Pisałam już o artystycznej odsłonie Czerwonego Kapturka w The Path. Kilka tygodni temu (zupełnym przypadkiem) trafiłam na grę, która zaskakuje w każdym calu i również jest interpretacją przygód dziewczynki w czerwonej czapeczce - Czerwony Kapturek (po prostu), autorstwa koła naukowego z krakowskiego AGH, SKN Shader. Zaintrygowani?
Nie wiem, co wy myślicie o kołach naukowych, ale dla mnie, ex-studentki studiów bardzo humanistycznych, koło naukowe zawsze kojarzyło się z siedzeniem po godzinach zajęć i gadaniem o nudnych sprawach. Tymczasem SKN Shader robi gry!
Czerwony Kapturek to platformówka, w której trzeba wykazać się umiejęnością logicznego myślenia oraz zręcznością. Skojarzenia z Limbo są nie do uniknięcia, jednak zważywszy na to, że Limbo jest grą bardzo dobrą - skojarzenie Czerwonemu Kapturkowi nie wyrządza żadnej krzywdy. I tak oto po estetycznych planszach, które mogłyby być ilustracjami książki, przy dźwiękach klimatycznej oprawy muzycznej, porusza się mała Ania - bohaterka gry. Naszym zadaniem jest przeprowadzić Anię przez prolog, pięć rozdziałów i epilog oraz znaleźć wszystkie świecące kuleczki, zawierające pogubione części historii. A historia banalna nie jest. Jeśli sądzicie, że autorzy tak po prostu zaadoptowali historię o dziewczynce i wilku - jesteście w błędzie. Czerwony Kapturek to tylko pretekst, by pchnąć całą fabułę na dziwne tory. Ania, jak każde dziecko, daje uwieść się klasycznym baśniom. W obliczu nieszczęśliwych zdarzeń jedyną receptą na złagodzenie bólu jest życie między jawą a snem - brutalną rzeczywistością a światem baśni. Zabieg ten jest interesujący, bowiem grę trzeba rozgrywać również na dwóch poziomach, przełączając się raz po raz z jednego ekranu na drugi. Ten rzeczywisty pozbawiony jest koloru, przytłacza szarością. Świat dziecięcej wyobraźni stwarza nowe możliwości i to w radosnych, żywych barwach. Autorzy wymagają od gracza elastyczności, jedną nogą każą tkwić na jawie, drugą brodzić we śnie - i to nawet w trakcie skomplikowanych operacji, skoków, włączania ruchomych platform. Nie brakuje miejsc usłanych cierniami - nieporadne skoki mogą skończyć się (wielokrotną) śmiercią Ani. Całe szczęście temat ginięcia jest potraktowany bardziej symbolicznie niż miało to miejsce w Limbo.
W każdym rozdziale znajduje się kilka punktów kontrolnych, jednak należy pamiętać, że jeśli porzucimy rozgrywkę w środku rozdziału, kolejne posiedzenie będziemy rozpoczynać od jego początku. Dosyć trudnym zadaniem jest odnalezienie wszytskich części historii. Niektóre kulki są podane jak na talerzu, inne znajduje się przypadkiem. Trzeba sprawdzić każdy centymetr planszy, by mieć pewność, że niczego się nie ominęło. Czym skutkuje pominięcie jakiegoś fragmentu opowieści? Innym zakończeniem - zabawę w odkrywanie pozostawiam Wam.
SKN Shader udostępnia Czerwonego Kapturka za darmo. Grę pobrać można TUTAJ. Poniżej zamieszczam trailer na zachętę no i... czekam na kolejne gry koła naukowego!
PS Jedyne, co mnie zastanawia, czy mała Ania rzeczywiście tak bardzo kochała Czerwonego Kapturka w wersji Perraulta (tej wersji, gdzie wszystko jest dosłowne, nie ma happy endu, a Wilk każe się położyć Kapturkowi z nim do łóżka...), czy jednak wolała tę od braci Grimm...