„Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.” Słowa te przypisywane Stanisławowi Lemowi (autorstwo nie jest potwierdzone), stanowią kwintesencję opinii o Internecie większości osób, które z niego kiedykolwiek skorzystało. Dla nas, codziennie przywiązanych do sieci za pomocą domowych komputerów i urządzeń przenośnych, dobrodziejstwa Internetu są liczne, podobnie jak ta niepożądana zawartość. Użytkownicy sieci z całego świata już nie raz udowodnili, że nie ma granicy, której nie są w stanie przekroczyć, w kwestii głupoty, okrucieństwa i złego smaku. Wypadki samochodowe, śmierć, katowanie zwierząt, znęcanie się nad bezdomnym, napastowanie pijanej koleżanki, zjadanie swoich wymiocin i pieczenie z tego ciasta, niezbyt przemyślane „pranki”, to wszystko nagrane i wrzucone do sieci znajdziemy bez trudu, w wielu wersjach. Co ciekawe, wciąż są ludzie, którzy odtwarzają takie filmy i nie zgłaszają ich zawartości administratorom, ale traktują je jak źródło specyficznej rozrywki, rozpowszechniając dalej. Jest popyt, jest podaż. Quo vadis, Internecie?
W chwilach refleksji pewnie nie raz zastanawialiście się po co tak naprawdę przewijamy kolejną stronę ze śmiesznymi obrazkami, przeglądamy tablice znajomych na najbardziej znanym portalu społecznościowym, oglądamy kompilacje drogowych wypadków. Zabijamy czas, tłumimy myśli, skupiamy się na nisko wartościowym przekazie, krążąc bez celu po sieci. Czy to znak naszych czasów? Być może. Jednak czy powszechna akceptacja tego, co znajdujemy w sieci powinna dotyczyć wszystkiego? Czy spędzając czas tak po prostu przed monitorem komputera, warto tracić go na każdą głupotę? Czy warto napędzać zapotrzebowanie na treść bezwartościową? Z pewnością nie warto. Coraz trudniej znaleźć w sieci wartościowy materiał, coś ciekawego, nie wzbudzającego w odbiorcy uczucia zażenowania. Szok, zniesmaczenie, rozbawienie wywołane żartami niskich lotów, to dokładnie to, co otrzymujemy serwując sobie dawkę internetowej twórczości, szczególnie w trafiających do sieci filmikach. Coraz więcej kanałów promujących treści bezwartościowe wywołuję tęsknotę za tym, co chociaż bawiło nas kiedyś w dobrym guście.
To już popularna opinia, że w telewizji jednym z nielicznych wartościowych programów pozostał „Jeden z dziesięciu”, czy w sieci, wśród wrzucających swoje produkcje twórców ostał się jeszcze ktoś, kto nie wzbudza uczucia zażenowania? Warto samemu odpowiedzieć sobie na to pytanie odpalając kolejny filmik, nabijając wyświetlenia i działając wbrew jakże słusznemu hasłu: „Stop making stupid people famous”.
Mówi się, że o gustach się nie dyskutuje. Jednych rozbawi do łez abstrakcyjny żart, innych śmieszny piesek, jeszcze innych bawią ludzie robiący z siebie idiotów. Szeroko pojęta rozrywka to też zdrowe odmóżdżenie się, odłączenie od wymagającej pracy i obowiązków, pozwolenie sobie na chwilę bez umysłowego wysiłku. Ale czy poszukując ucieczki od zgiełku codziennego dnia, nie zagalopowaliśmy się przypadkiem? Czy nie działa na nas destrukcyjnie wciskająca się z każdej strony w nasze głowy głupota, prostota przekazu, pustka, miałkość i nijakość ? Czy jest jeszcze szansa, by promować i rozwijać coś, co jest warte więcej?
A może Internet to odbicie jego użytkowników? Może tacy właśnie jesteśmy?
Grafika mat. prasowe
(źródło po kliknięciu w grafikę)
- PANI PANDA