Odkąd pamiętam, a co za tym idzie, odkąd posiadam komputer, byłem, jestem i będę zagorzałym zwolennikiem gier wyścigowych. Jest to jeden z tych rodzajów gier komputerowych, które dostarczają mi niezapomnianych wrażeń w każdej postaci, a także pozwalają w pełni zrelaksować się, przy najmniejszym nakładzie szarych komórek. Uwielbiam bezmózgie gry wyścigowe, uzależniające od ciągłego powtarzania pewnych odcinków, byle tylko uzyskać wynik lepszy od poprzedniego. Uwielbiam gry, które wyłączają mnie na jakiś czas z rzeczywistego funkcjonowania na rzecz wirtualnego ego zasiadającego za kierownicą futurytycznych maszyn. Taką grą jest właśnie Powerslide, szanowanego przeze mnie, nieistniejącego niestety już studia Ratbag Games. Gra ma swoje lata, bo miała premierę pod koniec lat '90, ale do dziś jest uznawana za jedną z niewielu, jak nie jedyną, w której idealnie zostały zespolone ze sobą najlepsze elementy gier wyścigowych z niesamowitym postapokaliptycznym klimatem zdewastowanej Ziemi, na której by przterwać, trzeba przeistoczyć się w bezwzględnego bandziora. Na przestrzeni lat gra wracała na dyski twarde moich komputerów niezliczoną ilość razy i za każdym razem bawiłem się wyśmienicie. Mimo upływu lat tytuł w ogóle się nie zestarzał, trzymając bardzo wysoki poziom wykonania i zachowując ważną, jak na dzisiejsze czasy, niewyobrażalnie wysoką grywalność.
Moja przygoda z tym tytułem zaczęła się krótko po jej premierze, więc mogę smiało napisać, że znam ją od podszewki. Tyle samo też trwa moje uwielbienie dla tego tytułu za jego nieziemski klimat, który udało się uzyskać programistom z Ratbag Games. Długie godziny przesiedziane przed monitorem uważam za jedne z najprzyjemniej spędzonych w mojej wieloletniej karierze gracza. I piszę to z ręką na sercu. Mało było gier, które potrafiły urzec mnie mistrzowskim dopracowaniem najdrobniejszych szczegółów, gwarantując przy tym zabawę na najwyższym poziomie. Powerslide oferowało i nadal ma do zaoferowania naprawdę dużo, bez względu na odbiorcę. Trzeba tej grze jednak dać szansę i nie sugerować się datą premiery. A wtedy czeka Was niezapomniana przygoda.
Na pierwszy rzut oka gra wygląda jak niskobudżetowa produkcja. I nic bardziej mylnego gdyż nakład finansowy był mocno ograniczony, a mimo to mamy do czynienia z bardzo dojrzałym produktem końcowym. Ratbag Games podeszło do tematu z dużym zaangażowaniem, co przełożyło się na wysoki poziom wykonania i jak na koniec lat '90 oprawa graficzna jest naprawdę prześliczna. Mamy wszystko to, co w tamtym czasie można było nazwać rarytasami. Są tekstury w wysokiej rozdzielczości, wsparcie dla bibliotek DirectX, a także dla akceleratorów graficznych Riva TNT i 3Dfx. Grę można uruchomić w rozdzielczości 1600x1200 przy wyświetlaniu 16 mln. kolorów. Bardzo szybki system graficzny pozwalający na osiągnięcie aż 60 klatek na sekundę, a przy tym wyświetlanie aż 300 000 wielokątów na sekundę, to kolejny atut Powerslide, przemawiający za jego wyjątkowością. To wszystko sprawia, że zabójcza płynność gry w połączeniu z niebanalną i wciągającą rozgrywką stanowią nawet dzisiaj mieszankę wybuchową, obok której nie powinno się przejść bojętnie. A w szczególności gdy jest się miłośnikiem gier wyścigowych. Do dyspozycji gracza oddano 10 fenomenalnych tras, charakteryzujących się wyjątkowym klimatem. Są bajecznie kolorowe, wymyślne i powykręcane do granic możliwości. Początkowe trasy nie nastręczają większych problemów z ich opanowaniem, ale "im dalej w las" tym zdecydowanie trudniej. Wszystkie trasy generowane są w czasie rzeczywistym i są bardzo zróżnicowane. Może nie powalają na kolana swoją szczegółowością, ale ich konstrukcja, że tak się wyrażę, idealnie wpasowuje się w klimat zdewastowanej Ziemi. Zwiedzamy obszary pustynne, zaśnieżone tereny pustkowi jak i górskie kaniony. Ciężko to opisać słowami, to trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy. Dodatkowo zaimplementowano mnóstwo świetnych efektów specjalnych w postaci cieniowania, efektów świetlnych i wygładzania powierzchni.
Powerslide nie wybacza błędów. Naprawdę. Mimo iż lata jego świtności już dawno przeminęły z radioaktywnym wiatrem, nadal jest to gra bardzo wymagająca. Śmiem nawet stwierdzić, że dziś tego typu gier, to ze świeczką na próżno można szukać. Gra jest przedstawicielem typowych odmóżdżających gier wyścigowych, w których nie trzeba przejmować się uszkodzeniami pojazdów ani zachowaniem odpowiedniej prędkości podczas pokonywania górskich serpentyn czy ostrych zakrętów. Kto grał chociażby w Ultim@te Race Pro, ten wie o czym mowa. Początkowa zabawa to przysłowiowa bułka z masłem gdyż na poziomie Novice to Gracz jest Hegemonem i nikt inny nie liczy się w walce o pierwsze miejsce w stawce. Jest to dobry moment by wczuć się w mechanikę gry i przystosować do bardzo ciekawego acz trudnego do opanowania sposobu prowadzenia się futurystycznych maszyn. Jest ich 7 i każda charakteryzuje się oedmienną specyfikacją, uwzględniającą przyspieszenie, prędkość maksymalną i sterowność. Wybór odpowiedniej dla siebie maszynki jest w tym momencie istotnym elementem gry, bo od tego będzie zależało czy uda nam się stanąć na najwyższym stopniu podium, czy też na szarym końcu stawki, który w Powerslide widuje się bardzo często. A wszystko za sprawą poziomu trudności Advance, w którym komputerowi przeciwnicy pokazują pazurki, walka staje się zacięta i imponująca, a my w miarę postępów uzyskujemy dostęp do kolejnych coraz to bardziej wymagających tras. Gracz się nie nudzi, bo najzwyczajniej w świecie nie ma na to czasu. Dla osób, które wstępnie zakładają, że spędzą z grą więcej czasu niż przysłowiowa godzina, od siebie polecam także tryb czasowy, którym niczym odkrywczym nie jest, ale dostarcza niezapomnianych wrażeń gdy swój najlepszy czas okrążenia sukcesywnie poprawia się o setne sekundy.
Czym byłaby dobra gra bez odpowiedniej oprawy muzycznej i dźwiękowej? Niczym. Na szczęście programiści z Ratbag Games stanęli na wysokości zadania i zaserowali graczom pierwszorzędne udźwiękowienie. Nie mam bladego pojęcia, jak brzmiałyby futurystyczne bolidy, mknące przez pustynne bezdroża, ale to co słychać podczas gry, brzmi bardzo sugestywnie. Do tego dochodzą dźwięki zderzających się pojazdów, pracujących zawieszeń i wyżyłowanych silników. Wszystko to przywodzi na myśl klimaty rodem z Mad Maxa. Muzyka także jest warta wzmianki. Świetnie dobrana do ogólnego obrazu gry, stanowi o jej nieodłącznym związku z oprawą graficzną. Utwory muzyczne są ostre, porywcze i elektryzujące, dokładnie takie jak nasza jazda, dodając tym samym grze niepowtarzalnego uroku. Osobiście jest to jedna z moich ulubionych ścieżek muzycznych z gier komputerowych, zaraz za muzyką z gier Motorhead oraz Need for Speed 3: Hot Pursuit.
Gra zasługuje na jak najszersze zainteresowanie ze strony graczy, szczególnie tych lubujących się w grach wyścigowych. Rewelacyjna oprawa audiowizualna sprawia, że jest to bardzo udana produkcja, która w swoim czasie udowodniła, że przy małym nakładzie finansowym można skutecznie konkurować z tytułami AAA. Czasem różnie to bywało przy tego typu grach, bo ich realizacja zawsze udawała się z różnym skutkiem, ale w przypadku Powerslide wszystko poszło po myśli producenta. W tę grę powinien zagrać każdy, dosłownie każdy, a już na pewno ktoś, kto chociaż na chwilę chciałby się oderwać od rzeczywistości. Stuprocentowa satysfakcja gwarantowana. Były duże szanse na drugą część, która miała nosić nazwę Powerslide 2: Slipstream. Niestety w roku 2004 zawieszono produkcję gry na czas nieokreślony, a krótko po tym studio Ratbag Games zostało rozwiązane. Gra miała charakteryzować się zaawansowanym silnikiem graficznym, generującym najnowsze, jak na tamten okres, efekty specjalne w czasie rzeczywistym, a także bardzo rozbudowanym edytorem tras. Można gdybać, że gdyby gra została wydana w odpowiednim czasie, prawdopodobnie Trackmania nie miałaby racji bytu lub też nie osiągnęłaby tak dużego sukcesu. Ewentualnie miałaby mocnego konkurenta w postaci Powerslide 2. Jedyne co po tym tytule zostało, to grafiki koncepcyjne oraz marnej jakości filmy na YouTube. (Dziękuję Ambitnemu Łosiowi za zwrócenie mi uwagi na drugą część.)
Powerslide 2: Slipstream: http://www.youtube.com/watch?v=AVXMLAnZvtI
A poniżej króciutki materiał filmowy z gry, który nagrałem w wolnej chwili. Możecie sobie zobaczyć, jak to wygląda w praktyce. Przepraszam za drobne zacięcia w trakcie filmu, ale spowodowane są działaniem w tle FRAPSa i niezbyt dobrze działającej kompatybilności z systemem Win98/XP w środowisku Windows Vista. Możecie także zauważyć, że żadnego okrążenia nie pokonuję tak samo, gdyż w grze bardzo fajnie odwzorowane są nierówności nawierzchni, które mają niebagatelny wpływ na kierowanie pojazdem.