"Teen Wolf" to serial nadawany przez MTV od 2011 roku, który zapowiadał się słabo. Na początku oglądałam z ciekawości, później po to by się pośmiać. Wszystko w pierwszej serii wydawało się żałosne i niezbyt interesujące. Widać było niski budżet, słabą ekipę i brak pomysłu na dobrą realizację scenariusza. Wszystko się zmieniło i to już w drugim sezonie.
No cóż, może zacznijmy od tego, że twórcy przyłożyli się do scen walki, które z początku mogłyby spokojnie startować na najlepsze sceny komediowe roku. Były żałośnie przerysowane, aktorzy zdecydowanie nie mieli wprawy, przez co widz miał wrażenie, że jest to totalna amatorka.
Z czasem zauważamy jednak pracę jaką włożyli w dopracowanie roli sami aktorzy. Wszystko zaczyna iść gładko, efekty specjalne są bardziej realne niż do tej pory i znośne, a nawet dosyć fajne.
Do tego zmiana w wyglądzie aktorów, lepsza charakterystyka. Do tej pory wyglądali jak dzieci, dosłownie. W kolejnych sezonach są bardziej dojrzali, bije od nich ta wilcza siła jaką powinni okazywać. Są bardziej stanowczy, nieprzewidywalni i impulsywni, co sprawia, że chcemy więcej i kiedy w końcu coś się dzieje, a na to nie trzeba długo czekać, bo każdy odcinek pełen jest akcji, jesteśmy w szoku i nie wiemy czego spodziewać się dalej.
Kolejnym dobrze rozwiniętym elementem jest ciekawsza fabuła. Pierwszy sezon był słaby, szczerze mówiąc nie zapamiętałam go zbyt dobrze, może dlatego, że nie brałam serialu na poważnie. Myślałam o nim jak o zwykłym zabijaczu czasu, który nie ma przyszłości. Drugi sezon, to dużo akcji, przemocy, walki. Spektakularnej. Wtedy poznajemy prawdziwą naturę wilkołaków, mamy w końcu konkretny zarys charakteru głównych bohaterów i możemy ich podzielić na tych "dobrych i złych".
Sezon trzeci, to już rewelacja. Jak dla mnie oczywiście. Akcja jaka ma tam miejsce, wątek tam wprowadzony jest fantastyczny. Dylan O'Brien dał popis swoich umiejętności aktorskich i z pewnością udowodnił, że może grać o wiele większe role niż głupkowatego, strachliwego chłopaka z kompleksami. W moim odczuciu była to jedna z najlepiej zagranych postaci jakie do tej pory widziałam w serialach. Co do samej fabuły trzeciego sezonu - ciekawa, niespotykana i wciągająca. Ledwo wytrzymywałam do następnego odcinka i nawet nie czekałam na napisy. Po prostu musiałam to zobaczyć i koniec kropka. Ani jeden odcinek tego sezonu mnie nie zawiódł, było po prosty genialnie. Co prawda zszokowały mnie dwa ostatnie odcinki sezonu, w których twórcy zdecydowali się na bardzo poważny krok. Powiem więcej: na krok, który doprowadził mnie do łez. Nie będę zdradzać co i jak, choć pewnie pobudziłam ciekawość tych, którzy już oglądają, a nie dotarli do tego momentu :)
Ostatnią rzeczą o jakiej wspomnę są oryginalne postaci. Lydia, Stiles, Isaac i rodzice. Każda z wymienionych przeze mnie osób jest naprawdę świetnie odegrana przez aktorów. Moim zdaniem scenarzyści spisali się na medal tworząc tak oryginalne osoby. Każdy jest inny, nie znalazłam jeszcze podobnych osób w innych serialach. Aktorzy są dobrani idealnie i wczuwają się w swoje role, widać, że je lubią. Stiles - nierozgarnięty, szary chłopak, niezbyt skrycie kochający się w najpopularniejszej dziewczynie w szkole - Lydii. Niezwykle inteligentny i spostrzegawczy, z sezonu na sezon ulegający wewnętrznym jak i zewnętrznym przemianom. Jeśli o mnie chodzi, jego lubię najbardziej (choć "lubię" to chyba za mało). Jego ojciec jest równie barwną postacią. Lydia - próżna, zadufana w sobie. Nie dostrzega nikogo poza sobą i swoim chłopakiem, który z czasem okazuje się dupkiem. Kiedy ten związek się kończy poznajemy nową, zdecydowanie lepszą jej wersję.
Isaac - maltretowany przez ojca, niewyróżniający się uczeń. Po przemianie w wilkołaka z początku się nie odnajduje i staje po tej gorszej stronie. Później jednak jest jednym z zabawniejszych chłopaków w serialu. Do tego Mellisa i Argent - mama Scotta i ojciec Allison. Równie ważni, choć w serialach dla młodzieży, z młodzieżą w roli głównej, rodzice nie grają zbyt dużej roli. Tutaj jednak jest inaczej. Kto wie, może to właśnie czyni ten serial innym?