Wyobraża sobie ktoś z was świat bez działającego Internetu? Brak Facebooka, Instagram i dziesiątek innych aplikacji, które obecnie stanowią o naszym cyfrowym „ja”. Cały świat tak bardzo uzależnił się od sieci, że gdyby jej zabrakło, nastąpiłaby prawdziwa apokalipsa. Czy miliardy ludzi pozbawione nagle swojego sensu istnienia, potrafiłyby się odnaleźć w nowej rzeczywistości?
Deep Web
Głębokość oceanów i innych wód otaczających nas jest mierzony w klasycznie w metrach (opcjonalnie stopach czy innym systemie miary, który jest domyślny dla danego regionu), lecz w tym wypadku ciężko zasugerować w jaki sposób sprawdza się jak daleko się zanurkowało. Tym zabawniej ogląda się portale społecznościowe na których 90% użytkowników przerzuca się tym jak hardcore-owym kolesiem się nie jest w tym internetowym światku. Tu należy w takim razie postawić sobie zasadnicze pytanie: Czy Deep Web jest nadal Deep?
Różne kultury w różnych epokach miały swoje własne wyznaczniki tego czym jest piękno. Idealny wygląd zmieniał się wraz z upływającym czasem. Najpopularniejszym, znanym nam przykładem tego stanu rzeczy są rubensowskie kształty z baroku. Kobiecość wtedy równała się określonej figurze, która w dniu dzisiejszym nie jest strasznie pożądana. Obecnie wzorce urody zmieniają się strasznie szybko i osobiście nie wiem co jest teraz modne. Na szczęście z pomocą przychodzi internet, który jak zawsze pokazuje co jest na topie.
Przed wami zbiór wybranych żartów z okazji 1 kwietnia.
Postanowiłem zabawić się w coś co z racji moich zainteresowań zdaje się być fascynującym tematem. Chodzi o krótki teksty na temat tego co w „chińskim internecie” piszczy. Chcę zamieszczać jakieś pierdołowate informacje i ciekawostki plus przy odrobinie szczęścia i talentu przemycić pomiędzy nimi informacje o kulturze Państwa Środka. Dzisiaj na pierwszy ogień idzie sprawa zrywania z powodu jedzenia.
„Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.” Słowa te przypisywane Stanisławowi Lemowi (autorstwo nie jest potwierdzone), stanowią kwintesencję opinii o Internecie większości osób, które z niego kiedykolwiek skorzystało. Dla nas, codziennie przywiązanych do sieci za pomocą domowych komputerów i urządzeń przenośnych, dobrodziejstwa Internetu są liczne, podobnie jak ta niepożądana zawartość. Użytkownicy sieci z całego świata już nie raz udowodnili, że nie ma granicy, której nie są w stanie przekroczyć, w kwestii głupoty, okrucieństwa i złego smaku. Wypadki samochodowe, śmierć, katowanie zwierząt, znęcanie się nad bezdomnym, napastowanie pijanej koleżanki, zjadanie swoich wymiocin i pieczenie z tego ciasta, niezbyt przemyślane „pranki”, to wszystko nagrane i wrzucone do sieci znajdziemy bez trudu, w wielu wersjach. Co ciekawe, wciąż są ludzie, którzy odtwarzają takie filmy i nie zgłaszają ich zawartości administratorom, ale traktują je jak źródło specyficznej rozrywki, rozpowszechniając dalej. Jest popyt, jest podaż. Quo vadis, Internecie?
Muszę przyznać, że ten tytuł brzmi trochę jak tytuł opowiadania wzbudzającego emocje ze stron dla samotnych, niezależnych kobiet. Jednakże tworząc ten tytuł (co nie było skomplikowaną operacją) chciałem przekazać, że dzisiaj nietypowo będziemy mieli dwie historie w jednym wpisie. Niby dwie całkiem różne sytuacje, ale mające kilka punktów wspólnych. A takim największym punktem wspólnym jest to, że jestem takim Panem, który naprawia komputery. Przez niektórych zwany „informatyk”, przez niektórych „serwisant”… generalnie pomagam Panu Bogdanowi – głowie rodziny i Pani Krysi – Księgowej w średniej firmie, w zrozumieniu i okiełznaniu świata komputerów. A korzystając z okazji, że jesteśmy jeszcze na początku – wstępie warto dodać, że tekst został zmotywowany przez Dzień Bezpiecznego Internetu. Który to wypada właśnie dzisiaj (8 lutego).
Jeszcze w 2000 roku w Polsce, posiadanie stałego dostępu do Internetu za pośrednictwem sieci kablowych, można było traktować, jako swoisty przywilej. Nawet w Warszawie lokalni dostawcy kablowi wprowadzali tę nietanią usługę tylko w wybranych dzielnicach. Swoje ówczesne internetowe wyprawy kojarzę głównie z nieubłaganie tykającym zegarem przypominającym o nabijanych impulsach. Wyśmiewanej w późniejszych latach Neostrady nie było w ogóle, a TPSA dopiero rok później wprowadziło pierwsze pilotażowe montaże. W tamtych latach, gdy PlayStation 2 kosztowało w naszym pięknym kraju ponad dwa tysiące złotych, zwykło się mówić, że gra, która zawiera błędy jest słaba. Przez ostatnią dekadę zmieniło się wiele- począwszy od samego Internetu, w którym dobitnie widać, iż dawna „elitarność” miała swoje zalety, skończywszy na rynku gier wideo. Dziś w dniu premiery możemy otrzymać produkt jeżący się od błędów, czego nawet recenzenci zdają się nie zauważać – „przecież naprawi się to w którejś z przyszłych aktualizacji”. Przedmiot drwin graczy konsolowych, pastwiących się w przeszłości nad ich pecetowymi kolegami, stał się faktem na platformach stawianych obok telewizora. Co przyniesie jutro?
Jakieś 4 lata temu portale internetowe osiągnęły swoje maksimum – zarówno jeśli chodzi o samą treść jak i wygląd. Teraz będzie tylko gorzej. Zapewne nie tylko z samymi stronami, ale z całym Internetem. Trzy powody.
To nie był dobry dzień dla wielu celebrytek. Do sieci wyciekły nagie fotki mniej i bardziej znanych aktorek, piosenkarek, modelek. Nie jednej i nie dwóch, a kilkudziesięciu, jeśli nie setek. Tajemniczy ktoś twierdzi, że posiada bardzo liczną kolekcję, a to, co już wypłynęło to zaledwie jej ułamek. Tym razem gwiazdy przez przypadek przysłużą się szczytnej akcji, którą roboczo nazwałem „Nie wrzucaj gołej dupy do Internetu”.