Według mojego skromnego zdania pogram Lekko Stronniczy Włodka Markowicza i Karola Paciorka jest programem o wszystkim i niczym. Dlaczego taki wniosek? Gdyż poświęciłem swój czas, by obejrzeć wszystkie odcinki programu, a teraz jestem troszkę skołowany po przeczytaniu książki. Zapraszam więc na Inny Regał #26, gdzie powiem kilka słów o programie oraz książce napisanej przez wyżej wymienionych youtuberów pt. Lekko Stronniczy jeszcze więcej.
Jeszcze nie tak dawno pisałem o patologii na YouTube w kontekście treści, które nie powinny się nigdy na tym serwisie znaleźć. Dzisiaj wiem, że problemem nie są same filmy, ani ludzi którzy je nagrywają, a administracja portalu. Niestety doczekaliśmy chwili, kiedy większym problemem jest użycie w filmie muzyki nie mając do niej praw, niż godzinne libacje i bicie się po ryjach posypane szczyptą przekleństw.
Od wielu lat Youtube to już nie tylko platforma do wrzucania śmiesznych filmów z kotami. To też sposób na zarobek, fabryka idoli, celebrytów. Czy to źle, że dzięki filmom ktoś staje się popularny i zarabia więcej niż przeciętny Kowalski? Raczej nie. W latach 90 chłopcy chcieli być piłkarzami, a dziewczynki piosenkarkami. Dzisiaj dzieciaki pragną być Youtuberami.
Na YouTube siedzę od kilku lat. Zarówno jako twórca, jak i widz. Pamiętam swoje początki na Tubowej scenie, gdzie za wszelką cenę chciałem lśnić jakością, więc inwestowałem w coraz to droższy sprzęt, w postaci mikrofonów, kamerek, myszek itp. Teraz, patrząc z perspektywy czasu zrozumiałem jak wiele pieniędzy wyrzuciłem w błoto.
18 września minęło sześć lat od momentu publikacji pierwszego wpisu w Gralingradzie na gameplay.pl. Niepozorny cykl, który sporadycznie przeplatał newsy na stronie Gry-OnLine, przerodził się w bloga o grach, piłce nożnej, anime i wszystkim tym, co mnie pasjonuje. Sześć lat później cała ta moja inicjatywa rozrosła się jeszcze bardziej. Obecnie na cały projekt składają się dwa blogi, kanał YouTube, a także profile społecznosciowe na Facebooku i Twitterze. Śmiało mogę nazwać obecny etap swojej twórczej działalności w internecie Gralingradem 2.0.
Najbardziej znany YouTuber PewDiePie, tak, ten który słynie z bycia przesadnie głośnym, został właśnie z tego powodu wyrzucony z wynajmowanego mieszkania. Używał go tylko do nagrań, a to co widać na zdjęciu to specjalny na to pokój... okazuje się jednak, że nie wystarczył.
„Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów.” Słowa te przypisywane Stanisławowi Lemowi (autorstwo nie jest potwierdzone), stanowią kwintesencję opinii o Internecie większości osób, które z niego kiedykolwiek skorzystało. Dla nas, codziennie przywiązanych do sieci za pomocą domowych komputerów i urządzeń przenośnych, dobrodziejstwa Internetu są liczne, podobnie jak ta niepożądana zawartość. Użytkownicy sieci z całego świata już nie raz udowodnili, że nie ma granicy, której nie są w stanie przekroczyć, w kwestii głupoty, okrucieństwa i złego smaku. Wypadki samochodowe, śmierć, katowanie zwierząt, znęcanie się nad bezdomnym, napastowanie pijanej koleżanki, zjadanie swoich wymiocin i pieczenie z tego ciasta, niezbyt przemyślane „pranki”, to wszystko nagrane i wrzucone do sieci znajdziemy bez trudu, w wielu wersjach. Co ciekawe, wciąż są ludzie, którzy odtwarzają takie filmy i nie zgłaszają ich zawartości administratorom, ale traktują je jak źródło specyficznej rozrywki, rozpowszechniając dalej. Jest popyt, jest podaż. Quo vadis, Internecie?
Żyjemy w czasach szybkiego Internetu, polepszenia jakości transmisji wideo, a zewsząd otaczają nas wielkie ekrany z coraz to wyższą rozdzielczością obrazu. Tekst pisany zaczyna powoli tracić na wartości. Szybko żyjąc, chłoniemy coraz to łatwiejszy przekaz. I tu nagle ktoś wpadł na pomysł kręcenia filmików w których pokrótce recenzuje grę. Powoli trend zaczął się rozchodzić, a prezenterzy zdobywali coraz większą widownie. Aby polepszyć kontakt z widzem dodali kamerki nagrywająca ich reakcje.
Był rok 2006. Młody Buja znajdował się wtedy na etapie życia między gimnazjum a liceum. Jako towarzyski człowiek zaczął integrować się ze swoją nową, licealną klasą jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. To sprowadza nas do miejsca akcji mojego hitu. Byłem wtedy w jednej z wrocławskich galerii handlowych ze swoim przyjacielem Radkiem i nowym kolegą Andrzejem. Wydaje mi się, ze zmierzaliśmy do marketu spożywczego licząc na to, że uda nam się kupić kilka piw. I wtedy spotkaliśmy trzy dziewczyny, które załapały się na siedemnastosekundowe wideo by niecały rok później trafić na YouTube zdobywając tyle wyświetleń, że każdemu vlogerowi robi się mokro na samą myśl o takiej liczbie.
To jest wstęp do tekstu o youtubie. Nie wiedziałem co w nim napisać tak samo jak miałem problem z doborem tytułu. "Youtube mnie denerwuje" - kiedy mnie właściwie nie denerwuje. Może "Youtube idzie w złą stronę"? Lecz kim ja jestem by mówić takie rzeczy... tym bardziej, że to medium rozwija się w kilka stron naraz. "Youtube jest dziwny" - tytuł mało rzucający się w oczy ale w jakimś stopniu ujmuje to co mam do powiedzenia bowiem wiele zjawisk jest dla mnie nie do ogarnięcia.