Wiele lat temu, dzieckiem jeszcze będąc, otrzymałem od kuzyna komiks z Batmanem. Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie pierwsza scena. Na rysunku widać półnagiego, zmęczonego Bruce’a Wayne’a, ze zmarnowanym wyrazem twarzy. Siedzi na łóżku, sam, w ciemnym pokoju. Przez wielkie okno wpada światło z wyświetlanego na niebie symbolu Batmana; na krześle wisi przewieszona niedbale peleryna, na stoliku stoi otwarta buteleczka z lekami (prawdopodobnie jakimiś psychotropami). Można powiedzieć, że to doskonała ilustracja całej, wieloczęściowej historii, znanej jako Knightfall – Upadek Rycerza.
Wyżej opisany komiks nie jest pierwszym z tej serii. Wszystko zaczęło się w komiksie Batman: Venom, w którym dręczony poczuciem winy po porażce Bruce Wayne sięga po tytułowy narkotyk (w polskiej wersji Jad, moim zdaniem, niezbyt szczęśliwie), by zwiększyć swoją siłę. Substancja uzależnia go od siebie i zmienia w maszynę do zabijania, podłą karykaturę wszelkich ideałów, które Batman poprzysiągł bronić. Wkrótce okazuje się, że narkotyk wytworzyła amerykańska armia; trop prowadzi na niewielką wysepkę Santa Prisca. Oczywiście, Batman wydobywa się ze szponów nałogu. Jednak nie jest to, jak by się wydawało, koniec tej historii, a dopiero jej początek… Preludium, chciałoby się rzec.
Wkrótce wracamy na Santa Prisca. Tam poznajemy małego chłopca, który ma zgodnie z miejscowym zwyczajem odsiedzieć wyrok dożywotniego więzienia zamiast swojego przedwcześnie zmarłego ojca. Dziecko trafia do świata rządzonego przez zatwardziałych kryminalistów, w dodatku nocami śni o tajemniczym nietoperzu, próbującym go zabić. W końcu jednak chłopak krzepnie i dorasta – zaczyna sobie budować pozycję wśród współwięźniów, a nawet tworzy własną grupę. W pewnym momencie Bane (gdyż takie imię przybrał młodzieniec) zostaje za karę wyznaczony do eksperymentu przy użyciu Venomu. Wkrótce Bane’owi, silniejszemu dzięki narkotykowi, udaje się uciec z więzienia razem z jego grupą. Dowiaduje się, że w Gotham istnieje ktoś, kto przebiera się za nietoperza – znienawidzony symbol z dzieciństwa. Bane postanawia więc udać się do miasta i tam zniszczyć Batmana.
Kolejne rozdziały pokazują intrygę, plecioną przez ukrytego w cieniach Bane’a – najpierw obserwacja Batmana i odkrycie jego tożsamości. Potem stopniowe poznawanie swojego przeciwnika, jego modus operandi oraz zwyczajów. W końcu uderzenie – atak na Arkham Asylum i uwolnienie stamtąd wszystkich przestępców. Bandziory rozpierzchają się po całym mieście i z wolna je opanowują; Batman sam stawia czoło im wszystkim, z niewielką pomocą Bat-drużyny. Jednak Bruce jest tylko człowiekiem – ze słabościami i zmęczeniem. W końcu, wyczerpany i naszprycowany lekami, staje naprzeciw Bane’a, który z łatwością go pokonuje, łamiąc mu kręgosłup.
Tak kończy się Knightfall. Bruce Wayne o dziwo przeżywa; otrzymuje najlepszą opiekę medyczną, ale jedno jest pewne – już nigdy nie będzie chodził. Jego miejsce zajmuje nowy Batman. Zaczynają się dwie odrębne serie – Knight’s End i Knight Quest.
Historia opowiedziana w tej serii jest niezwykle mroczna. Autorzy precyzyjnie odmierzają kolejne zwroty akcji i odmalowują tragedię w jednym akcie – upadek Człowieka-Nietoperza, z którego już się nie podniesie. Czuć unoszący się w powietrzu marazm i pomimo kolejnych zwycięstw Batmana z jego przeciwnikami, czytelnik zdaje się tracić siły wraz z bohaterem. Pomimo upływu prawie dwudziestu lat od premiery komiks jest wciąż tak samo świeży, jak w dniu premiery. Warto po niego sięgnąć, zwłaszcza, że DC Comics zapowiedziało w marcu kontynuację…