Moje konto Steam to śmietnik - Goozys - 13 grudnia 2011

Moje konto Steam to śmietnik

Gdy po raz pierwszy usłyszałem o usłudze Steam, a było to pod koniec roku 2003, powiedziałem sobie głośno „koniec z piractwem”. Spojrzałem na stojący za moimi plecami ogromny regał, wypełniony po brzegi grami komputerowymi i zdumiałem, gdyż było tego naprawdę dużo.

Nie twierdzę, że były to wyłącznie pirackie wersje, gdyż oryginałów miałem równie dużo, ale też nie ukrywam, że jak wielu graczy w Polsce i na całym świecie prowadziłem ów niecny proceder przez dłuższy czas bycia graczem. Swego czasu nawet popierałem piractwo sloganem, jakoby „ceny gier były za wysokie, aby mógł pozwolić sobie na nie szary użytkownik komputera klasy PC”.  Początek Steam miał, jaki miał, a ja o nim szybko zapomniałem. Mimo to trwale dążyłem do tego, aby pozbyć się pirackich gier z domu, ewentualnie co lepsze tytuły pozyskać w legalny sposób. Lata mijały, co ciekawsze tytuły pojawiały się na rynku, a ja skrupulatnie uzupełniałem biblioteczkę gracza o kolejne „legale”.

W roku 2007 regał spasował i zapełnił się ponownie po brzegi, a perspektywa wyjazdu na zachód dodatkowo sprawiła, że coś z tymi grami trzeba było zrobić. Złotym środkiem okazało się być Allegro, gdzie kilkuletnie kolekcjonowanie gier zrekompensowało się całkiem pokaźną sumą. Pozostały tylko te tytuły, z którymi rozstać się jednak nie potrafiłem. Było tego nadal dosyć sporo, aby pozwolić sobie na zabranie tego ze sobą i trzeba było wziąć się na sposób. I tak nadszedł wielki dzień, 1 sierpnia 2007 roku. Wtedy to zarejestrowałem swoje konto w Steam. Głównym postanowieniem podczas rejestracji było zgromadzenie wszystkich gier w jednym mobilnym miejscu, a przede wszystkim utrzymanie konta w stanie nienadmiernego przepychu grami, w które prawdopodobnie nigdy bym nie zagrał. Chciałem, aby konto zawierało tytuły, które skrupulatnie i konsekwentnie, względem posiadanych funduszy, wybierałbym z oferty Steam. Pomału wdrażałem postanowienie w życie, a na liście gier zaczęły pojawiać się perełki, takie jak kompletna platynowa edycja Half-Life czy też Orange Box. Cieszyłem się z tego równie entuzjastycznie, jak w wieku 5 lat, gdy dostałem pierwszy zestaw klocków LEGO. Ach, wspaniałe uczucie…

Niestety kolejne lata minęły, a w raz z nimi czar prysł. Nadszedł rok 2011, a moje konto Steam zamieniło się w śmietnik. Nie boję się tego określenia, gdyż faktycznie tak jest. Patrząc na listę gier, choć nie jest ona jakoś zatrważająco długa, mam przed oczami regał sprzed kilku lat, na którym było wszystko i nic. Na którym leżały i kurzyły się pudełka z grami, w które nigdy nie zagrałem, a które w późniejszym czasie i tak sprzedałem. Przykre… Dałem się ponieść manii kupowania. Zaraziłem się od innych chęcią posiadania każdej mniejszej gierki, pojawiającej się w Midweek Madness lub we świątecznych promocjach. Szał, szał, mania i znowu szał! Posiadam gry, w które nigdy nie zagram. Bardzo dobrze o tym wiem, gdyż nie trafiają one w najmniejszym stopniu w moje gusta. Czasem zastanawiam się, dlaczego w ogóle niniejszy tytuł znajduje się w mojej bibliotece gier. Gwoździem do trumny dla mojego konta stały się edycje Humble Indie Bundle i temu podobne. Możliwość zakupu kilku gier za przysłowiowe „centy” okazała się na tyle atrakcyjna, że nie zwracałem w ogóle uwagi na to, jakie tytuły znajdują się w poszczególnych edycjach. Kupowałem w ciemno, byle by było. Nie wspominając już o sporej ilości Giveaway na SteamGifts, w których brałem udział, by wygrać cokolwiek. Tylko po co? Teraz sam oddaję niektóre paczuszki, bo na nic mi się to przyda. Wydaję pieniądze ze Steam Wallet, organizując chociażby niedawno zakończony Konkurs Mikołajkowy dla członków grupy GOL SteamGifts.

Czasami przeglądając listę posiadanych gier w usłudze Steam, mam nieodpartą chęć kilkadziesiąt z nich trwale usunąć. Pozbyć się ich na zawsze. Pragnąłem mieć „krystalicznie czyste” konto z grami, które od zawsze chciałem posiadać i na tym miałem poprzestać. Ale temu nie sprostałem, niestety. Nieraz jest mi głupio, gdy kliknę jakiś tytuł z listy i widzę, że nigdy nie był zainstalowany. A przecież są dostępne wersje demonstracyjne i mogłem mieć pod kontrolą zakup jakiegokolwiek tytułu. Dupa! Szkoda, że Steam nie umożliwia odsprzedawania gier lub chociażby ich „odpięcia” od konta. Raz nawet chciałem napisać do Supportu z prośbą, aby oni usunęli zalegające na moim koncie gry. Ale skończyło się tylko na „gadaniu”. A może zarejestruję nowe konto i ponownie spróbuję stworzyć bibliotekę, w której znajdą się tylko wybrane tytuły? O tak… chyba właśnie tego mi trzeba.

Goozys
13 grudnia 2011 - 13:32