MMA #19 - Marcin Najman moralnym zwycięzcą! - yasiu - 29 kwietnia 2012

MMA #19 - Marcin Najman moralnym zwycięzcą!

Jeszcze wczoraj, będąc lekko skacowanym, miałem szalony pomysł. Chciałem napisać tekst, śmiertelnie poważny, dowodzący że Marcin Najman został skrzywdzony i że jest moralnym zwycięzcą, nie tylko piątkowej, ale i poprzednich walk w formule MMA. Odechciało mi się, nie może przecież być tak, że w napisanie tekstu włożę więcej pracy niż gość w walkę w klatce.

Bardzo ładne ujęcie... czy Marcin Najman podźwignie się z kolan? ... po raz kolejny...

No bo możnaby, przy większym wysiłku, całkowicie poważnie uzasadnić wynik walki i obronić moralne zwycięstwo Marcina Najmana. Znacznie łatwiej byłoby zrobić to samo z ostatnią walką Hominicka, ale i tu dałoby radę coś zrobić. Możnaby trochę mniej poważnie. Marcin Najman jako ogromny patriota nie podał Burneice ręki, ale będąc gotowy na wiele dla dobra swojego kraju, przegrał walkę, żeby polacy – kochający jego przeciwnika – mieli powody do radości.

Możnaby, ale niestety, to co zaprezentował etatowy przegrywający polskiego MMA kompletnie na to nie zasługuje. Mam na koncie ponad tysiąc obejrzanych walk i tylko raz widziałem, żeby ktoś odklepał podczas bicia w parterze. Przez ten tysiąc walk tylko raz widziałem, żeby ktoś z równie wielkim animuszem uciekał. Problem tylko w tym, że żadna z tych osób nie powalczyła już w żadnej poważnej organizacji – i tak powinno stać się z Najmanem. Zapewne się jakoś wytłumaczy, pewnie miał zły dzień, kontuzję, przeszkadzała mu siatka wokół ringu. Nie ważne, istotne jest to, że nie zaprezentował kompletnie nic. Najgorsze w tym wszystkim jest, że stosując tę taktykę miał ogromną szansę wygrać walkę. Robert Burneika w trzeciej rundzie nie byłby w stanie walczyć i zapewne dałoby radę zrobić z nim cokolwiek. Ale nie, przy pierwszej cięzkiej sytuacji odklepano walkę.

Dziwi mnie, że bokser – mówią, że doświadczony – nie zadał praktycznie żadnego ciosu. Mimo, że ataki Burneiki nie należały do zażartych i technicznie doskonałych, Marcin Najman nie próbował nawet poprawić wyglądu twarzy przeciwnika zwykłymi prostymi ciosami, absolutnym bokserskim przedszkolem. O ile jeszcze do tej pory nie dziwiło mnie, że brano go to takich walk – tak zwanych freak shows – to zdziwi mnie, jeśli ktoś jeszcze skorzysta z usług gościa który w promowaniu MMA w Polsce w ogóle nie pomaga. O ile same walki celebrytów są potrzebne (ale o tym, jaką mają wartość sportową może świadczyć fakt, że nie sędziował tego McCarthy) to niech będą to celebryci którzy chociaż spróbują coś w ringu/oktagonie pokazać. W przeciwnym wypadku będę ich bojkotował – nadal oglądając pozostałą część każdej gali, bo te zazwyczaj są warte uwagi.

yasiu
29 kwietnia 2012 - 12:10