Jakiś czas temu w ramach cyklu „afk” napisałem tekst o konwentach i o Pyrkonie właśnie. Dziś proponuję wam kilka spostrzeżeń z minionej imprezy i sporo zdjęć.
Pyrkon 2012 odbył się w dniach 23 – 25 marca 2012 na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Na konwent wybraliśmy się ekipą składającą się pięciu osób, ale skład w miarę upływu czasu powiększał się i dzielił na mniejsze grupki szwendające się na terenie MTP celem zobaczenia wszystkiego co możliwe (albo i nie możliwe)...
Pierwszym zaskoczeniem zaskoczeniem były spore kolejki do kas dzięki którym na wejściówkę czekałem dobre 45 minut, ale dramat zaczął się 2 godziny później kiedy do poznania dotarł kumpel. Jego telefon zwalił mnie z nóg:
- Stoję w kolejce.
- Gdzie dokładnie?
- Koło parkingu.
Po wyjściu przed targi okazało się, że była to pozycja całkiem niezła, bo za nim stało dwa razy więcej ludzi niż przed nim. Potem okazało się, że liczba odwiedzających znacznie przerosła oczekiwania organizatorów, sami wyrazili to hasłem „It's over 6000!” rzuconym na mordoknidze. W ramach ogarnięcia tego tłumu odwołano część nocnych atrakcji aby na terenie noclegowni (pobliska szkoła) zmieścili się wszyscy chętni, a i tak było tam tłoczno jak w ulu. Co gorsza gdzieś w okolicach sobotniego popołudnia zaczęło brakować programów i opasek więc część odwiedzających chodziła z... opaskami z poprzednich imprez i programami w formie gazetki.
Gdy człowiek już odstał swoje, w wyraźnie znudzonej kolejce ludzie zabijali czas śpiewając, gadając z ludźmi poznanymi podczas czekania i klnąc pod nosem, dostawał identyfikator, opaskę na rękę, 15 ton ulotek i 150-stronicową książeczkę zawierającą program. Tak, 150 stron tekstu opisującego dostępne atrakcje.
Pozostało tylko przejść przez bramki i wejść do zupełnie innego świata. Sami zobaczcie!