Suicide Squad - 500 mln dolarów przychodu i złość Jareda Leto
Ekranizacje DC Comics na zakręcie - o Legionie samobójców i jego problemach
W rozkroku. Recenzja filmu Legion samobójców
Suicide Squad - sukces finansowy w cieniu krytyki fanów
DC chciało swoich avengers albo Suicide Squad
Legion samobójców 2 w planach wytwórni Warner Bros.
Firma Warner Bros. pochwaliła się najświeższymi wynikami finansowymi Suicide Squad (pol. Legion samobójców). Film o bandzie wykolejeńców, który gości na ekranach kin od kilkunastu dni, zarobił w tym czasie już ponad 500 milionów dolarów (dzięki, IGN). Wynik z pewnością ulegnie jeszcze poprawie, gdyż obraz ciągle czeka na debiut w kilku istotnych krajach, w tym w Niemczech i Japonii.
Od premiery Legionu samobójców minął już ponad tydzień, ale film ten dalej gdzieś „we mnie” siedzi i nie pozwala spokojnie pogodzić się ze straconą szansą. Szansą na świetne widowisko, które byłoby specyficzne, a przy tym ponadczasowe. DC Comics oraz Warner starają się nadgonić peleton komiksowych ekranizacji, wyprodukowanych przez Mavela, ale śmiem wątpić czy w tej dekadzie będą w stanie zrealizować swój cel. Efekt ich wysiłków jest odwrotny od zamierzonego i z każdym, kolejnym tytułem w post-nolanowskiej rzeczywistości tracę nadzieję na równorzędną walkę. A przecież to współpraca z Christopherem Nolanem zaowocowała niezwykle udaną trylogią Batmana, którą doceniła widownia oraz pismaki – a to rzadkie zjawisko.
Mimo skromnej talii, to właśnie Warner mógł poszczycić się prawdziwym asem z rękawa. A Marvel? Agresywnie, co roku wypuszczał taśmowo kolejne odcinki, budując przy tym solidne fundamenty pod uniwersum. I tutaj wychodzi chyba różnica w strategii obu marek – jedni byli cierpliwi i robili swoje przez ostatnią dekadę, podczas gdy drudzy obudzili się po długim śnie i stwierdzili, że w 2-3 lata będą w stanie wszystko nadrobić. Przypadek Legionu samobójców udowadnia, że to tak nie działa i cała sytuacja wymaga ponownej weryfikacji pomysłów (a raczej ich braku) na przyszłość.
Miało być zupełnie inaczej i lepiej niż w przypadku filmu Batman v Superman. Legion samobójców został świetnie wypromowany przez sprytnych marketingowców, dzięki czemu wielu uwierzyło, że DC Extended Universe wyjdzie na prostą i będzie o krok bliżej do nawiązania równej walki z kinowym wcieleniem Marvela. Po przetrawieniu masy negatywnych recenzji i przerobionych na internetowe posty zawiedzionych nadziei nastawiałem się na kolejną porażkę. Tymczasem z kina wyszedłem z mieszanymi uczuciami, ale dzisiaj mogę stwierdzić, że nie było wcale aż tak źle.
Uniwersum DC znam zdecydowanie gorzej, niż komiksy Marvela (których znawcą zresztą też nie jestem), trudno było więc patrzeć na dzieło Davida Ayera z perspektywy wielkiego fana tych postaci. I być może taka pozycja sprawiła, że scenariuszowa i montażowa ekwilibrystyka nie zdołała wywołać aż tak dużego poczucia żenady, jak u kolegi zakochanego w Batmanie i jego ziomkach. On zakończył seans zawiedziony, natomiast mi się podobało bardziej, niż się spodziewałem.
Od kilku dni w kinach gości film Suicide Squad (w Polsce znany jako Legion samobójców). Zgodnie z przewidywaniami wytwórni Warner Bros., obraz odniósł duży sukces, zaliczając najlepsze sierpniowe otwarcie w historii. Zarobione 135 milionów dolarów pozwoliło z nawiązką przebić dotychczasowy, dwuletni rekord Strażników Galaktyki (94,3 mln dolarów). Nie oznacza to jednak, że film uciekł od ostrej krytyki – tak recenzentów, jak i fanów. Ci ostatni narzekają przede wszystkim na potężną ilość wyciętych scen.
Fani gier ochoczo witają każdą nową produkcję w której można wcielić się w czarny charakter, w kinematografii od dawna wielką popularnością cieszą się obrazy w których możemy śledzić losy mafii czy seryjnych morderców. Czarne charaktery zazwyczaj dużo bardziej złożone w swojej moralności i nie tak naiwne jak większość protagonistów od zawsze cieszyły się sporym zainteresowaniem. Tym bardziej nic dziwnego, że Suicide Squad od początku jawił się jako projekt mający sporo potencjału. Czy jednak faktycznie dostaliśmy film z super łotrami?
Na początku sierpnia na ekrany kin trafi film Suicide Squad. Opowieść o ekipie złoczyńców ze stajni DC Comics, wykonujących najniebezpieczniejsze zadania zapowiada się wybuchowo, w czym duża zasługa Margot Robbie, wcielającej się w Harley Quinn. Okazuje się, że aktorka mająca za sobą przekonujący występ w Wilku z Wall Street, ma spore szanse na występ w samodzielnym filmie poświęconym przygodom pomocnicy Jokera.
Choć fani DC Comics myślami są ostatnio przy nadciągającym wielkimi krokami filmie Batman v Superman: Świt sprawiedliwości (premiera w Polsce 1 kwietnia), nie powinni zapominać, że w sierpniu do kin trafi Legion samobójców. Opowieść o ekipie złoczyńców wykonujących najniebezpieczniejsze zadania zapowiada się iście wybuchowo. Na sukces filmu liczy także Warner Bros.
Comic Conów, konwentów dla fanów komiksów, fantastyki i popkultury, jest cała masa. Comic-Con International, z myślnikiem w nazwie, ten najważniejszy, największy, odbywający się co roku w San Diego, jest tylko jeden. I właśnie zakończyła się jego 47 edycja, która przyniosła dużo dobra. I ja teraz to dobro pokrótce podsumuję, żebyście łatwo mogli znaleźć wszystkie fajne informacje w jednym miejscu. Zapraszam na zwiastuny, plakaty i wiadomości, które każdy szanujący się fan wybuchów, laserów, obcisłych gatek i peleryn powinien znać.
W San Diego zabrakło silnej obecności Marvela, którego filmowe uniwersum właśnie kończy swoją drugą fazę (premiera Ant-Mana już w piątek), nie pojawiła się też wytwórnia Sony z kolejnym już Człowiekiem-Pająkiem. Przed wydarzeniem było też jasne, że zabranie nowego zwiastuna Star Wars, ale nawet mimo tych braków Comic-Con zaoferował całą masę informacji i materiałów ekscytujących i łechczących.