The Path – zbocz ze ścieżki z Czerwonym Kapturkiem - Klaudyna - 19 czerwca 2012

The Path – zbocz ze ścieżki z Czerwonym Kapturkiem

Klaudyna ocenia: The Path
75

Kiedy byłam małą dziewczynką i rodzice czytali mi bajkę o Czerwonym Kapturku, mój umysł nie mógł pojąć, dlaczego mama Czerwonego Kapturka jest taka... nieodpowiedzialna. Każe iść Kapturkowi przez ciemny las do chorej babci. Nie mogły iść razem? Która z mam puściłaby własne dziecko prosto w otchłań mrocznego lasu? Bo to, co spotkało Kapturka, ewidentnie było winą matki. Nigdy moimi wątpliwościami nie podzieliłam się z rodzicami, ale doskonale wiedziałam, że moi by tak nie postąpili. Kapturek miał po prostu wyrodną matkę. I mimo happy endu, zawsze czułam niesmak. Nie sądziłam jednak, że przyjdzie mi się zmierzyć z tą historią raz jeszcze w nieco innej odsłonie, będąc już nieco starszą. Mowa tutaj oczywiście o The Path.

Na początku rozwieję wszelkie wątpliwości – w grze nie ma postaci matki, więc nie mogę jej tu obsmarować. Tale Of Tales  powierzają nam sześć wcieleń Czerwonego Kapturka – sześć sióstr (o wdzięcznych imionach Robin, Ruby, Rose, Carmen, Ginger, Scarlet) w wieku od kilku do kilkunastu lat. Mamy zatem dziewczę, które jest dzieckiem, mamy dorastającą dziewczynkę, zbuntowaną, w fazie emo oraz dwie całkiem dojrzałe pannice. Każda z dziewcząt ma inny charakter, każda dźwiga ze sobą bagaż doświadczeń, charakterystyczny dla jej wieku. Na każdą czyhają inne niebezpieczeństwa, które związane są z pokusami, wynikającymi z dojrzewania. W zasadzie czynnik wiekowy jest tu istotny. Małe dziewczynki są naiwne i łatwo jest je omotać, te dorastające buntują się i pragną wszystkiego, co zakazane, te starsze i dojrzalsze muszą stawić czoła wyzwaniom życia.

Zadanie jest proste. Wybieramy sobie Kapturka (i tak zagramy wszystkimi sześcioma dziewczynami, kolejność wyboru jednak jest dowolna), stajemy na ścieżce prowadzącej przez las i... dostajemy tylko jedną instrukcję – idź do domku babci, nie zbaczaj ze ścieżki (czyli komunikat żywcem wyjęty z ust „wyrodnej matki”). Twórcy gry uwierzyli we wrodzone nieposłuszeństwo graczy, gdyż ci, którzy zastosują się do wskazówki grę zakończą niepowodzeniem. Jednak wiadomo, że mając las wokół siebie, nie sposób jest nie zboczyć. Choćby na chwilę. Lecz jak w las już wejdziemy – próżno szukać wyjścia. I tak każdy z Kapturków eksploruje przestworza lasu. Lasu, który od środka wygląda dużo mroczniej niż z perspektywy bezpiecznej ścieżki. Przekraczając próg zieleni, zaczniemy zbierać kwiatki, które będą przybliżać nas do znalezienia konkretnych przedmiotów. Dla każdego Kapturka przewidziane są inne przedmioty, ukryte w różnych lokalizacjach. Mimo tego, że las się nie zmienia, rola odkrytych obszarów w każdym przypadku będzie inna. Również Wilka dwa razy w tym samym miejscu nie spotkamy. W trakcie tej wędrówki, będziemy poznawać (nie za często) myśli Kapturka, które będą bardzo osobliwe, oryginalne, czasem zbyt dojrzałe, a czasem... dziwne.

Czas przedstawić Wilka. Wilk zazwyczaj jest mężczyzną, który zawsze ma wokół siebie coś, co zaintryguje Kapturka. Cóż, jak już powiedziałam na dorastające dziewczęta czyha wiele niebezpieczeństw – piękni nieznajomi, alkohol, inne używki, ludzie o niekoniecznie dobrych intencjach itp.  Jednak spotkanie z Wilkiem jest obowiązkowe – jest on kluczem do sukcesu. Gdy wpadniemy w szpony Wilka, Kapturek budzi się na pomoście prowadzącym do domku babci w strugach deszczu. Drepcze powoli ze spuszczoną głową. W domku babci nie zastaniemy. Naszym oczom ukarzą się obrazy, przebłyski, fragmenty życia Kapturka, które albo pomogą nam zrozumieć co przytrafiło się postaci lub zagmatwają jeszcze bardziej nasze wyobrażenia.

Siła The Path leży we własnej interpretacji wydarzeń. Nie chcę uzewnętrzniać się aż nadto, by nie psuć efektu potencjalnym zachęconym do zagrania. Jedyne co zdradzę to pewna prawda, jaką według mnie ukazują twórcy. Każdy z nas (bez względu na to, czy jest dziewczyną czy chłopakiem) zbiera doświadczenia na różnych etapach swego życia. Bardzo często trzeba zboczyć ze ścieżki, zignorować jakiś nakaz, by zaznać czegoś odmiennego. Rodzice często chcą nas uchronić przed złem tego świata, jednak o tym złu trzeba niejednokrotnie przekonać się na własnej skórze, by w nie uwierzyć. Pojawia się tu jeszcze jedna kwestia – nie rozwijalibyśmy się, gdybyśmy na swej drodze życiowej nie spotkali żadnego Wilka. Uczymy się w końcu również na błędach. Opuszczoną głowę Kapturka na końcu podróży niektórzy interpretują jako wstyd. Być może to wstyd, może to ciężar nowego doświadczenia, a może nie ułożenie głowy Kapturka jest ważne, lecz deszcz, który „rozgrzesza” i każe iść dalej – w życie.

Nie można powiedzieć, że jest to gra straszna. W trakcie naszej przygody towarzyszy nam prosta melodyjka rodem z dziecięcych przyśpiewek, która wgryza się w umysł. Jednak im głębiej w las, im bliżej spotkania z wilkiem, tym dźwięki robią się bardziej przerażające – skądś dobiegają trzaski, z innego miejsca dzwonienie łańcuchami itp. Las jest klimatyczny, pełen dziwnych przedmiotów, które normalnie nie budzą lęku, jednak w środku lasu... rzeczywistość odbiera się nieco inaczej. Od czasu do czasu na ekranie pojawiają się jakieś rysy, pęknięcia, symbole, co również wpływa na odbiór. Niektórzy mogą powiedzieć, że przecież tam się nic nie dzieje – Kapturek wędruje, zbiera potrzebne przedmioty, ale generalnie to nuda. W sumie gra epatuje spokojem, lecz ten spokój (w połączeniu z samotnością i przestrzenią lasu) zaczyna zwyczajnie niepokoić.

Mogę się domyślać, że The Path ma zarówno swoich gorących entuzjastów, jak i zagorzałych przeciwników. Dla niektórych będzie to dzieło zyskujące wymiar filozoficzny, dla innych niezrozumiały bełkot. Jednych urzecze wspomniany spokój, inni będą ziewać. Nie napiszę, że jest to gra, w którą każdy powinien zagrać. Jednak każdy może spróbować się z nią zmierzyć. Ja to uczyniłam – nie żałuję.

Klaudyna
19 czerwca 2012 - 19:43