Choć od zakończenia Dextera minęło sporo czasu, to wciąż pobrzmiewa echo tego kontrowersyjnego finału. Czy rzeczywiście zakończenie jednego z lepszych seriali ostatnich lat było tak beznadziejne?
Zakończenie Dextera spotkało się z masą kontrowersji. Wśród głosów oburzenia zdarzają się jednak zwolennicy chłodnego podejścia do sprawy, którzy owe zakończenie AKCEPTUJĄ. Rozumieją je w kategorii najlepszego rozwiązania dla naprawdę ciekawego serialu, który z czasem wyczerpał się i przekształcił w miałką, nudną telenowelę.
Należę do zwolenników chłodnej akceptacji - uważam, że po tak beznadziejnym sezonie, którym twórcy karmili nas przez ostatnie miesiące, po prostu nie byliby w stanie upleść lepszego rozwiązania dla tej sieci niedorzeczności i absurdów.
UWAGA! TEKST ZAWIERA SPOJLERY. WŁAŚCIWIE JEST JEDNYM WIELKIM SPOJLEREM. NIE OGLĄDAŁEŚ, NIE CZYTAJ.
Dexterem zachwycam się już od dawna, jednak z obiektu moich westchnień przekształcił się w coś na wzór parodii samego siebie. Wielka szkoda, bo pierwsze 5 sezonów było na naprawdę wysokim poziomie. Trudne do przewidzenia zwroty akcji, umiarkowane prawdopodobieństwo wystąpienia poszczególnych sytuacji w realu. Do tego interesujący, mroczny, wyobcowany główny bohater i pełne słońca zakątki Miami - swoją drogą świetnie kontrastujące z jego osobowością.
Serial jednak trwał i trwał. Choć cieszyło mnie, że jedna z moich ulubionych serii jest kontynuowana i wciąż mogę czekać na kolejne odcinki, to uśmiech zachwytu bladł wraz z rozwojem fabuły. Nie wiem czy jest sens wymieniać te absurdalne sytuacje. Według mnie wystarczy obejrzeć, by samemu przekonać się ile Dextera zostało w Dexterze. Jedną z zasadniczych niedorzeczności było dla mnie przywrócenie postaci Hannah.
Ucieknijmy do Ardżentiny
Nagle stało się nieważne, że to właśnie Dexter wsadził ją do więzienia. Po kilku "numerkach" oboje uznali, że ich miłość to na tyle głębokie uczucie, by wyjechać do Argentyny (to brzmi jak kiepski żart) i wieść tam beztroskie życie z Harrisonem. Zresztą, sam Harrison zaskakuje nagłym wyznaniem "kocham Hannah" zupełnie tak, jakby zajmowała ona niezwykle ważne miejsce w jego życiu. Przepraszam bardzo, czy coś mnie ominęło? Bardziej prawdopodobne byłoby, gdyby powiedział to o swojej opiekunce, z którą spędzał niemalże każdą chwilę.
Hannah, która od samego początku miała na pieńku z twardą, wojowniczą Debrą, nagle zostaje
jej współlokatorką. Po krótkim buncie, tak trudna i zawiła sprawa rozwiązuje się niemal bezproblemowo. W tym sezonie Dexter to zakochana, niezważająca na uczucia swojej siostry i nieco drażniąca klucha.
Debra została Naczelną Cierpiętnicą Serialu. Podczas, gdy Dexterowi wszystko uchodzi na sucho (jakoś zawsze w momencie, gdy pojawia się policja, Dexter znika w dosłownie kilka sekund niczym za dotknięciem magicznej różdżki), to Debra cierpi, cierpi i jeszcze raz cierpi. Nie dość, że twórcy wymordowali/drastycznie usunęli większość jej potencjalnych narzeczonych, to dodatkowo zrobili z niej totalną cierpiętnicę, która w imię przeogromnej miłości do brata niszczy własne życie.
Zauważyłeś?
Mimo wszystko uważam, że to właśnie Deb Morgan pozostała w tym wszystkim najbardziej autentyczna. Jej śmierć w ostatnim odcinku była najlepszym przekazem, jaki scenarzyści mogli nam zostawić. Najlepszą sceną jest ta, w której Dexter wrzuca martwe ciało Debry do oceanu. Jest owinięte w biel, co zdaje się mieć wydźwięk symboliczny. Główny bohater wyrzucał poćwiartowane ciała swoich ofiar w czarnych foliowych workach. Debra jest w bieli, bo tak naprawdę była dobrym człowiekiem - mimo że sama wielokrotnie temu zaprzecza.
Interesujące jest także samo tło wydarzeń. W Miami panuje Huragan Laura - nasuwa to proste skojarzenie: Laura Moser, matka Dexa. Kolejny symbol - w końcu to od niej wszystko się zaczęło. Jej drastyczna śmierć doprowadziła do "narodzin" głównego bohatera jako mordercy. Od tamtej pory zaszczepiło się w nim to, co sam nazywał Mrocznym Pasażerem.
Te pośrednie wspomnienie Laury kończy jego dotychczasowe życie - Dexter pozoruje własną śmierć, nie ma już powrotu. Z jego łodzi, The Slice of Life, zostają same strzępy.
Hannah staje się w ten sposób jedyną opiekunką Harrisona, co mimo całej mojej niechęci do wątku tej "wielkiej miłości", jest dobrym rozwiązaniem. Śmierć Debry powoduje, że na samym końcu Dexter zaczyna pojmować jak wielkie zagrożenie stanowi dla swoich bliskich. Jedynym słusznym rozwiązaniem pozostaje całkowite usunięcie się z ich życia.
Drwalem być
W ostatnich scenach Dexter zostaje ukazany jako... drwal, co wywołało masę prześmiewczych komentarzy. Niektórzy mają żal o takie zakończenie, uważają je za absurdalne i niesatysfakcjonujące. Wielu z nas wyobrażało sobie jakiś spektakularny koniec, np.: główny bohater kończy na krześle elektrycznym, wszyscy dowiadują się kim naprawdę jest Dexter Morgan; ale chyba NIKT nie przewidziałby czegoś takiego:
Dexter wycofał się z poprzedniego życia, został samotnikiem zamieszkującym bliżej nieokreślone, ponure miejsce, które stanowi zupełne przeciwieństwo słonecznego Miami. Pracuje fizycznie, co również stanowi kontrast dla jego poprzedniego stanowiska. Nawet jego wygląd wydaje się groteskowy.
Dlatego wydaje się, że takie zakończenie serialu (pomijając niedociągnięcia w kwestii efektów specjalnych przy scenie na morzu - tło wygląda niezbyt przekonująco...) jest akceptowalne. Podoba mi się ostatnie spojrzenie Dextera prosto w kamerę, podoba mi się mocna, wzruszająca scena z Debrą i bardzo podoba mi się fakt, że choć wciąż żyje, to jednak odbywa zasłużoną karę w tak niespodziewany sposób.
Być może i nie przyszła ona w takiej formie, jakiej wszyscy oczekiwaliśmy, ale mimo to - nie było happy endu. Jest ciężka i mocna końcówka, zamknięcie wszystkich wątków. Jasny i definitywny koniec.
Dexter się skończył. I dobrze! Choć cały sezon był słaby, to końcówka jest pewnego rodzaju ukłonem w stronę pierwszych, najlepszych odcinków. W porównaniu z całym beznadziejnym sezonem, zakończenie wydaje się do przyjęcia. Mroczny Pasażer mści się za próby porzucenia, a seryjny morderca zostaje skazany na bolesną samotność.
A co wy sądzicie o ostatnim odcinku Dextera? Zwiedliście się, czy przywitaliście ten finał z ulgą?