Pyrkon 2013 - fotorelacja - evilmg - 25 marca 2013

Pyrkon 2013 - fotorelacja

Piszę te słowa siedząc przy kubku ciepłej herbaty, która ma pomóc mi zwalczyć upierdliwe przeziębienie, którego nabawiłem się zbierając materiał na tekst, który właśnie czytacie. Dopiero co wróciłem z Pyrkonu 2013, festiwalu miłośników fantastyki... i nie tylko, bo w tym roku Pyrkon przygarnął też pod swoje skrzydła polskich youtuberów, letsplayerów i innych "erów". Na imprezie zjawiło się podobno ponad 12 tysięcy żądnych wrażeń ludzi, pojawiło się też całkiem sporo cosplayerów, którzy rywalizowali w konkursie na najlepszy kostium. Były koncerty, pokazy, panele dyskusyjne, konkursy, kursy i masa innych atrakcji. Jeśli komuś nie chcę się czytać przydługich wypocin mojego autorstwa to może skupić się na masie zdjęć, które udało się nam zrobić. Zapraszam.

Wejście na konwent okazało się być dość proste. Mimo sporych kolejek udało się odstać do środka w jakieś 10 minut po ustawieniu się w jednej z nich. No dobra, może ta sztuka udała się nam jedynie dzięki małemu chaosowi przy kasach (jedna pozostała niezauważona przez większość odwiedzających i stało przed nią z 5 osób). Nie, nie była to kasa przeznaczona dla mediów czy twórców programu. Zwyczajnie ludzie ustawieni w sąsiedniej kolejce kompletnie zasłonili jedną kasę. Bywa. Przy kasie otrzymaliśmy papierową torbę zawierającą torbę w której spoczywał program imprezy w formie książkowej i osobną tabelkę na której można było szybko odszukać pożądany punkt programu, prócz tego masa ulotek, kod na darmową grę planszową, identyfikator będący też wejściówką, foliową koszulkę na tenże i smycz dzięki, której zgubienie identyfikatora było praktycznie niemożliwe nawet dla człowieka z połową mózgu. Prócz tego zapięto nam na nadgarstkach wstążkę, którą należało okazywać przechodząc między budynkami. Podobno nie dało jej się zdjąć bez narzędzi, ale udało mi się ją ściągnąć w pociągu powrotnym gołymi rękoma więc chyba coś nie tak...

 

Zaraz po wejściu znaleźliśmy w zupełnie innym świecie do którego powili spływali inni ludzie, ci mniej otrzaskani w konwentach nie wiedzieli, że będą kolejki i zapewne spóźnili się na kilka punktów programu. Tegoroczny konwent przyciągnął całą masę ludzi i było to widać. Wszystko było w porządku gdy człowiek zwyczajnie włóczył się po terenie mtp robiąc zdjęcia, oglądając towary na stoiskach sklepów i wydawnictw, ale gdy chcieliśmy pójść na kilka punktów programu okazało się, że... miejsc nie ma. Nie tylko siedzących, ale na niektórych spotkaniach zajęte były wszystkie krzesła, podłogi, a ludzie stali wciśnięci pod ścianami i przed drzwiami. Na szczęście nie wszędzie tak było tłoczno i czasem dawało się wywalczyć kawałek powierzchni dla siebie. Widać było, że liczba odwiedzających trochę przerosła możliwości obiektu/organizatorów, ale nie ma się czemu dziwić, bo liczba uczestników podwoiła się w stosunku do poprzedniego roku (wtf?).

 

Było sporo urodziwych dziewcząt oferującymi przytulanie, a jakimś cudem mam tylko zdjęcie tego gościa...

Właściwy event odbywał się w czterech pawilonach mtp i pobliskim liceum. Szkoła i jeden z pawilonów służyły jako miejsca sypialne dla uczestników, którzy z różnych przyczyn nie zdecydowali się na nocleg w innych miejscach. Reszta obiektów była po brzegi wypełniona atrakcjami dostępnymi dla odwiedzających. Dla mnie i moich znajomych tegoroczny pyrkon minął pod znakiem moralnych zwycięstw na konkursach wszelakich. Zmagając się wszechwiedzącą konkurencją i prowadzącymi z sadystycznymi zapędami (no dobra, większość była sympatyczna) staraliśmy się uciułać choć kilka pyrfuntów, które moglibyśmy wymienić na naprawdę zajebiste nagrody przy odpowiednim stoisku. Niestety na przeszkodzie stanęła konkurencja grająca w dość upierdliwy sposób. Chciałbym z tego miejsca pozdrowić drużyny z konkursu wiedźmińskiego, które robiły wszystko aby wytknąć błędy w odpowiedziach innych graczy nawet jeśli prowadząca była skłonna uznać odpowiedź. Rozumiem, ze ludzie walczą o swoje punkty, ale kopać innych żeby ich nie dostali? Fair play jak cholera. Żeby było śmieszniej najwięksi krzykacze i tak nie wygrali :P. Na szczęście poza tymi nielicznymi osobnikami wszystko było ok i wszystkie konkursy na jakich byliśmy upłynęły całkiem miłej atmosferze. Brawa należą się zwłaszcza prowadzącym konkurs wędrowyczowy. Przyszli, rozstawili się z rekwizytami, popijali jakąś mętną ciecz i zadawali całkiem wyważone pytania. Świetna sprawa.

 

Loteria

Oczywiście nie samymi konkursami człowiek żyje. Prócz nich można było posłuchać dziesiątek prelekcji na różne tematy, spotkać się z autorami ulubionych książek, zdobyć kilka autografów, posłuchać znanych polskich youtuberów i pogadać z nimi. To ostatnie nam się nie udało z kilku przyczyn. Po pierwsze sala, w której mieli swoje panele była ciągle oblegana i obawialiśmy się, że wejście tam może skończyć się stratowaniem młodszych uczestników, śmiercią z braku tlenu (podobno klima działała, ale i tak było tam diablo duszno), albo niemożnością wydostania się ze środka przez czający się pod drzwiami tłum. Uznaliśmy, że gra nie była warta świeczki i ostatecznie udało się całkowicie ominąć ten punkt programu.

 

Targowisko.

W jednym z budynków upchnięto jednocześnie blok dziecięcy, games room, w którym można było wypożyczyć sobie całą kupę gier planszowych i ograć znajomych, stanowiska z nowymi konsolami (można było sobie pograć) dwa telebimy na których można było obejrzeć rozgrywki lola i starcrafta (co ciekawe sporo było turniejów otwartych, w których mógł wystartować każdy chętny) i jakoś to działało. Pozostawało jedynie współczuć ludziom w bloku dziecięcym, którzy na szczególną ciszę narzekać pewnie nie mogli. W hali na przeciwko znajdowały się sale konferencyjne gdzie odbywały się prelekcje, konkursy i panele dyskusyjne z wielu dziedzin. Parter tegoż budynku stanowił chyba najbardziej ruchliwy i gwarny element pyrkonu, bo znajdowały się tam stoiska, na których można było kupić niemal wszystko. Książki, gry, ciuchy, żarcie, gadżety i diabli wiedzą co jeszcze. Prócz tego można było obejrzeć masę modeli, replik, pomysłowych konstrukcji z klocków lego, a nawet wypożyczyć strój jeśli komuś nagle przyszła ochoty by przebrać się na jakiegoś woja/księżniczkę/cholera-wie-co.

 

Kolejny budynek to karczma połączona ze sceną gdzie można było coś zjeść, wypić piwko i generalnie odpocząć. Nieco później na scenie rozpoczęły się koncerty i konkurs strojów, dzięki któremu było na czym oko zawiesić. Większość strojów prezentowała się naprawdę nieźle, a obecność tych słabszych można chyba wyjaśnić kategorią "stroju improwizowanego" występującą podobno na konkursie.

 

Jeszcze pusto. Zdjęcie zaraz po wejściu...

Nie wiem czy jest sens opisywania wszystkiego po kolei dlatego dam wam po prostu link do galerii zdjęć na facebooku. Wiem, to utrudnienie dla ludzi nie posiadających fb (choć możecie ją przejrzeć nie mając konta), ale możliwość tworzenia galerii na gp jest trochę upośledzona, a fb oferuje to za darmo więc...

 

http://www.facebook.com/media/set/?set=a.142779059229957.1073741825.142778515896678&type=3

 

 

Zdjęcia były robione przez kilka osób, trzema różnymi urządzeniami więc ich jakość jest bardzo różna, ale generalnie nie powinno być problemów.

 

evilmg
25 marca 2013 - 20:18