Fenomen wampirów rozpoczął się kiedy do kin weszła ekranizacja serii "Zmierzch" Stephanie Mayer. Dziewczyny w każdym wieku oszalały na ich punkcie i po dziś dzień nie potrafią wyjść z tej niemalże obsesji. Nigdy za bardzo tego nie rozumiałam, choć z początku byłam jedną z fanek wspomnianej serii, jednak książkowej, kinowa w ogóle do mnie nie przemawia. Jest w nich coś co powoduje istny szał, a to z kolei nakręca kolejne denne i niemalże identyczne produkcje czy serie. Nie rozumiem tego i zamierzam wyjaśnić dlaczego.
Nie zamierzam tutaj w żaden sposób bronić braku kreatywności twórców kolejnych książek i seriali o wampirach, jednak nie ma co się dziwić: to gwarantowany zysk. Współczesne nastolatki, ba, nawet dorosłe kobiety są nimi zaślepione. Nie ważne jak beznadziejna jest książka, bo wydana przez niedoświadczoną autorkę, która postanowiła wybić się na rynku i zapewnić sobie choć minimalny sukces najmniejszym wysiłkiem, one i tak to przeczytają. Wampry stały się swego rodzaju fenomenem, który podobno łatwo wyjaśnić, ale ja wciąż go nie rozumiem.
Zacznijmy od tego, że te fantastyczne postacie zostały ukształtowane na wprost idealne. Bohater każdego serialu to kosmicznie przystojny, wysportowany i pewny siebie facet, który jest bezwzględny, brutalny i namiętny. No cóż, która kobieta się temu nie oprze, prawda? Do tego romans. Zawsze musi wystąpić, bo przecież co to za książka o wampirach, która nie zawiera wątku gorącej miłości. Później zazwyczaj bohater schodzi na złą ścieżkę, albo (co gorsza!) ktoś lub coś staje na przeszkodzie ich związkowi i wszystko zaczyna się sypać. Nasz wampir się załamuje, zaczyna siać grozę i zniszczenie. No cóż, typowy scenariusz książki jak i serialu.
Najbardziej żenujące są jednak ekranizacje. Bo książki są jeszcze do zniesienia, bo każdy pójdzie ze swoją wyobraźnią w inną stronę, wykreuje sobie bohaterów w ten a nie inny sposób i ma ten swój świat, z idealnym wampirem. Ale kiedy dochodzi do tego, że ktoś bierze się za zrobienie z tego filmu - no cóż, istna tragedia. Nie wierzę, że choć jedna osoba, która lubi dobre kino stwierdzi, że seria "Zmierzch" była dobra. Matko, temu "czemuś" zdecydowanie daleko do określenia dobre. To było tragiczne! Na początku nie rozumiałam koleżanek, które tak się zachwycały tym filmem, bo sama go nie oglądałam. Stwierdziłam, że może jednak dam mu szansę. Obejrzałam, pokręciłam trochę nosem i postanowiłam przeczytać książkę by mieć lepszy pogląd. Książka - jak dla mnie naprawdę fajna. Ale film - masakra. Jeszcze ten "genialny" dobór aktorów.. Pattinson, naprawdę? A Stewart? Boże broń, nigdy więcej nie zabiorę się za film w którym występuje choćby jedno z nich, bo jak dla mnie są beznadziejni. Jemu daleko do przystojnego, a przecież powinien taki być, a ona wiecznie z otwartymi ustami. Całość to kompletny niewypał.
Zwróćmy teraz może uwagę na beznadziejne cechy jakie przypisywane są wampirom. Błagam, świeci się w słońcu?! Słońce powinno je zabijać i koniec kropka. Tak zostały wykreowane na początku i tego powinniśmy się trzymać, bo niektóre ich wcielenia są żałosne. Niektóre z nich normalnie śpią, inne płaczą krwią, kolejne może zabić tylko poodrywanie im wszystkich możliwych kończyn i głowy i spalenie ich (bo przecież zaraz ręka weźmie głowę, druga nogę i poskłada wszystko do kupy -.- ). Piją syntetyczną krew, albo od przebywania za długo na słońcu dostają gorączki i robią się zmęczone. Niektóre z nich oprócz krwi mogą jeść normalne jedzenie a nawet piją alkohol. Do tego jakieś dziwne "supermoce". Czytanie w myślach, przewidywanie przysłości, wpływanie na nastrój, tworzenie niewidzialnej bariery ochronnej. Brakuje mi już słow. Bądź tu człowieku mądry i po przerwie wróć do książki, jeśli nie jesteś w stanie połapać się jakiego typu wampirem jest twój bohater, bo w trakcie zdążyłeś już obejrzeć i przeczytać milion innych.
Dobija mnie również ten nieustający popęd seksualny. "Czysta krew" to serial dla osób lubiących pornografię i nieudolne wampiry. Wszędzie seks, nagość, postaci, które wręcz rzucają się na siebie i zdzierają z siebie ubrania. Nie ważne jest miejsce, czas i to, czy ktoś patrzy lub słucha. Oni muszą i koniec kropka.
Kobiety szaleją, bo skrycie marzą o takim mężczyźnie. Dbający, szarmancki a jednocześnie zaborczy, dziki, namiętny i impulsywny. Taki, który żyje już tyle lat, że jedyne czego pragnie, to spędzić resztę swej egzystencji właśnie u jej boku, bo jest najwspanialszą kobietą jaką spotkał przez ostatnich kilkaset lat. No cóż, jesteśmy próżne, choć nie wszystkie. Ja na przykład unikałabym faceta, który w każdej chwili może wbić mi się w tętnicę szyjną, albo wpaść w taki szał pożądania, że zmiażdży mi żebra i bóg wiec co jeszcze.
W tym wszystkim najbardziej irytujący jest brak wyobraźni autorów książek. Jak można z czystym sumieniem wydać książkę, która została żywcem przepisana z innej, która z kolei była niemal kopią jeszcze innej i tak dalej. Nie byłabym w stanie podpisać się pod kolejnym mało oryginalnym "dziełem" nie czując przy tym wstydu i będąc z siebie zadowoloną. Prawda jest taka, że sięgając po wampiry autor pokazuje, że powoli osiąga dno, lub liczy na prosty zarobek, a bądźmy szczerzy, tym właśnie są serie o wampirach. Zwyczajnym skokiem na kasę, niczym więcej.