Indie Game: The Movie - oh wow. - sathorn - 26 grudnia 2012

Indie Game: The Movie - oh, wow.

Jakimś cudem nie obejrzałem aż do wczoraj Indie Game: The Movie, chociaż od jego premiery minęło już sporo czasu. Skrótkowo rzecz ujmując w moim odczuciu, film jest nieco nudnawy, można by uniknąć paru dłużyzn, a przy tym niezły od strony technicznej - zdjęć i montażu.

Jeżeli chodzi o jego warstwę treściową, to zarzucanie mu przesadnego dramatyzmu jest bez sensu - to przecież dokument. Skoro jest dramatycznie, to widocznie takie jest życie prezentowanych osób. Zastanawiam się tylko - czy wszyscy niezależni deweloperzy są szurnięci czy może z premedytacją wybrano tych najbardziej zczadowanych?

Indie Game: The Movie przybliża nam sylwetki twórców trzech gier niezależnych: Braid, Super Meat Boy i FEZ. Twórca tego pierwszego jest bardzo, ale to bardzo spokojny - ze stoicką miną kosmity z K-PAXa, opowiada o swojej depresji wynikającej z tego, że jego gra nie została dobrze zrozumiana. Duet pracujący nad Super Meat Boy'em to emo-Amerykanin, który "czuje się, jakby był w obozie koncentracyjnym" i zgorzkniały, wiecznie wkurzony, niemiły, łysiejący facet, który nie ma pieniędzy, życia towarzyskiego i nie zostało mu nic poza tworzoną grą. Phil Fish, twórca FEZa to z kolei absolutny maniak, doprowadzony niemal na krawędź załamania nerwowego, z determinacją i obłędem w oczach dążący do skończenia gry, której produkcja przeciąga się  latami.

Nie spodziewałem się, że za tymi tytułami siedzą takie pokręcone umysły. Nie sądziłem, że stworzenie tych niezależnych hitów było takim emocjonalnym i życiowym wysiłkiem. Wszyscy niezależni deweloperzy są tacy? Wszyscy są odludkami, żyjącymi tylko i wyłącznie swoją grą? Jeżeli deweloperzy odpowiedzialni za Braida, FEZa i Super Meat Boy'a nie są wyjątkami, odnalezionymi na potrzeby filmu, to jestem pełen podziwu dla pasji całego środowiska indie.

Oddać siebie w takim stopniu, całe lata poświęcone tylko i wyłącznie jednej myśli. Łał.

Członkowie Team Meat

Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u, albo pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.

PS. Jestem świeżo po seansie z Minecraft: The Story of Mojang i okazuje się, że bycie niezależnym twórcą nie musi być koszmarem. Może wystarczy robić gry na PC, a nie konsole? :)

sathorn
26 grudnia 2012 - 15:58