Jestem zwolennikiem budowania sobie klimatycznej otoczki do świąt. Robię wszystko, by móc czuć to w ten sposób, jak czułem będąc dzieckiem oraz jak wykreowały to hollywoodzkie filmy/komedie. Oczywiście drugi punkt nigdy się nie spełnił, no i pierwszy też. Zawsze marudzę, że to już nie to, choć kilka miesięcy później ten okres i związane z nim sytuacje, jakich byłem świadkiem – zdają mi się niesamowicie barwne, wyjątkowe. Taka natura.
Samo podkręcanie klimatu materialnymi dodatkami, wystrojem wnętrza, uwypukla ten szczególny czas. Pomijając samą choinkę stojącą w salonie i wyciągnięte z szafy zeszłoroczne firanki zakładane tylko na ten okres, warto wziąć pod uwagę miejsce, w którym spędzamy większość naszego czasu. Bez żartów Panowie, jasne że chodzi o komputer.
Strzelenie sobie pięknej świątecznej tapety robi wiele, nie wspominając już o zastosowaniu kilku automatycznie się zmieniających. Odpalenie przyjemnego, klimatycznego utworu świątecznego w tle również uszczęśliwia i nastraja.
Idąc o krok dalej. Oglądanie filmów o wiadomej tematyce. To czynność która w głównej mierze budzi w nas chęć pojednania, wzajemnego świętowania, wydawania fortunę na wymyślne prezenty i odpicowania mieszkania w tyle kolorowych barw, ile tylko się da. Często są to komedio-dramaty, ale częściej amerykańskie komedie – może i głupie, ale eksploatują temat do granic możliwości. Oczywiście, filmy również przyczyniają się do poczucia zażenowania, bowiem gdy doświadczamy napisów i wracamy do rzeczywistości, nie jest tak kolorowo. Za oknem pada deszcz, dookoła zamiast przyozdobionych domów/mieszkań – istna ciemność.
Idąc dwa kroki dalej, wchodząc w rynek elektronicznej rozgrywki, jednocześnie cofamy się pięć kroków wstecz. Wydawałoby się, że to właśnie gry – dzięki ogromnej już popularności i specyficznie – interaktywności, będą w stanie nas oczarować magią świąt, a przynajmniej chwilowo zauroczyć. Jednak nie, gry wideo nie ugryzły świąt. Ba, nigdy ich nie trawiły.
Nie znaczy to jednak, że nie spotkamy tu świątecznych akcentów. Takowe występują. Nie często, ale jednak. Budują nastrój, tworzą świetny klimat dla… wartości strony wizualnej, nie dla nas. Otoczenie przyozdobione kolorowymi lampkami, figurki, choinki – wszystko to jest, ale nie z powodu świąt, pory roku, ale ze względu na taką wizję twórców gry. Mogą oni bowiem uznać, że przeniesienie czasu akcji w okres Świąt Bożonarodzeniowych przydałoby się – gra będzie się wyróżniać i tyle. Jakiś akcent, wkomponowana w grę zabawna postać w czapce Mikołaja to tylko wymysł studia projektującego, często nawet nie kierującymi się aktualną porą roku. Ot tak, walniemy kilka choinek, będzie klimatycznie. Szkoda, chciałbym kiedyś zagrać w produkcję otwartą, bez gotującego się scenariusza – poruszającą właśnie atmosferę świąteczną. Ciężko mi wyobrazić sobie, jak to by wyglądało, wiem jednak, że medium, o którym mowa, nie jest gotowe na realizację takiego przepisu.
Powód może wydawać się prosty, bowiem gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Który z producentów stworzy grę o mocno zaakcentowanym stylu świątecznym – dającą radę zarówno pod względem właśnie contentu, jak i rozgrywki oraz technologii. No właśnie. Nie o to chodzi. Kto by to wydał? W jaki sposób sprzedał graczom, których średnia wieku jest jeszcze przed wiekiem produkcyjnym?
Poza tym, to już tak się po prostu przyjęło. Gry są tworzone, by zarobić – zresztą jak wszystko. W tworzenie niektórych wkłada się więcej serca, ale cel jest ten sam i nie ma się co dziwić. Nawet wśród produkcji niezależnych niewiele jest tytułów, które rzeczywiście poruszają omawianą tematykę. Po co, jak można zrobić grę o uniwersalnym charakterze?
Mimo wszystko, tej jesieni zdarzyło mi się zetknąć ze świątecznymi akcentami w grach wideo. Taką przyjemność zapewniły mi dwie pozycje:
Batman: Arkham Origins
Nowy Batman miał premierę pod koniec października, więc w sklepach jeszcze rządziły znicze. Nie da się ukryć – mroczny rycerz zawiódł, bo chciało się więcej. Pod względem lokacji, wystroju pomieszczeń, ten tytuł plasuje się bardzo wysoko. Połączenie bogatych w elementy pomieszczeń wraz z faktem, że czas akcji to święta Bożego Narodzenia spowodowało jeszcze piękniejszy charakter wizualny produkcji. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że to produkcja, w której świąteczny, zimowy wystrój został stworzony najlepiej, choć i tak nijak odnosiło się to do całej akcji.
Bioshock Infinite: Burial at Sea pt.1
Powrót do Rapture można uznać za naprawdę udany. Poza specyficznym, zaskakującym scenariuszem, najwięcej uczuć wzbudziło właśnie podwodne miasto, które po odświeżeniu wygląda znacznie lepiej. Po lokacjach bez problemu można stwierdzić, że akcja dzieje się w okresie… właśnie świątecznym(dokładnie w sylwestra). I choć takich pomieszczeń jest nieco mało, każde ocieka klimatem, do czego twórcy zdążyli zresztą nas przyzwyczaić.
Świątecznych motywów w grach jest naprawdę mało, a jeżeli już się pojawiają, to w rzeczywistości niewiele znaczą. Szkoda. Natknąłeś się tegoroku na inne świąteczne akcenty? Daj znać :)