„No one goes quietly” głosi hasło zbliżającego się finału jednego z ciekawszych seriali ostatnich lat. Od razu kojarzy się z „Grą o tron”, która wręcz z mordowania głównych bohaterów uczyniła swój znak rozpoznawczy. Nadchodzi 8, mam nadzieję, mocnych odcinków.
Tak, tylko OSIEM. Ostatni sezon został skrócony o cztery odcinki. Nie mam nic przeciwko pod warunkiem, że wszystkie będą wyborne. „Osiem odcinków, osiem żyć” promują się twórcy, umieszczając powyższy obrazek ze zdjęciami ludzi, których mają, jak sądzę, na myśli. Początkowo stwierdziłem, że to spoiler-gigant i HBO powinno się wstydzić. Chwilę później przyjrzałem się osobom, które znajdują się na plakacie i… już nic nie jest jasne. Wśród nich znajduje się chociażby Lucky Luciano, który nie zginął w latach trzydziestych, a dożył 65 lat na wygnaniu na Sycylii, skąd podobno nadal miał duży wpływ na działania mafii w USA. „Osiem odcinków, osiem żyć” zatem nie musi oznaczać odstrzelenia ośmiu właśnie tych bohaterów. Twórcy raczej na pewno nie zdecydują się na tak wielkie odstępstwa od historii. Wybaczalne byłoby odpalenie Nucky’ego, bo on akurat jest jedynie oparty na postaci Johnsona, a nie bez powodu jemu akurat zmienili nazwisko. Dzięki temu mieli szersze pole popisu, a widzowie mogli liczyć na nieprzewidywalną fabułę.
Można się wyzłośliwiać, że teraz wszyscy kopiują „Grę o tron” i zabijają najważniejszych bohaterów. Należy jednak pamiętać, że współtwórcą „Boardwalk Empire” jest Martin Scorsese, a on ich w filmach zabijał zanim to stało się mainstreamowe.
Już kilka lat temu prorokowałem, że serial zakończy się konferencją w Atlantic City, która dała początek Narodowemu Syndykatowi, czyli tzw. nowej, lepiej zorganizowanej, mafii amerykańskiej. Jakże się zdziwiłem, widząc poniższy zwiastun finałowego sezonu.
Twórcy postanowili przenieść akcję aż do 1931 roku, czyli 2 lata po konferencji. Zaskakujące, ale dzięki temu będą mogli jeszcze pokazać inne ciekawe wydarzenia. Konferencja to gadanie, rok 1931 to wojna i wybijanie po kolei przedstawicieli starej gwardii. W tym także czasie rozpoczął się upadek Ala Capone, który został skazany za niepłacenie podatków.
Obecnie ciężko jest narzekać na brak dobrych seriali. Każdy kinoman znajdzie serial, w którym dostanie dokładnie to, czego szukał do tej pory tylko w kinie. Nawet produkcje dziejące się w realiach historycznych, tak jak „Boardwalk Empire”, nie są rzadkością. Co więcej - nie wyglądają „tanio” i nie rażą teatralnością. Jednak po zakończeniu produkcji duetu Martin Scorsese – Terence Winter zrobi się pusto, bo zabraknie dobrego serialu opowiadającego o mafii, o czasach prohibicji lub tuż po niej. Cała pierwsza połowa XX wieku to dynamiczny rozwój zorganizowanej przestępczości w USA. Można tam znaleźć tyle ciekawych wątków, że aż prosi się o spin off „Boardwalk Empire”. O co drugim drugoplanowym bohaterze mógłby powstać ciekawy serial… Ale zanim przejdziemy do pisania petycji, płaczu i klikania „Lubię to” przy wydarzeniu „Chcemy spin offa Zakazanego imperium!” skupmy się na tym, co nadchodzi.
Premiera 5 sezonu w USA 7 września. Finał pod koniec listopada.