Sezon ogórkowy zmierza ku upragnionemu końcowi. Stacje telewizyjne wystartowały już z nowymi ramówkami, serwisy informacyjne podejmują „poważne tematy”, zaś nadchodzące premiery zmuszają do wstrzemięźliwego „operowania” budżetem. Towarem deficytowym z pewnością nie będzie rozrywka, a raczej czas, który jakimś cudem uda się wygospodarować, ażeby być „na bieżąco”. A nadchodzące miesiące wyglądają wyjątkowo obficie, mając na uwadze start kolejnych sezonów wiodących serii telewizyjnych. Poniżej – subiektywne zestawienie seriali, które warto skonsumować.
* Tekst nie zawiera lokowania spojlerów
** Daty premier dotyczą emisji w USA.
* American Horror Story [Sezon 2 – premiera: 17 października]
Seria, z którą zaznajomiłem się całkowicie przypadkowo, szukając małej odskoczni od dotychczas oglądanych produkcji. Jak miłym okazała się zaskoczeniem, odzwierciedli tylko czas w jakim pochłonąłem jeden sezon (dwa dni?) oraz niedobór snu, który pozostawiła.
Historia w pierwszym sezonie przywodzi na myśl klasyczne, oklepane motywy, jakie spotyka się w kinie grozy. Mamy: a) dom o wyjątkowo „mrocznej” przeszłości b) nowych lokatorów domostwa, którzy odkrywają jego tajemnice i w końcu c) elementy nadprzyrodzone mające wkrótce się ujawnić (tylko i aż – duchy). Mimo takiego zestawu nie ma mowy o sztampie, zaś obietnica odkrycia kolejnych zagadek domu wciąga na kolejne odcinki. Wszystko to doprawione groteską i seksem.
Nowy sezon jest również całkowicie nową historią (podtytuł: Asylum), która dotyczyć będzie szpitala dla obłąkanych. Zapowiada się równie obiecująco, zwłaszcza, że w obsadzie ponownie pojawi się Jessica Lange. Aktorka, która bezsprzecznie skradła poprzedni sezon. Bohaterka, którą gra może na równi konkurować z Joffreyem z Gry o Tron w kategorii (delikatnie rzecz ujmując) – „wywoływania emocji”. Ciekawostką jest fakt, że w obsadzie pojawi się również wokalista Maroon 5 – Adam Levine.
(Gdzie oglądać? – Pierwszy sezon emitowany jest na rodzimym FOXie. Drugi sezon zjawi się zapewne z „lekkim” opóźnieniem na łamach tej właśnie stacji).
* Dexter [Sezon 7 – premiera: 30 września]
Jeden z faworytów w zestawieniu. Zwłaszcza, że przez wszystkie dotychczas wyemitowane sezony, serial nie odznaczył się drastycznym spadkiem formy. Konsekwentnie pisana historia, z równie „konsekwentnym” bohaterem. A ujmując w telegraficznym skrócie fabułę: jest nim tytułowy, seryjny morderca systematycznie eliminujący złoczyńców wedle własnego „widzimisię”. Zabijanie jest wpisane w listę nieodzownych potrzeb Dextera, a uwarunkowały to traumatyczne zdarzenia z dzieciństwa.
Precyzyjniejsze wskazanie meandrów serialu, to niebezpieczne manewrowanie między spojlerami, niemniej zakończenie ostatniego sezonu wystarczająco pobudziło apetyt na kolejny. W planach jest również ósmy sezon, co daje nadzieję na interesujące zwieńczenie serii. Z drugiej zaś strony może podać w wątpliwość pomysłowość scenarzystów, tym samym czyniąc z głównego bohatera nieśmiertelną postać wiodącą – zgodnie z naczelnym hasłem kina akcji: „zabili go i uciekł”. Udane sześć sezonów zdaje się wykluczać taką możliwość.
(Gdzie oglądać? – Dexter zaliczył już mariaż z ogólnodostępnymi stacjami w Polsce (TVN), jednak ostatni sezon nie doczekał się debiutu w kraju nad Wisłą. Piąty sezon serii emituje aktualnie 13th Street Universal. Oglądnięcie najnowszego pozostaje kwestią „sprytu”).
* Jak poznałem waszą matkę [Sezon 8 – premiera: 24 września]
Jeśli nie śledzisz tego serialu, to z pewnością kojarzysz internetowe memy powstałe na bazie klasycznego już hasła, które są podsumowaniem niemal każdej z anegdot guru tej serii. ‘True story!’, którego wariacja nieskromnie zdobi również mojego bloga, wpisuje się w listę naczelnych powiedzeń autorstwa Barney’a Stinsona. Ponadto dostarczyciela wszelakich mądrości na temat „rozrywkowej” strony życia, z naciskiem na relacje damsko-męskie.
Seria, przy której praktycznie nie istnieje jakiekolwiek ryzyko zdradzenia istotniejszych elementów fabuły. Zwłaszcza, że logiczne połączenie faktów: tytuł serialu i nadchodzący ósmy już sezon, daje wystarczająco jasne przesłanie: Ted Mosby w swej opowieści w dalszym ciągu nie dotarł do meritum. Grupka przyjaciół (nomen omen sporo analogii do TYCH ‘Przyjaciół), miszmasz osobowości, ulubiony pub jako miejsce spotkań i określony sposób narracji sprawiają, że każdy odcinek traktujesz jak powrót w znane sobie strony.
Argumentami przemawiającymi za powrotem do historii to właśnie sentyment i rozwiązanie jednej z największych zagadek naszych czasów. Ostatnie dwa sezony są raczej typowym przykładem odcinania kuponów od popularności. Być może nieco stetryczałem, bądź też się starzeję, w każdym razie obecna forma serii to powielanie komizmów doskonale znanych fanom serii. Niemniej jest to już ostatni (oby) sezon wieńczący udaną serię komediową, która zabrała sporą część życiorysu i poniekąd go wydłużając (pokładając wiarę w zbawcze działanie śmiechu).
(Gdzie oglądać? – wspomniany „spryt” ewentualnie Comedy Central. Ten ostatni serwuje pełen wachlarz sezonów, jednak pojęcie „na bieżąco” nie współgra z tą stacją).
W następnym odcinku:
{SPOILER ALERT}
* Teoria wielkiego podrywu
* The Walking Dead
* Zakazane imperium