Superbohaterowie w XVII wieku - komiks Neila Gaimana 1602 - Klaudyna - 30 kwietnia 2015

Superbohaterowie w XVII wieku - komiks Neila Gaimana, 1602

Rok 1602 to trudny czas dla królowej Elżbiety I - prywatnie zmaga się z kłopotami zdrowotnymi. Nad jej dobrym samopoczuciem czuwa dr Stephen Strange, który równocześnie próbuje rozwikłać pogodową zagwozdkę wywołującą dodatkowe strapienie u królowej. Anglię bowiem nawiedzają dziwne zjawiska atmosferyczne – trzęsienia ziemi, niezwykle silne wyładowania atmosferyczne bez ani jednej kropli deszczu, zaś niebo przybiera złowrogą czerwoną barwę. Niektórzy twierdzą, że zbliża się Apokalipsa. W tym samym czasie w Hiszpanii Wielki Inkwizytor walczy z wiedźmimi pomiotami. Ściga obdarzonych mocami, więzi i torturuje, by ostatecznie skazać na śmierć. Władca Latverii szuka sposobu na zawładnięcie całym światem. Gęsta i napięta atmosfera daje się we znaki. Dlatego też szef  brytyjskiego wywiadu, Sir Nicholas Fury, wysyła zaufanego człowieka, by przetransportował do Anglii najpotężniejszą broń – skarb templariuszy. Los Korony Brytyjskiej leży w rękach niepozornego niewidomego barda.

Neil Gaiman postanowił osadzić znanych nam bohaterów z marvelowskich komiksów w realiach XVII wieku. Pomysł odważny, z realizacją mogło być różnie, jednak w tym wypadku otrzymujemy dzieło zapierające dech. Na początku pragnę wyjaśnić – nie jestem specem ani od komiksów, ani od Marvela. Superbohaterów znam głównie z filmów, na które chadzam z przyjemnością. Przyznam, że wówczas się nieco ekscytuję, lecz w granicach rozsądku. Komiks Gaimana zaskoczył mnie, ponieważ pochłonęłam go szybko, a w tracie czytania wydawałam z siebie okrzyki zdumienia, niedowierzania bądź też totalnego zachwytu. Jest to o tyle istotne, że zdarza mi się to niezwykle rzadko!

Neil Gaiman odtwarza fragmenty historii Europy, rozdając bohaterom wiarygodne role. Czasem odpowiednio modyfikuje imiona i nazwiska, by pasowały do epoki. Gaiman nie odkrywa przed czytelnikiem od razu, kto kim jest. Można się domyślić, kto ukrywa się pod nazwiskiem Carlousa Javiera, prowadzącego szkołę dla szlachetnie urodzonych, bądź Petera Parquah, asystenta Fury’ego, jednak na odkrycie tożsamości pewnych postaci nieco poczekamy. Od czasu do czasu Gaiman puści oczko do czytelnika, ale tylko od Was zależy, czy wyłapiecie wszystkie sugestie.

Akcja 1602 jest wciągająca. Pozornie niezwiązane ze sobą wątki Fury’ego, Javiera, Wielkiego Inkwizytora, skarbu templariuszy, czy zmierzającej do Anglii Virginii Dare, pierwszego dziecka urodzonego w kolonii angielskiej w Nowym Świecie (postać autentyczna!), niespiesznie zmierzają do wielkiego finału.

Prócz scenariusza, uwagę przyciąga strona graficzna – wszak to komiks! Za absolutnie wybitne uważam okładki komiksów, których autorem jest Scott McKowen. Techniką, jaką się posługuje ilustrator polega na własnoręcznym grawerowaniu ostrym nożykiem białych linii na twardej kredowej powierzchni pokrytej czarnym tuszem. Obrazki finalnie były kolorowane w Photoshopie. Stylistyką obrazki nawiązują do siedemnastowiecznych rycin, wprowadzając nas w niepowtarzalny klimat. Rysowaniem samego komiksu zajęli się Andy Kubert oraz Richard Isanove.

Konkludując, Neil Gaiman jak zwykle nas nie zawodzi! Jeśli intryguje Was, czym jest skarb templariuszy, kto skrywa się w szatach Wielkiego Inkwizytora i kogo więzi Otto van Doom – wybierzcie się w tę porywającą podróż do roku 1602. Nie pożałujecie!

Klaudyna
30 kwietnia 2015 - 14:37