych przodków. Może też dlatego tak wiele osób poszukuje opuszczonych miejsc, wybiera się z aparatem na niebezpieczne wycieczki, zwiedzając ruiny i pozostałości dawnej świetności zapomnianych przez Boga i ludzi miejsc. Jednym z nich jest japońska wysepka Hashima, z racji jej przypominającej statek kształtu, zwana też "pancernikiem". Jeszcze kilkadziesiąt lat temu miejsce to było prosperującym miasteczkiem górniczym i najgęściej zaludnionym skrawkiem lądu na świecie. Dziś pomiędzy opustoszałymi betonowymi budynkami hula jedynie wiatr, przyglądający się powolnemu rozpadowi miasta zbudowanego dzięki węglowej gorączce.

Wyspa Hashima leży przy południowo-zachodnim wybrzeżu Japonii, zaledwie 15 kilometrów od miasta Nagasaki. Do początku zeszłego stulecia Hashima była jedną z tysięcy niczym niewyróżniających się skalnych wysepek, które porozrzucane są wzdłuż całej linii brzegowej Kraju Kwitnącej Wiśni. Ostatnie dekady XIX wieku były jednak okresem dynamicznego rozwoju państwa, które po raz pierwszy w swojej historii szeroko otworzyło się na świat, zachłannie sprowadzając z zachodu technologiczne know-how, zwyczaje, modę oraz kulturę. Niestety, na drodze szybkiej industrializacji i dopasowania się do europejskich wzorców stanęła poważna przeszkoda. Japonia nie została bowiem pobłogosławiona wystarczającym zapasem surowców naturalnych, takich jak węgiel, żelazo, miedź itd. niezbędnych do spełnienia jej imperialnych aspiracji. Głodne węgla i stali przedsiębiorstwa na szukały więc w całym kraju nowych złóż, a co raz pewniejsze siebie władze państwa łakomym wzrokiem zaczęły patrzeć w stronę Korei i Chin, których bogactwa i siła robocza wzmocniłyby rosnącą gospodarkę.

Jednym z efektów wspólnych działań prywatnych firm i rządu, było rozpoczęcie wydobycia węgla na Hashimie w 1887 roku. To, że węgiel jest obecny na tym małym skrawku lądu wiedziano już od 1810 roku, ale nie było wtedy praktycznie żadnego zapotrzebowania na ten surowiec, ani nie dysponowano technologią umożliwiającą jego ewentualne przemysłowe wydobycie. W 1890 roku wyspę wraz prosperującą już kopalnią kupił od lokalnych rodzin przemysłowców koncern Mtsubishi (tak, to samo Mistubishi, które znamy dzisiaj) z zamiarem rozszerzenia wydobycia oraz znacznego pogłębienia istniejących już szybów. Przez blisko 100 kolejnych lat, wyspa była jednym z najważniejszych japońskich źródeł pozyskiwania węgla, które kryły się w pokaźnym podmorskim złożu. 

Bardzo szybko okazało się, że nie opłaca się przywozić codziennie na wyspę robotników i pracowników zajmujących się wydobyciem. Było to utrudnione zwłaszcza ze względu na pogodę, tajfuny, silne wiatry i kamienne rafy, które sprawiały, że przez blisko 100 dni w roku, bez narażania życia nie można było dobić bezpiecznie do brzegu. Dlatego też, już na samym początku funkcjonowania kopalni, na wyspie zaczęto wznosić budynki mieszkalne. Hashima ma jedynie 15 akrów powierzchni, toteż projektowane konstrukcje musiały zajmować jak najmniej cennej przestrzeni i piąć się w górę. Trudne warunki sprawiły, że przy budowie wykorzystano wówczas nowy materiał, zbrojony beton, który posłużył także do wykończenia długiego i wysokiego nabrzeża chroniącego wnętrze wysepki przed wysokimi falami. To właśnie na Hashimie wzniesiono na początku XX wieku pierwszy na świecie budynek mieszkalny z betonu oraz pierwsze w Japonii 9-piętrowe bloki. W latach 20 i 30. infrastruktura wyspy była sukcesywnie rozbudowywana. W czasie wojny poza zwykłymi górnikami, na Hashimę sprowadzano też robotników przymusowych z okupowanej Korei i Chin, wielu z nich zmarło na skutek wyczerpania i pracy ponad siły.  

Po wojnie cały kompleks, nadal należący do Mitsubishi, wkroczył w prawdziwy acz krótki okres prosperity. Jego Mieszkańcy mogli korzystać z nowych udogodnień, pojawiło się radio, telewizja, sala kinowa, rozbudowano publiczną łaźnie, szpital i szkołę, która mogła pochwalić się krytą salą gimnastyczną, a na dachach bloków zorganizowano ogrody, w których uprawiono owoce i warzywa. Oczywiście mimo udogodnień, których nie miała większość kraju, warunki były dalekie od idealnych. Ścisk, wyjątkowo małe mieszkania, brak prywatności, zanieczyszczenie powietrza spowodowane bliskością obiektów przemysłowych no i szereg niebezpieczeństw związanych z wysokością budynków i bezpośrednim sąsiedztwem nieprzewidywalnego morza sprawiały, że życie na Hashimie przypominało z dzisiejszej perspektywy prawdziwy horror. W czasie największej świetności w 1959 roku wyspa miała 5259 mieszkańców, co równa się 83,500 osobom na kilometr kwadratowy (!) i czyniło ją najgęściej zaludnionym skrawkiem lądu na ziemi. W 1974 Mitsubishi zdecydowało o bezterminowym zamknięciu kopalni i wysiedleniu wszystkich mieszkańców. Coraz trudniejsze wydobycie węgla spod dna oceanu przestało być opłacalne, poza tym Japonia rezygnowała z elektrowni węglowych przestawiając się na atom, a jej przemysł przestawiał się na produkcje elektroniki i samochodów.

Od czasu zamknięcia kopalni, kompletnie porzucona wyspa zaczęła stopniowo popadać w ruinę. Mitsubishi dosłownie zamknęło ją na cztery spusty, a lokalne władze wprowadziły 30-dniową karę aresztu dla osób złapanych na próbie jej „zdobycia”. Na osoby z zagranicy czekała jeszcze bardziej dotkliwe reperkusje, natychmiastowa deportacja i zakaz wjazdu do kraju. Mimo to, kompletnie zapomniana przez dziesięciolecia wyspa od czasu do czasu była odwiedzana nielegalnie pod osłoną nocy przez poszukiwaczy przygód, chcących uchwycić jej powolna dewastacje na kliszy fotograficznej. Większość budynków wzniesionych na wyspie powstała z betonu i całkiem nieźle zniosła silny wiatr i wszechobecną morską wodę, zabójczą dla każdej konstrukcji wzniesionej ludzkimi rękami. Część z mniejszych konstrukcji czy fasad, w przeciągu ostatnich 30 lat, zdążyła się już zawalić, ale wiele jest nadal w bardzo dobrym stanie. W pozbawionych okien budynkach mieszkalnych można znaleźć pozostawione telewizory, zabawki, komiksy, książki, ubrania i przeróżne drobiazgi. W biurach nadal stoją maszyny do pisania, szkoła jest w pełni umeblowana, na podłodze znajdziemy niechciane podręczniki i dziecięce buty. Wiele innych unikalnych śladów życia sprzed kilkudziesięciu lat jest nadal równie dobrze widoczna wśród połamanych belek, gruzu i kurzu, w napisach na ścianach. Poza odgłosem fal i ptaków, na wyspie jest kompletnie cicho i niesamowita atmosfera miejsca udziela się wszystkim zwiedzającym, którzy od 2009 roku mogą legalnie lądować w zorganizowanych grupach na nabrzeżu. Wnętrze wyspy z najbardziej okazałymi budowlami jest nadal dostępne jedynie dla osób, które mają na tyle odwagi by złamać prawo i przekonać jednego z okolicznych rybaków do ryzykownej nocnej wycieczki łodzią. To właśnie dzięki nim możecie zobaczyć zamieszczoną poniżej galerię zdjęć. Trzeba przyznać, że wyspa w ostaniach latach zaczęła przykuwać większą uwagę. Powstało o niej wiele albumów fotograficznych, dokumentów, zagrała jako scenografia kilku tytułów filmowych i teledysków, a nawet pojawiła się w grze Goichiego Sudy Killer 7 oraz była inspiracją dla twórców Forbidden Siren 2. Na początku lat 2000 Mistubishi oddało ją w całości miasta Nagaski, którego władze chcą walczyć by wpisać ją na listę Światowego Dziedzictwa i Kultury UNESCO...


Ender
10 października 2011 - 17:50