150 tysięcy za film na youtube? - evilmg - 24 sierpnia 2013

150 tysięcy za film na youtube?

Nie tak dawno temu pisałem o użytkowniku facebooka, który wylądował za kratkami za, jak sam twierdził, głupi i niesmaczny żart. Pojawiło się kilka komentarzy stwierdzających, że prawo w USA jest przewrażliwione. Ktoś napomknął, że to specyfika kraju, a strach mieszkańców Stanów Zjednoczonych przed terroryzmem stanowi całkiem niezłe wytłumaczenie.

 

Dziś coś z naszego podwórka. Youtuber działający na kanale "Kocham Gotować" prowadził sobie spokojnie całkiem niezły program kulinarny. Kilka przepisów miałem okazję przetestować z różnym skutkiem (mistrzem kulinarnym to ja nie jestem), a na inne jedynie gapiłem się czując jak po brodzie cieknie mi ślinka. Problem w tym, że Piotr, bo tak nazywa się prowadzący, wziął się też za testowanie produktów spożywczych. No i się zaczęło...

Konkretnie zaczęło się od filmiku, na którym testowany jest tatar firmy Sokołów. W ramach testu porównał rzeczony tatar z... własnoręcznie przygotowanym odpowiednikiem. Całość okazała się całkiem nieźle wyreżyserowanym show, w którym sprawdzono reakcję obu mięs na obróbkę termiczną i upływ czasu. Oba dania podano do spróbowania psu itd. W międzyczasie prowadzący kręcił głową z niedowierzaniem i wygłaszał kąśliwe uwagi. Film jak to zwykle w takich przypadkach bywa szybko zyskał na popularności, a interwencja Sokołowa rozpętała w internecie prawdziwą wojnę.

 

Co tak zdenerwowało internautów? Sokołów pozwał blogera do sądu i zażądał 150 000 złotych zadośćuczynienia, które bloger ma wpłacić na konto fundacji „Mimo wszystko”, a także usunięcia wszystkich filmów, w których Piotr ocenia produkty tej firmy. Filmy już zniknęły z kanału autora, ale jak wiadomo jeśli coś raz się w sieci pojawiło to już nigdy z niej nie zniknie. To posunięcie może Sokołów drogo kosztować, bo w tej chwili na firmę spadają gromy z wszystkich stron i ich fan page na facebooku przeżywa oblężenie...

 

Problem w tym, że to racja wydaje się leżeć po stronie Sokołowa. Tak, dobrze czytacie. Piotr Ogiński popełnił w czasie swojego testu masę podstawowych błędów. Karygodnych z punktu widzenia naukowego. Po pierwsze porównał produkt przygotowany do sprzedaży masowej jedynie z kupionym na rynku świeżym mięsem. Co powinien zrobić? Nabyć kilka tatarów różnych firm i wszystkie te paczkowane mutanty porównać ze świeżym mięskiem. Nie ze względu na źle rozumianą poprawność polityczną, ale ze względu na jeden prosty fakt. Mięso sprzedawane w foliowanych paczkach w sklepach ZAWSZE jest napakowane pewnymi ilościami środków konserwujących i innych ulepszaczy. Dlaczego? Gdyby tego nie robiono to w momencie gdy trafiałoby ono do konsumenta nie nadawałoby się już do jedzenia! Jeśli chcecie świeżego, prawdziwego mięska to kupujcie je u rzeźnika, a nie w marketach.

Drugim problemem jest to, że prowadzący „Kocham Gotować” dość często dawał oglądającym do zrozumienia, że produkt Sokołowa jest wręcz trujący bez użycia żadnych argumentów. Nie pojawiła się żadna analiza składu testowanego tatara co sprawia, że prowadzący wypada zwyczajnie niezbyt wiarygodnie. Nawet jeśli sam nie zna się na wszystkich tych „e” to na bazie porównania z podobnymi produktami mógłby dojść do pewnych wniosków – choćby takiego, że w badanym tatarze nie ma nic szczególnie podejrzanego. Choć efekty działania tych substancji potrafią postawić włosy na głowie. Jeśli kogoś interesuje bardziej wnikliwa analiza składu tego nieszczęsnego tatara zapraszam tutaj.

Trzecim i chyba już ostatnim mankamentem omawianego przeze mnie testu jest testowanie mięsa przy użyciu psiego nosa i jego kubków smakowych. Pokazany filmik był zbyt krótki! Skąd mam wiedzieć, że psinka po skonsumowaniu naturalnego mięska nie zjadła też tego z Sokołowa? Tak wiem, czepiam się, ale kiedyś kupiłem nie-tak-znowu-tanie parówki, których nie chciał jeść nikt. Nawet mój pies. Swoją drogą test jest niezwykle okrutny. Skoro prowadzący twierdzi, że po dłuższym spożywaniu testowanego produktu będziemy świecić w ciemnościach to dlaczego daje go swojemu psu? Toż to znęcanie się nad zwierzętami!

Jak widać omawiany filmik jest nieudolną próbą zgnojenia Sokołowa. Po części wynika on z braku świadomości społecznej dotyczącej jedzenia. Wielu internautów nie miało pojęcia co wkładają do ust przy okazji posiłków, a teraz cały ich gniew skupił się na Sokołowie, który miał chyba zwyczajnie pecha wpaść w oko prowadzącemu „Kocham Gotować”. Z drugiej strony reakcja Sokołowa była chyba najgorszą z możliwych i za to zbiera teraz największe gromy, bo skąd bloger ma wziąć 150 tysięcy złotych? Szkoda tylko, że chyba nikt nie doczytał komu te pieniądze ma przekazać i często zarzuca się Sokołowi chciwość. Rozumiem usunięcie filmu, rozumiem złość producenta, ale pozew za nieudolny test żywności to chyba już za dużo. Taniej i rozsądniej byłoby nagrać własny film z rzetelnie przeprowadzonym badaniem i wrzucić go do sieci w odpowiedzi.

evilmg
24 sierpnia 2013 - 20:31