Szkoda by było, jeśli ten filmik przeszedłby bez jakiejkolwiek wzmianki na gp. Jest to fanowska wizja, a konkretniej Freddiego Wonga, tego, jak może wyglądać przyszła odsłona Battlefielda. Jeśli na serio wyciekłby trailer nowej części wojennego FPS-a od EA i jego premiera miała się odbyć za blisko 6 lat, barth byłby wniebowzięty. No i materiału na nowe wpisu by mu nie zbrakło. :)
Świat, w którym w domowym zaciszu za pomocą komputera zwykli ludzie decydują o prawdziwym życiu i śmierci jawi się, jako temat na produkcje Science-Fiction. W filmie „Gamer” z 2009 roku, najpopularniejszą rozrywką na całym globie jest internetowa gra „Slayers”, w której gracze sterują poczynaniami żywych ludzi- skazańców mogących odzyskać wolność w zamian, za przeżycie określonej ilości meczy. Ten nierealny i na swój sposób przerażający obraz, poddający pytaniu istotę człowieczeństwa, już niedługo może stać się rzeczywistością. Co gorsza, można się pokusić o stwierdzenie, że już się nią staje za pomocą dwóch amerykańskich projektów, opartych na działaniu gier wideo. Już dziś, za pomocą wirtualnej broni, możemy kogoś pozbawić niewirtualnego życia.
Odświeżam gry na PlayStation 2 w najlepsze. Ostatnio naszła mnie ochota na strzelaninę z trzeciej osoby. Szukając idealnego połączenia taktyki z akcją kupiłem Conflict Desert Storm. Część pierwszą. Nie zapytacie, gdzie logika?
Zastanawiacie się pewnie, czemu mając do wyboru wydane później, bardziej dopracowane i po prostu lepsze kolejne odsłony serii kupiłem akurat „jedynkę”. Odpowiedź jest trudna do wyjaśnienia. Trafiła się akurat taka okazja, a i ubzdurałem sobie, że dobrze będzie zacząć przygodę z Conflictami od początku, bo może fabularnie będzie to miało jakieś znaczenie. Gdzie sens?
W końcu po niemalże roku od premiery znalazłem czas, chęci, wystarczająco dużo samozaparcia..., generalnie dojrzałem do tego, żeby zmierzyć się z ostatnią iteracją serii Total War poświęconą Napoleonowi. I muszę przyznać, że 30h spędzone na przejściu wyłącznie kampanii dla francuskiego geniusza wojennego było bardzo satysfakcjonujące.
Druga Wojna Światowa. Dla jednych, którzy ją przeżyli – okres tragiczny, pełen bólu i cierpienia. Dla innych, którzy w żaden sposób w niej nie uczestniczyli – czas wydarzeń wręcz niepojętych. Dla wszystkich jednak stanowi ona najważniejszą kartę w historii świata. Okres wielkich przywódców, polityków, charyzmatycznych dowódców i odważnych żołnierzy przelewających krew za swój kraj i bliskich. Męstwo i oddanie tych ostatnich zadziwia jednak najbardziej. Ich życie z dnia na dzień zamieniło się w piekło. Kiedyś robiąc codzienne zakupy, odwożąc dzieci do szkół, chodząc na przyjęcia nie zdawali sobie sprawy, że za niedługo przyjdzie im walczyć o życie. O przetrwanie w okopach pod ostrzałem artyleryjskim, codziennie będąc narażonym na atak snajpera lub nalot bombowy. Problemy życia codziennego stały się nic nieznaczącymi błahostkami. Nauczyciele, sportowcy, rolnicy, artyści. Wtedy ich poprzednia profesja nie miała znaczenia. Liczyło się wykonanie zadania, poczucie misji, gdzie najlepszymi przyjaciółmi byli towarzysze broni i boże wsparcie. Słabi, poniżani czy dyskryminowani – stawali się bohaterami. Żołnierzami zmieniającymi bieg historii.
Wynik jest jednoznaczny. Stosunkiem 7:3 starcie tytanów wygrywa konsola koncernu Sony. Xboks 360 posiada swoje zalety, ale konkurent ma ich zdecydowanie więcej. Czy werdykt branżowego serwisu położy kres bezustannym utarczkom pomiędzy fanami obu platform? Czy zagorzali miłośnicy Xboksa będą w stanie przełknąć gorzką prawdę?