Sklep z ludzkim mięsem - tak twórcy Resident Evil 6 postanowili zareklamować swoje najnowsze dzieło. Ręki, torsy, dłonie a także.. bardziej intymne części ciała można było obejrzeć na jednym ze stoisk na popularnym londyńskim targowisku.
O tej, dość dziwnej, akcji marketingowej pisało już kilka portali poświęconym grom i nie tylko, dlatego jeśli potrzebujecie większej dawki informacji, to zapraszam pod linki powyżej.
Internauci w przeważającej części odnieśli się do tego z dużą dozą humoru i dystansu. Mnie natomiast ciekawi jak wy odbieracie taką formę promocji.
Moim zdaniem jest ona.. niesmaczna. Jako gracz, po wizycie w takim pseudo-sklepie nie kupiłbym gry. Nie byłbym zainteresowany ani zachwycony kunsztem charakteryzatorki, która uformowała wołowinę na kształt ludzkich części ciała. Nie przepadam za reklamami bardzo kontrowersyjnymi, bo nastawione są one głównie na rozgłos, a nie na jakość przekazu. Taki rodzaj promocji z pewnością nie byłby niczym dziwnym w ojczyźnie Capcomu, ale w Europie, gdzie nastroje ludzi są zazwyczaj przeciwne grom, takie zagranie jest raczej zbyt ryzykowne.
Czuję też dużą obawę, że ludzie niezwiązani z branżą gier znowu potraktują nas, graczy jako psychopatów, którzy im więcej grają, tym bardziej mają ochotę zabijać ludzi w realu. Według mnie ta reklama nie tylko nie przyciągnie graczy, którzy wcześniej nie grali w tę serię, ale również może odstraszyć potencjalnych nowych graczy, którzy do tej pory niewiele wiedzieli o branży wirtualnej rozrywki.
Jesteście za takim rodzajem marketingu?